Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

MĘSKA PRZYJAŹŃ MA MOC

Dodano: rok temu Autor:
Redakcja poleca!

?To była prawdziwa, męska przyjaźń. Szczera, prawdziwa, czasem trochę szorstka, ale zawsze uczciwa?

MĘSKA PRZYJAŹŃ MA MOC

„To była prawdziwa, męska przyjaźń. Szczera, prawdziwa, czasem trochę szorstka, ale zawsze uczciwa” - tak o bliskiej relacji ze Sławomirem Pajorem mówi Marian Ludkiewicz, prawnik i wieloletni kolega byłego prezydenta Stargardu. Prezydent Sławomir Pajor zmarł nagle w 2017 roku. Miał zaledwie 58 lat. Urząd prezydenta miasta pełnił przez 15 lat. 

B.Ł - Kiedy i w jakich okolicznościach poznał Pan Sławomira Pajora? 
M.L - Dobrze pamiętam tę datę. To był 1990 rok i pierwsze wybory samorządowe w wolnej Polsce. Sławek i ja  mieszkaliśmy wtedy w Pyrzycach. Spotkaliśmy się przy okazji zebrania Komitetu Obywatelskiego. Sławek startował z ramienia tej partii na stanowisko radnego. Bardzo szybko okazało się, że jest nam po drodze.
 
B.Ł - Zbliżyły Was poglądy polityczne? 
M.L - Również, ale nie tylko. Okazało się, że w podobny sposób patrzymy na życie. Wyznawaliśmy podobne wartości, mieliśmy wspólne pasje i od początku bardzo dobrze się rozumieliśmy. 

B.Ł - Mieliście dusze samorządowców? Chcieliście działać w imię dobra publicznego?
M.L - Myślę, że tak, choć Sławek miał ją zdecydowanie większą. Był człowiekiem niezwykle empatycznym i nakierowanym na pomoc. Był bardzo wrażliwy na cierpienie i niedolę. Ja zdecydowanie mocniej stąpałem po ziemi i kierowałem się dość surowymi zasadami. Być może z racji wykonywanego zawodu. Często studziłem zapały Sławka, bo wydawały mi się trochę irracjonalne (śmiech).

B.Ł - Czy tak było, kiedy zwierzył się z pomysłu ubiegania się o fotel prezydenta Stargardu?
M.L - Dokładnie tak! Podzielił się ze mną tym pomysłem przy okazji pobytu w Łobzie. Powiedzieć, że byłem zaskoczony to zbyt mało (śmiech). Jakie szanse na zwycięstwo miał Sławek, kiedy jego przeciwnikiem był Kazimierz Nowicki?!  Dla mnie było to jak starcie Dawida i Goliata. Nie widziałem większych szans w tym przedsięwzięciu. 

B.Ł - A jednak się udało! W drugiej turze wyborów Sławomir Pajor pokonał Kazimierza Nowickiego. Jak przyjął Pan tę wiadomość?
M.L - Byłem bardzo dumny i szczęśliwy. Sławek dokonał czegoś niemożliwego! Zrozumiałem, że jego determinacja i wola walki jest ogromna. Ten fakt spowodował, że zacząłem bardzo poważnie podchodzić do jego wizji. 

B.Ł  - A jakie wizje miał Sławomir Pajor?
M.L - Miał ich całe mnóstwo. Przede wszystkim chciał rozwoju Stargardu. Pomimo że rozpoczął prezydenturę w bardzo trudnych czasach, oczyma wyobraźni widział prężne i bogate miasto. To było ogromne wyzwanie, bo pamiętajmy, że w 2002 roku Stargard był uzależniony od zakładów taboru kolejowego i przemysłu odzieżowego. Te gałęzie gospodarcze nie funkcjonowały jednak zbyt dobrze. W efekcie końcowym miasto nie miało pieniędzy a ludzie pracy. 

B.Ł - Jakie było wyjście z tej patowej sytuacji?
M.L - Sławek postawił na rozwój gospodarczy terenów wokół Stargardu. Wiedział, że trzeba stworzyć park przemysłowy i ściągnąć do miasta duże, bogate firmy. I tak właśnie zrobił. Zaczęło się od firmy Bridgestone, a potem pojawia się kolejni inwestorzy. Jego plan powiódł się w stu procentach. 

