Wesley Gordon zagrał, jak najlepszy center Orlen Basket Ligi, a Luther Muhammad rozegrał najlepszy mecz w sezonie. Ten duet poprowadził PGE Spójnię Stargard do pewnego zwycięstwa w starciu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (79:67). Biało-Bordowi prowadzili przez 34,5 minuty i tylko na chwilę oddali inicjatywę ostatniej drużynie w tabeli.
We wszystkich wcześniejszych meczach obecnego sezonu Orlen Basket Ligi Luther Muhammad trafił łącznie tylko 5/26 "trójek". W niedzielę zaskoczył MKS, trafiając 4/7 takich prób. Słabiej było bliżej kosza (5/14), ale strzelec PGE Spójni dołożył też 7/8 celnych rzutów wolnych. To wszystko złożyło się na 29 punktów, czyli jego najlepszą zdobycz w sezonie. Luther Muhammad miał również cztery przechwyty. Co ciekawe cała stargardzka drużyna niechętnie rzucała z dystansu, ale trafiła 6/15 prób. MKS również trafił sześć "trójek", ale oddał aż 33 rzuty. Gospodarze tylko w drugiej kwarcie (3/12) byli groźni w tym elemencie.
Po sześciu minutach PGE Spójnia prowadziła 15:9. W tym fragmencie siedem punktów zdobył Luther Muhammad, a sześć z 12 swoich "oczek" rzucił Ta'lon Cooper. Rozgrywający miał też pięć asyst i cztery zbiórki. Powinien zdobyć więcej punktów, ale spudłował wszystkie trzy rzuty wolne. I tak jednak wypadł zdecydowanie lepiej niż Tyler Cheese, który latem był przymierzany do PGE Spójni. Amerykanin z MKS-u grając przez 30 minut, trafił tylko 1/5 rzutów z gry i zdobył dwa punkty.
W niedzielnym meczu było sporo momentów, gdy obie drużyny zacinały się w ataku. Tak było przez prawie trzy minuty pierwszej kwarty. Niemoc przełamał Kacper Borowski, wykorzystując rzuty wolne. PGE Spójnia prowadziła wtedy 17:9, ale kolejny fragment na przełomie pierwszej i drugiej odsłony przegrała 1:14. Szczególnie nieudana była pierwsza minuta drugiej kwarty, gdy MKS miał serię 7:0.
Stargardzianie popełniali fatalne błędy po obu stronach parkietu i po "trójce" Aleksandra Załuckiego MKS prowadził już 26:20. To była najwyższa przewaga gospodarzy. W całym meczu obie drużyny miały po 10 strat, ale gospodarze zdobyli z nich 19 punktów przy ośmiu "oczkach" PGE Spójni. Nie przeszkodziło to w odzyskaniu prowadzenia jeszcze w pierwszej połowie. Po "trójce" Borowskiego było nawet 36:32, ale ta część skończyła się remisem 39:39.
Po zmianie stron takich zwrotów sytuacji już nie było. MKS długo zachowywał szanse na odwrócenie losów meczu, ale w trzeciej kwarcie zdobył tylko 11 punktów. Gospodarze w tej części trafili 3/13 rzutów z gry. PGE Spójnia była trochę lepsza (6/19). W czwartej kwarcie po serii siedmiu "oczek" Muhammada różnica wzrosła do 16 punktów (70:54), a rekordowo PGE Spójnia prowadziła nawet 74:55.
Gospodarze odpowiedzieli serią 9:1, a ostatecznie zmniejszyli rozmiary porażki do 12 punktów (67:79). W końcówce swoje osiągnięcia poprawili grający indywidualnie Teyvon Myers (18 punktów i sześć zbiórek) oraz Raymond Cowels III. Były koszykarz PGE Spójni zdobył 16 punktów, trafiając 5/15 rzutów z gry w tym 4/13 za trzy.
Ekipa z Dąbrowy Górniczej miała dwóch gigantów, ale to PGE Spójnia zdominowała rywalizację o zbiórki, wygrywając w tym elemencie 46:37. Trener Andrej Urlep w odróżnieniu od szkoleniowców innych drużyn grających z MKS-em nie kombinował i sięgnął po sprawdzone rozwiązania. DO rywalizacji z Mattiasem Markussonem (osiem punktów i siedem zbiórek) stanął Wesley Gordon.
Efekt był znakomity, bo center PGE Spójni pokazał, jakie ma możliwości i prawdopodobnie zagrał najlepszy mecz podczas swojego pobytu w stargardzkim klubie. Od początku zdominował rywala. Ostatecznie zagrał przez 21 minut, bo w drugiej połowie po czwartym przewinieniu był oszczędzany. Tym bardziej osiągnięte double-double robi wrażenie. Do 14 punktów (7/11 z gry) środkowy PGE Spójni dołożył 16 zbiórek (pięć w ataku). Miał też dwa bloki, a co równie istotne potrafił uruchamiać kolegów, rozdając cztery asysty.
- Wiedzieliśmy, że to jest bardzo trudny teren. Wiedzieliśmy, czego się mamy spodziewać. W pierwszej połowie nie zagraliśmy w obronie to, co powinniśmy zagrać. Daliśmy za dużo otwartych pozycji drużynie z Dąbrowy. Myślę, że w drugiej połowie nasza obrona funkcjonowała dużo lepiej i dzięki naprawdę dobrej obronie w drugiej połowie wygraliśmy ten bardzo trudny mecz - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Andrej Urlep.
- Myślę, że graliśmy twardo i po prostu graliśmy naprawdę dobrze w obronie. W ataku graliśmy w tempie, w jakim chcieliśmy i myślę, że w zasadzie dbaliśmy o piłkę. Po prostu graliśmy jako drużyna - dodał Wesley Gordon.
To był ostatni mecz Biało-Bordowych w 2024 roku. Następne spotkanie, legitymująca się bilansem 6-6 PGE Spójnia rozegra w hali OSiR w sobotę 4 stycznia ze Startem Lublin (godz. 15:30).
MKS Dąbrowa Górnicza - PGE Spójnia Stargard 67:79 (14:18, 25:21, 11:20, 17:20)
MKS: Teyvon Myers 18, Raymond Cowels III 16, David Höök 10, Mattias Markusson 8, Aleksander Załucki 8, Adam Łapeta 3, Tyler Cheese 2, Maciej Kucharek 2, Szymon Ryżek 0, Maksymilian Szefler 0, Jakub Wojdała 0.
PGE Spójnia: Luther Muhammad 29, Wesley Gordon 14, Ta'lon Cooper 12, Yehonatan Yam 7, Kacper Borowski 6, Jayden Martinez 4, Dawid Słupiński 3, Sebastian Kowalczyk 2, Aleksandar Langović 2, Paweł Kikowski 0.
Foto: Tomek Burakowski
Materiał sponsorowany