PGE Spójnia Stargard wygrała w 15. kolejce Orlen Basket Ligi z Dzikami Warszawa 64:56.
- Mecz gatunkowo ciężki, bo duża presja na nas ciążyła. Awans do Pucharu, walka o miejsce w ósemce i ostatni słaby mecz. Chcieliśmy się przełamać i za wszelką cenę wygrać. Mecz nie należał do naszych najlepszych, ale chyba w piątek nie to się liczyło. Wiedzieliśmy, że liczy się tylko zwycięstwo. Jeżeli nie mogliśmy zrobić tego w ataku to chyba zwycięstwo wywalczyliśmy przede wszystkim w obronie - zaznaczył w rozmowie z naszym portalem koszykarz Biało-Bordowych, Adam Brenk.
Gospodarze przeważali przez cały mecz, ale w czwartej kwarcie Dziki miały swój moment, w którym zbliżyły się do PGE Spójni. - Cały czas byliśmy na prowadzeniu. Spotkanie było pod kontrolą, ale był moment, gdy doszli nas na 2-3 punkty. Końcówka podobnie, jak w meczu z Polskim Cukrem Startem Lublin nam wyszła, co we wcześniejszych meczach nam się nie udawało. Jeśli chodzi o końcówki to tutaj można widzieć progres - powiedział Adam Brenk.
We wcześniejszych meczach PGE Spójnia mogła odnieść jeszcze kilka kolejnych zwycięstw, ale końcówki zupełnie nie wychodziły Biało-Bordowym. Zmieniło się to w dwóch ostatnich domowych pojedynkach. Tym razem rywale byli blisko, mieli swoje szanse, ale ich nie wykorzystali. - Wcześniej graliśmy lepiej przez cały mecz, a w końcówce czegoś brakowało. Teraz mam wrażenie, że w meczach wygranych było trochę odwrotnie. Gorsza gra, ale za to w końcówce więcej zimnej krwi i zwycięstwa - ocenił koszykarz Biało-Bordowych.
PGE Spójni nadal brakuje skuteczności w rzutach trzypunktowych. Są strzelcy, ale celnych "trójek" nadal jest niewiele - w piątkowym meczu tylko 6/27, z czego połowę trafił Karol Gruszecki. - Cały czas to analizujemy. Zastanawiamy się co zrobić lepiej, jak się lepiej rozumieć. Zaczęliśmy więcej się dzielić piłką. W tym meczu nawet momentami za dużo, bo dodatkowe podania niepotrzebnie, może trzeba było już kończyć, ale na to kładziemy nacisk, żeby więcej podawać, dzielić się piłką, grać zespołowo. Gdzieś musimy znaleźć ten złoty środek żeby wszystko zaczęło funkcjonować - podsumował nasz rozmówca.
Odnotujmy, że po sobotniej porażce Legii Warszawa z Polskim Cukrem Startem Lublin (75:92) Biało-Bordowi nadal nie są pewni awansu do Pekao S.A. Pucharu Polski. Udział w lutowym turnieju zapewniło sobie już siedem drużyn, a szanse na uzupełnienie tego grona obok PGE Spójni mają jeszcze tylko Grupa Sierleccy Czarni.
Zdecyduje poniedziałkowy pojedynek w Netto Arenie (godz. 19:30). Zwycięstwo Kinga Szczecin da awans stargardzkim koszykarzom, a tryumf Trefla Sopot sprawi, że w daleką podróż do Sosnowca wybierze się drużyna ze Słupska. Znaczenia nie ma wynik innego poniedziałkowego meczu, w którym Arriva Polski Cukier Toruń zmierzy się z Anwilem Włocławek.
Materiał sponsorowany