B.Ł - Wasze spotkania nie ograniczały się chyba do rozmów na tematy polityczne i samorządowe?
M.L - Oczywiście, że nie. Mieliśmy wspólne pasje, które bardzo nas łączyły. Dbaliśmy o tężyznę fizyczną i stąd wspólne wypady na siłownię. Uwielbialiśmy spływy kajakowe, ale nasz tandem na wodzie średnio się sprawdzał (śmiech). W życiu stanowiliśmy zgrany duet a w kajaku niekoniecznie (śmiech). 

B.Ł - Prezydent Pajor znany był z licznych zainteresowań. Czym jeszcze zajmował się w wolnym czasie?
M.L - Przede wszystkim kochał motocykle i dalekie wyprawy. W ten sposób zwiedził Katyń, Chorwację i Norwegię. Nie pochwalałem zbytnio tych motocyklowych wycieczek, bo zwyczajnie się o niego martwiłem. Na szczęście miał też nieco mniej niebezpieczne pasje. Uwielbiał czytać książki i ćwiczył sztuki walki. Niewątpliwie był człowiekiem wielu talentów. 

B.Ł - Często mówił o swojej pracy? Zwierzał się Panu?
M.L - Mówił, ale był twardym facetem i nigdy się nie użalał nad sobą. Wiem, że miał bardzo ciężkie momenty w trakcie pełnienia funkcji prezydenta Stargardu i borykał się z wieloma problemami. Nie będę jednak o tym mówił, bo przyjaciele nie upubliczniają tajemnic. 

B.Ł - Czy takim ciężkim momentem było nieszczęśliwe zdarzenie drogowe, do którego doszło w 2010 roku? Podawano wtedy informacje, że w sprawę zamieszany jest prezydent Pajor. Chodziło o potrącenie młodej dziewczyny na pasach. 

M.L - To na pewno był jeden z trudniejszych momentów prezydentury Sławka. Bardzo przeżył to zdarzenie. Nie tylko ze względu na nieszczęśliwe okoliczności, które mu towarzyszy, ale również dlatego, że niektórzy pseudo-koledzy bardzo brzydko go potraktowali. Na szczęście sytuacja szybko się wyjaśniła i Sławek został oczyszczony ze wszelkich podejrzeń. Sprawcą potrącenia była kobieta, a Sławek zachował się tak, jak należało i nikogo nie skrzywdził.
 
B.Ł - Znał Pan najskrytsze marzenia Sławomira Pajora? 
M.L - Mężczyźni raczej nie zwierzają się sobie z tak intymnych kwestii (śmiech), ale jakieś z pewnością znałem. Sławek chciał być zwyczajnie szczęśliwy. Chciał mieć u boku rodzinę i zwykłe, spokojne życie. Na szczęście miał przy sobie żonę, która bardzo go wspierała. Doceniał to i często miał wyrzuty, że zatraca się w pracy i zbyt mało czasu poświęca najbliższym. 

B.Ł - Był pracoholikiem?
M.L - Pewnie trochę tak. Czuł, że ma misję do wypełnienia i chciał to zrobić należycie. Wiedział też, że musi skompletować zespół ludzi, którzy mu w tym pomogą. To zadanie również wymagało sporego zaangażowania i mnóstwa czasu. Na szczęście i to mu się doskonale udało. Najlepszym przykładem jest Rafał Zając.

B.Ł - O obecnym prezydencie mówi się czasem, że tak bardzo zajął się kontynuacją dzieła Sławomira Pajora, że brakuje mu własnych wizji. Zgadza się Pan z tą tezą?
M.L - Absolutnie nie. Wiem, jaka była wizja Sławka i mogę zapewnić, że Rafał Zając nie tylko kontynuuje jego dzieło, ale bardzo je ubogaca. Ma mnóstwo ciekawych pomysłów i skrupulatnie je realizuje. Podobnie, jak Sławek docenia ludzi i bardzo dba o swój zespół. Wie, że bez pomocy dobrych fachowców niewiele osiągnie. Zdecydowanie stawia na pracę zespołową i głośno o tym mówi.

B.Ł - Gdyby w kilku zdaniach miał Pan opisać Sławomira Pajora, jak wyglądałaby taka charakterystyka?
M.L - Sławek był otwarty na ludzi, dobry i mądry. Był też rozważny, koleżeński i uczciwy. Nie znosił mataczenia i usuwał ze swojego grona wszystkich, którzy nie mieli czystych rąk. Nie bawił się w żadne układy i nie znosił kolesiostwa. Niewątpliwie miał duszę poszukiwacza i wizjonera. Jak sama Pani widzi, składał się z pięknych cech. Jak można było się z nim nie przyjaźnić?!

 

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Retro Gaming w SCN FILARY. Fotorelacja