Taka jest już specyfika rywalizacji w Orlen Basket Lidze i to nie zmienia się od wielu lat. Nawet dobry początek sezonu niczego nie gwarantuje.
Kluby, które źle zaczną potrafią zrobić wiele, żeby odmienić swoją sytuację poprzez zmiany trenerów oraz koszykarzy. Tak też zrobili dwaj ostatni przeciwnicy PGE Spójni Stargard. AMW Arka Gdynia i WKS Śląsk Wrocław po starcie sezonu zdecydowały się już na wiele korekt w swoich składach. Zmieniły też trenerów.
W PGE Spójni Stargard po starcie sezonu do zespołu dołączył jedynie Kacper Borowski. Transfer skrzydłowego na ten moment trudno uznać za wzmocnienie. W pięciu ligowych meczach spędził on na parkiecie łącznie 43,5 minuty. W tym czasie zdobył trzy punkty - wszystkie z rzutów wolnych. Do tego oddał tylko cztery (niecelne) rzuty z gry. Miał też 11 zbiórek, ale aż sześć z nich było w meczu z Arrivą Polskim Cukrem Toruń. W niedzielnym meczu z WKS Śląskiem Wrocław (69:76) Kacper Borowski nawet na chwilę nie pojawił się na parkiecie.
Na konferencji prasowej po tym spotkaniu trenera PGE Spójni nie pytaliśmy jednak o sytuację Kacpra Borowskiego, a właśnie o zmiany, których oczekują kibice. Czy podobnie, jak w innych klubach również w PGE Spójni Stargard w najbliższym czasie coś się wydarzy? - Myślę, że gdybyśmy mieli pieniądze, na pewno by się coś zdarzyło. Niestety sytuacja finansowa jest, jaka jest. Taka jest od początku sezonu - zaznaczył Andrej Urlep.
Trener po swoim przyjściu do Stargardu dość konkretnie komentował sytuację kadrową PGE Spójni. Można było nawet odnieść wrażenie, że w medialnych wypowiedziach naciskał na klub, żeby dokonał niezbędnych wzmocnień. Z czasem jednak mówił o tym coraz mniej, a ostatnio poruszał ten temat tylko wtedy, gdy był o to pytany. Jego kolejne słowa chyba jednak dobitnie wyjaśniają, dlaczego zmienił swoje podejście.
- Teraz powiem, że czegoś innego się spodziewałem. Nie przedstawili tej sytuacji na początku, dlatego mamy skład, jaki mamy. Dlatego też zawodników wybierano już wcześniej, niż ja przyszedłem takich, jakich wybrano. Niestety w sporcie dużo zależy od pieniędzy. Im większe pieniądze masz na pewno lepszych graczy możesz dostać - tłumaczył Andrej Urlep.
Z postawy zespołu jednak pomimo niekorzystnego wyniku był umiarkowanie zadowolony. - Po pierwsze gratulacje dla Śląska. Myślę, że, od kiedy przyszedł nowy trener, grają bardzo dobrą koszykówkę. Widać było, że są fizycznie niestety dużo lepsi od nas. Myślę, że my naprawdę staraliśmy się, walczyliśmy na tyle, co mogliśmy. Jedyne, co mogę powiedzieć, że Śląsk za dużo razy wybrał piłkę z naszych rąk. To jest jedyne, co mogę zarzucić swoim zawodnikom. Niestety widać było, że po prostu każdą rzecz mają troszeczkę lepszą od nas i zasłużenie wygrali - nie ukrywał trener PGE Spójni Stargard.
To był kolejny mecz, w którym jeden z liderów Biało-Bordowych miał spore problemy z przewinieniami. Z AMW Arką z tego powodu szybko na ławkę trafił Ta'lon Cooper, a ze Śląskiem po kolejnych przewinieniach nie pograł Luther Muhammad. Amerykanin dopiero w końcówce złapał swój rytm, zdobywając nawet 12 ostatnich punktów dla PGE Spójni. W ten sposób statystycznie wypadł nieźle (16 "oczek", ale to marne pocieszenie po kolejnej porażce zespołu.
- Myślę, że to nie jest pytanie do mnie. To, że on miał szybko dwa faule, dostał jeszcze technicznego, to nie zrobiłem ja i dokładnie tak jest. Graliśmy trzy kwarty bez niego - ocenił krótko Andrej Urlep, który nie chciał szerzej analizować tej sytuacji, czy większe pretensje ma do gracza, czy do sędziów.
Istotną różnicę zrobił pozyskany niedawno podkoszowy Śląska. Emmanuel Nzekwesi zdobył 19 punktów, a Wesley Gordon z PGE Spójni tylko cztery. Amerykanin w ostatnich meczach również nie przypomina koszykarza, którego pamiętamy z poprzedniego sezonu.
- Myślę, że Nzekwesi zagrał bardzo dobry mecz. Wiedzieliśmy, że bardzo mocno idzie na tablicę. Wiedzieliśmy, że może rzucić za dwa i za trzy. Raz rzucał za trzy i trafił. Zmienili zawodnika, z którego nie byli zadowoleni na zawodnika, który przyszedł i dał im na pewno dużą energię. Myślę też, że Gordon się starał, chciał, ale nie wychodzi każdy mecz tak, jak chcesz - podsumował Andrej Urlep.
Następną szansą na przełamanie będą derby z Kingiem Szczecin, które odbędą się w hali OSiR w niedzielę 22 grudnia o godz. 15:30. Jakub Lisowski z Głosu Szczecińskiego zapytał trenera, co zrobi, żeby odblokować zespół. - Trudno powiedzieć. Nie uważam, że zawodnicy byli zablokowani. Za mecz z Arką możecie mieć pretensje. Nie było tej walki, nie było tej chęci. W tym meczu była taka, jaka powinna być. Musimy to kontynuować, zobaczyć, co możemy poprawić i to zrobić i przygotować się do następnego meczu - powiedział Andrej Urlep.
Materiał sponsorowany