- Rozgrywający już jest, a wysokiego na pewno jeszcze szukamy - zaznaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej nowy trener PGE Spójni Stargard.
Andrej Urlep rozpoczął swoją pracę we wtorek 27 sierpnia. Wtedy na wieczornym treningu spotkał się z zespołem. - Jesteśmy na początku. Widać dużą chęć u zawodników. W niedzielę lądował już nowy zawodnik. We wtorek dołączy do treningu. Naprawdę dużo pracy przed nami. Na pewno jeszcze potrzebujemy wzmocnienia, ale jak będą zawodnicy pokazywać dalej taką chęć, jak pokazywali do tej pory to będzie dobrze - powiedział szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Później odniósł się krótko do niedzielnego sparingu z Niners Chemnitz (porażka 67:108). - Muszę powiedzieć, że jesteśmy już po pierwszym sparingu. Niestety na ten czas dla nas to był za mocny przeciwnik. Oni są już dużo lepiej przygotowani. Mają pełny skład, duże ambicje. Przegraliśmy, ale ten wynik tak naprawdę nie pokazuje dokładnie tego, co było na boisku - wyjaśnił Andrej Urlep.
Trenera zapytaliśmy, czy zaskoczyła go propozycja poprowadzenia klubu, który w poprzednim sezonie zajął czwarte miejsce w Orlen Basket Lidze. Czy długo zastanawiał się nad przyjęciem tej oferty? - Na pewno. Oni zadzwonili do mnie w okresie, kiedy już normalnie zespoły mają sztab zamknięty. Powiedzieli, że trener Machowski zrezygnował. Myślę, że bardzo fajnie przedstawili swoje poglądy, oczekiwania i myślę, że szybko dogadaliśmy się - skomentował Andrej Urlep.
Kto namawiał trenera, który jest ikoną polskiej koszykówki, zdobywał wiele mistrzostw Polski i medali z WKS Śląskiem Wrocław i Anwilem Włocławek, żeby podjął się wyzwania, którym niewątpliwie było przejęcie w takim momencie PGE Spójni Stargard? Byli to prezes Paweł Ksiądz, wiceprezes Krzysztof Koziorowicz i dyrektor sportowy klubu, Wiktor Grudziński, który prawie 20 lat temu w Anwilu grał w zespole prowadzonym właśnie przez słoweńskiego szkoleniowca.
- Zadzwoniły osoby, które były dzisiaj na konferencji. Rozmawialiśmy na głośnomówiący telefon. Cała trójka była. Bardzo fajnie przedstawili klub to, co się dzieje, czego chcą i myślę, że dość szybko dogadaliśmy się - tłumaczył Andrej Urlep, który już na pierwszej konferencji prasowej pokazał, że jest człowiekiem konkretnym, a przy tym bardzo ambitnym.
Kilka razy mówił, że drużyna potrzebuje wzmocnień, jednak jasno wypowiedział się też o celu na sezon 2024/2025. - Na pewno celem jest wejście do play-offu. Nie będzie łatwo, ale myślę, że potencjał jest. Na pewno potrzebujemy jeszcze wzmocnienia i myślę, że ten cel jest osiągalny - zapewniał trener PGE Spójni Stargard.
Wkrótce przekonamy się, czy Biało-Bordowi będą w stanie skutecznie powalczyć o awans do play-offów. Konkurencja jednak będzie spora, bo inne kluby przed nowym sezonem mocno się zbroiły. Również PGE Spójnia na rynku transferowym nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Najnowszym nabytkiem stargardzkiej drużyny jest Ta’Lon Cooper. To pierwszy transfer, na który trener miał wpływ.
- To, co było widać i rozmawialiśmy z agentem, że jest to prawdziwy rozgrywający z dobrą asystą, z bardzo solidnym rzutem. Może też dobrze bronić, ma swój wzrost. Myślę, że powinien być prawdziwym wzmocnieniem tego zespołu - charakteryzował nowego gracza w rozmowie z naszym portalem Andrej Urlep.
Słoweński trener już wie, jakich wzmocnień potrzeba. Jeżeli klub zrealizuje jego plany, to do zespołu dołączy jeszcze dwóch koszykarzy. - Na pewno już widać, że potrzebujemy gracza na pozycje 4/5 i "trójkę". Na pewno jeszcze na tych pozycjach potrzebujemy wzmocnienia - podkreślił Andrej Urlep.
Dobra wiadomość dla spóźnionej w przygotowaniach PGE Spójni Stargard jest taka, że w porównaniu z poprzednim sezonem Orlen Basket Liga zacznie się o dwa tygodnie później. Po raz ostatni 6 października Biało-Bordowi pierwszy ligowy mecz grali w 2018 roku, czyli gdy byli beniaminkiem na tym poziomie. - To dla nas super, dlatego, że mamy więcej czasu. Myślę, że z tygodnia na tydzień będziemy lepsi. Więcej pracy sprawi, że pójdziemy do góry - zaznaczył Andrej Urlep.
Z drugiej strony od początku drużyna wskoczy w rytm ligowo-pucharowy. Rok temu PGE Spójnia świetnie wystartowała w Orlen Basket Lidze, bo dopiero po czterech kolejkach zaczęła rywalizację w FIBA Europe Cup. Teraz takiego komfortu nie będzie, a narastające zmęczenie może wpływać też na osiągane rezultaty, o czym przekonaliśmy się już w poprzednim sezonie. Trener ma jednak duże doświadczenie nie tylko w rywalizacji o najwyższe cele w Polsce, ale też wie, jaki wpływ na to ma równoległa gra w europejskich pucharach.
- To jest bardzo trudne. Będziemy grać od 6 października do 17 listopada 13 meczów. To bardzo dużo. To nie tylko mecze, ale też wyjazdy. Zaczynamy piekielnie: mecz w Słupsku, mecz na wyjeździe w FIBA Europe Cup i później jeszcze Trefl Sopot - analizował Andrej Urlep.
Jak ocenił szansę PGE Spójni Stargard na awans do kolejnej rundy FIBA Europe Cup? Na ten moment Biało-Bordowi w Grupie E zmierzą się z rywalami z Rumunii (CSM Oradea i FC Arges Pitesti) oraz Estonii (BC Parnu Sadam). - Jeszcze nie wiemy dlatego, że Oradea może awansować do Ligi Mistrzów. Jak tak się stanie, to dostaniemy inny zespół. Dla nas to by była dobra wiadomość, bo Oradea będzie najsilniejszym zespołem w grupie. W każdym meczu będziemy walczyć, starać się wygrać najwięcej meczów, jak to możliwe - podsumował nasz rozmówca.
Materiał sponsorowany