Dzisiaj jest: 28.10.2024, imieniny: Narcyza, Serafina, Wioletty

Był w składzie, ale nie zadebiutował. Tak wyjaśnił to trener Andrej Urlep

Dodano: ok. 4 godziny temu Autor:
Redakcja poleca!

Niedzielny pojedynek PGE Spójni Stargard z Anwilem Włocławek zapowiadał się ciekawie nie tylko ze względu na rewanż za majowe play-offy.

Był w składzie, ale nie zadebiutował. Tak wyjaśnił to trener Andrej Urlep

Niedzielny pojedynek PGE Spójni Stargard z Anwilem Włocławek zapowiadał się ciekawie nie tylko ze względu na rewanż za majowe play-offy. W tym meczu miał również zadebiutować nowy koszykarz Biało-Bordowych. Kacper Borowski został zgłoszony do rozgrywek Orlen Basket Ligi. Znalazł się też w meczowej kadrze, ale na parkiecie się nie pojawił. Dlaczego?

- Dlatego, że dopiero dołączył do nas. Jeszcze nie jest zgrany. Na pewno nie jest u nas po to, żeby siedział na ławce. Na pewno będzie grał, ale po prostu musi zgrać się z drużyną. Niestety nie mamy czasu na treningi. Ciągle jesteśmy w drodze, gramy mecze, ale na pewno będzie grał - tak zaskakującą decyzję na pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył trener Andrej Urlep.

PGE Spójnia Stargard w niedzielę przeważała przez prawie 17 minut. Anwil był na prowadzeniu przez ponad 19 minut i ostatecznie to gospodarze zwyciężyli 72:64. - Chcę pogratulować Anwilowi. Myślę, że zagrali dobry mecz. Grali bardzo fizycznie. Sędziowie pozwalali na taką grę. Mieliśmy trochę problemów, żeby się dostosować do tego. Z tego takie nasze błędy wychodziły niestety. Nie wykorzystaliśmy pod koniec drugiej kwarty sześciu rzutów wolnych z rzędu. Oni wtedy doszli do nas. Nieszczęśliwie zaczęliśmy trzecią kwartę. Pozwoliliśmy Anwilowi odskoczyć. W czwartej kwarcie walczyliśmy, ale nie wystarczyło na to, żeby wyrównać wynik - analizował trener PGE Spójni Stargard.

Kluczowa była trzecia kwarta przegrana 11:23. - Co się stało? Po prostu oni zagrali bardzo agresywnie. Nie odpowiedzieliśmy na to. Popełniliśmy kilka błędów. Oni dobrze trafiali i zrobili różnicę - skomentował Andrej Urlep.

W Anwilu ze względu na kontuzję tylko trzy minuty na parkiecie spędził podstawowy rozgrywający, Luke Nelson. W pierwszej połowie osłabieni gospodarze mieli spore problemy w ataku, ale po zmianie stron poradzili sobie bez swojego lidera.

- To dla nas nie miało znaczenia. Zastąpił go bardzo dobrze Turner. Łączyński grał dobry mecz, także myślę, że nie było widoczne, że nie ma Nelsona - ocenił Andrej Urlep. PGE Spójnia już w środę o godz. 19:00 podejmie CSM CSU Oradea w 4. kolejce FIBA Europe Cup. Następny ligowy mecz Biało-Bordowi również zagrają w hali OSiR - 2 listopada (13:30) z Arrivą Polskim Cukrem Toruń.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Dzień Edukacji Narodowej. Fotorelacja