Dzisiaj jest: 9.5.2024, imieniny: Grzegorza, Karoliny, Karola

Szczęśliwi przegrani. Legia Warszawa uratowała PGE Spójnię Stargard

Dodano: 2 tygodnie temu Autor:
Redakcja poleca!

Przegrali, ale awansowali do play-offów.

Szczęśliwi przegrani. Legia Warszawa uratowała PGE Spójnię Stargard

Przegrali, ale awansowali do play-offów. Koszykarze PGE Spójni Stargard niemal w jednej chwili mieli zarówno sporo pecha, jak i szczęścia. To były niezwykłe emocje w kończącej sezon zasadniczy Orlen Basket Ligi kolejce, a najciekawszy pojedynek odbył się w Hali Koło w Warszawie.

Miejscowe Dziki wygrały z PGE Spójnią Stargard 70:67. Beniaminek udanie zakończył sezon, w którym wygrał 16 z 30 spotkań. Ostatecznie dało to tylko 10. miejsce w tabeli. Pomimo bilansu 16-14 do play-offów nie awansował też Polski Cukier Start Lublin.

Taki sam bilans miały też siódmy zespół rundy zasadniczej, MKS Dąbrowa Górnicza i PGE Spójnia Stargard. Biało-Bordowi zajęli ósme miejsce i w play-offach zmierzą się z Anwilem Włocławek. Pierwsze mecze w Hali Mistrzów są zaplanowane na 2 i 4 maja, a rewanże w Stargardzie odbędą się 9 oraz jeżeli będzie taka potrzeba 11 maja.

Sobotni pojedynek zaczął się znakomicie dla PGE Spójni. Po trafieniach Devona Danielsa IV oraz Karola Gruszeckiego było 4:0, a w kolejnych minutach stargardzki zespół budował przewagę. Minęło nieco ponad sześć minut, a po "trójce" kapitana stargardzka drużyna prowadziła 19:8.

Później stargardzianie przestrzelili kilka rzutów z dogodnych pozycji, a gospodarze zaczęli powoli odrabiać straty. W drugiej kwarcie PGE Spójnia prowadziła jeszcze 25:14, jednak w kolejnych minutach miała duże ofensywne problemy. Nieudane akcje rywali napędzały Dziki i po 20 minutach było tylko 36:35 dla PGE Spójni.

W trzeciej kwarcie na punkty PGE Spójni czekaliśmy przez trzy minuty. Niemoc po przerwie wziętej przez trenera Sebastiana Machowskiego przerwał Stephen Brown Jr. Gospodarze początkowo również nie trafiali, ale po serii sześciu "oczek" wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu (41:36).

Trener Biało-Bordowych w pewnym momencie postawił na całą rezerwową piątkę. Wszedł nawet Sebastian Kowalczyk, który w pierwszej połowie nie grał. Dobrą zmianę dał jednak przede wszystkim Benjamin Simons. W pierwszej części skrzydłowy nie oddał rzutu, a w kilka minut trzeciej kwarty zdobył osiem "oczek". Później nie dołożył już nic do swojego dorobku, ale PGE Spójnia prowadziła nawet 53:47.

W czwartej kwarcie obie drużyny popełniały sporo błędów. Dziki jednak odrobiły straty i doprowadziły do emocjonującej końcówki. W niej stroną goniącą była PGE Spójnia. Dwa razy wyrównał Devon Daniels, ale ostatnie słowo należało do Matthewa Colemana.

Po przerwie wziętej przez trenera Krzysztofa Szablowskiego gospodarze mieli pełną ponad 20-sekundową akcję. PGE Spójnia nie faulowała i mogła w ten sposób utrzymać remis, co dawałoby dogrywkę. W ostatniej sekundzie jednak trudny rzut za trzy trafił Matthew Coleman, który w całym meczu zdobył 16 punktów (7/11 z gry). Miał też sześć z 11 strat swojego zespołu. PGE Spójnia popełniła 10 strat jednak pomimo trochę lepszej skuteczności w rzutach z gry (27/61 przy 25/65 gospodarzy) stargardzki zespół był słabszy w innych elementach.

To nie tylko zdecydowanie mniej rzutów wolnych (8/10 przy 16/22 Dzików), ale przede wszystkim zbiórki. PGE Spójnia przegrała ten element 31:44, a szczególnym problemem było 18 ofensywnych zbiórek rywali przy tylko dziewięciu stargardzkiej drużyny, która miała też tylko osiem asyst przy 14 rywali.

Trzeba odnotować, że w końcówce meczu PGE Spójnia była już niemal pewna awansu do play-offów. Zgodnie z tym, czego można było się spodziewać, wysokie zwycięstwa odniosły WKS Śląsk Wrocław i MKS Dąbrowa Górnicza. Ostatnią szansą przy porażce w Warszawie była, więc porażka Polskiego Cukru Startu. Lubelski zespół długo toczył wyrównany pojedynek z Legią Warszawa, ale czwartą kwartę przegrał 18:38, co oznaczało porażkę w całym meczu aż 92:112.

Oczywiście w końcówce PGE Spójnia miała o co grać. Pokonując Dziki Biało-Bordowi byliby na szóstym, a nie jak po porażce na ósmym miejscu. Wtedy zmierzyliby się z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski, a tak czeka ich rywalizacja z najlepszym w rundzie zasadniczej Anwilem Włocławek. PGE Spójnia miała, więc w sobotę sporo pecha, bo koszykarz rywali trafił trudny rzut w ostatniej sekundzie meczu. Stargardzki zespół miał też jednak szczęście, ponieważ korzystny rezultat w innej hali sprawił, że Biało-Bordowi awansowali do play-offów.

Dziki Warszawa - PGE Spójnia Stargard 70:67 (13:21, 22:15, 17:18, 18:13)

Dziki: Matthew Coleman 16, Nicholas McGlynn 16, Michał Aleksandrowicz 13, Piotr Pamuła 9, Mateusz Bartosz 6, Dominic Green 6, Isaiah Crawley 3, Grzegorz Grochowski 1, Alan Czujkowski 0.

PGE Spójnia: Stephen Brown Jr. 19, Devon Daniels IV 10, Karol Gruszecki 9, Benjamin Simons 8, Alex Stein 7, Aleksandar Langović 6, Dominik Grudziński 4, Adam Łapeta 4, Wesley Gordon 0, Sebastian Kowalczyk 0.

Foto: Tomek Burakowski

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Sesja Rady Miasta - 07.05.2024. Fotorelacja