Koszykarze PGE Spójni Stargard zwykle przegrywają czwartą kwartę. Tylko w pierwszym meczu sezonu 2023/2024 było inaczej.
- To był wyrównany mecz, który chcieliśmy wygrać i uważam, że mieliśmy szanse wygrać. Wszystko sprowadziło się do ostatniej minuty. Nie podejmowaliśmy najlepszych decyzji w końcówce. Na koniec podejmowanie decyzji i nasza odporność kosztowały nas zwycięstwo - mówił po środowym pojedynku 3. kolejki FIBA Europe Cup trener Sebastian Machowski.
- Popełniliśmy za dużo strat. Pozwoliliśmy na zbyt wiele ofensywnych zbiórek. Pudłowaliśmy rzuty wolne. Wszystkie te negatywne czynniki nie pozwoliły nam wygrać - dodał szkoleniowiec, który po raz kolejny w tym sezonie wskazując przyczyny porażki, zwrócił uwagę na te same elementy.
PGE Spójnia przegrała z KB Peja 79:83. Biało-Bordowi mieli lepsze i gorsze momenty, ale w czwartej kwarcie roztrwonili 10 "oczek" przewagi. Właśnie ostatnich 10 minut to największa zmora PGE Spójni. Osiągnięte w tej części rezultaty nie pozostawiają wątpliwości, że może być to przypadek.
Zaczęło się znakomicie, bo w pierwszym meczu z Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk to właśnie wygrana 26:12 czwarta kwarta okazała się kluczowa. Biało-Bordowi zwyciężyli w tym meczu 81:61. Osiem następnych spotkań bez względu na to, czy w Orlen Basket Lidze, czy w FIBA Europe Cup to koszmarna seria ośmiu przegranych czwartych kwart.
Porażki 16:26 z Suzuki Arką Gdynia, 13:17 z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski, 19:24 z Heroes Den Bosch i 15:23 z Treflem Sopot nie pozbawiły PGE Spójnię końcowych zwycięstw. W trzech innych meczach rywale w czwartych kwartach tylko powiększali przewagę. Najbardziej bolesna okazała się czwarta kwarta środowego pojedynku z KB Peja (17:27). Taki rezultat sprawił, że PGE Spójnia przegrała 79:83. Trenera zapytaliśmy, czy to efekt braku sił?
- Jeśli złe decyzje dotyczą nóg, siły lub kondycji, to być może masz rację, w przeciwnym razie nie jestem pewien. Myślę, że Peja tak, jak Chemnitz oraz Legia to bardzo fizyczne zespoły z atletycznymi graczami. To jeden z powodów, dlaczego daliśmy tak wiele zbiórek w ataku. Wierzę również, że mamy dobrych atletów w naszym zespole, ale my musimy walczyć. Musimy kończyć wsady i lay-upy. Potrzebujemy ludzi, którzy potrafią powalczyć o piłkę w powietrzu i później zbiorą piłkę. Niezawsze to robimy. Nie chodzi tylko o zbiórki. Przed tym, jak zbierzemy piłkę, musimy zastawić przeciwnika. Nie robimy tego i to jest problem - analizował Sebastian Machowski.
PGE Spójnia z bilansem 1-2 zajmuje trzecie miejsce w Grupie H FIBA Europe Cup. To sprawia, że o awans do drugiej rundy będzie bardzo trudno. Za wcześnie, żeby pisać o wyłącznie matematycznych szansach jednak realnie potrzebne byłyby trzy zwycięstwa. Dwie wygrane mogą dać drugie miejsce, ale niekoniecznie bilans 3-3 przy ujemnych małych punktach stwarza realną szansę na wyjście z grupy.
Bez względu na wszystko jednak PGE Spójnia spróbuje wygrać przynajmniej jeden domowy mecz. Trzecia i na ten moment ostatnia szansa 8 listopada o godz. 18:30 w starciu z Heroes Den Bosch. - Dziękuję kibicom za stworzenie świetnej, niewiarygodnej atmosfery, w której naprawdę fajnie się grało. Miejmy nadzieję, że po następnym domowym meczu będziemy mogli świętować kolejne zwycięstwo - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany