O rodzicielstwie zastępczym Beata Łaptuta rozmawia z Agnieszką Ignasiak-dyrektorką Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Stargardzie.
B.Ł - Ile rodzin zastępczych funkcjonuje w Stargardzie i na czym polega ich rola?
A.I - W naszym mieście funkcjonuje 128 takich rodzin. Ich zadaniem jest zapewnienie dzieciom opieki z powodu wystąpienia w ich rodzinach biologicznych różnego rodzaju sytuacji kryzysowych. Rodzice zastępczy muszą liczyć się z faktem, że pociechy nie są przyznawane im raz na zawsze. Dzieci mogą wrócić do prawdziwej rodziny, jeśli uda jej się pokonać życiowy kryzys.
B.Ł - Jak na co dzień wygląda praca z rodzinami zastępczymi?
A.I - Polega głównie na spotkaniach i rozmowach. Omawiamy nie tylko sprawy związane z zatrudnieniem, bo muszę zaznaczyć, że mamy z długoletnim stażem pracują u nas na etacie. Rozmawiamy również o życiu codziennym, o prostych sprawach, z którymi mają do czynienia każdego dnia. Opowiadają o radościach i problemach.
B.Ł - Na jaką pomoc mogą liczyć rodzice zastępczy?
A.I - Choćby na grupy wsparcia, gdzie dzielą się problemami i mogą omówić bieżące sprawy. Mają również możliwość pracy z terapeutą, który pomaga rozwiązywać trudności.
B.Ł - Iloma dziećmi zajmują się rodziny zastępcze?
A.I - To wszystko zależy od chęci i możliwości rodziny. Czasem, na przestrzeni lat jest to kilkadziesiąt pociech w jednej rodzinie.
B.Ł - Kilkadziesiąt?!
A.I - Dokładnie. Mamy z wieloletnim stażem mają wielkie serca, proszę mi wierzyć. Zawsze przychodzą nam z pomocą. Odbierają telefon i przyjeżdżają po dzieci. Nie pytają, ile ich jest i dlaczego mają trafić akurat do ich domów? Te kobiety zawsze są w pełnej gotowości. Czasem mam wrażenie, że składają się z jednego organu. Serca, które nie pozwala im patrzeć obojętnie na krzywdę dzieci.
B.Ł - Gdyby ktoś chciał podjąć się rodzicielstwa zastępczego, o czym powinien wiedzieć? Jakie są blaski i cienie takich rodzin?
A.I - Każdy rodzic, który wychowywał dzieci, wie, jak wygląda rodzicielska codzienność. Mnóstwo radości i pięknych chwil, ale również problemy. Zdrowotne, emocjonalne i psychiczne. Z tym wszystkim rodziny zastępcze muszą się zderzyć. Uważam jednak, że miłość, dobroć i doświadczenie potrafią pokonać wszelkie trudności.
B.Ł - Jak zmieniło się rodzicielstwo zastępcze na przestrzeni lat? Czy chętnych do pełnienia takiej roli przybywa, czy maleje?
A.I - Rodzin zastępczych przybywa, ale są to tzw. rodziny spokrewnione. Tworzą je dziadkowie, rodzeństwo i kuzynostwo. Ludzi, którzy chcieliby zawodowo zająć się rodzicielstwem, niestety ubywa. Jest ich mniej niż kiedyś.
B.Ł - Jakie są tego powody?
A.I - Myślę, że wynika to głównie ze strachu. Ludzie wiedzą, że rodzicielstwo zastępcze to ogromna odpowiedzialność, a czasy w tej chwili są bardzo trudne. Jeśli jednak ktoś zastanawia się nad podjęciem takiej roli, to zachęcam, żeby na początek spróbował stworzyć rodzinę pomocową.
B.Ł - Czym jest rodzina pomocowa?
A.I - Taka rodzina przechodzi identyczną kwalifikację, jak rodzina zastępcza. Różnica jest jednak taka, że dzieci nie przebywają w takiej rodzinie na co dzień. Rodzice pomocowi mogą zająć się dziećmi na przykład na czas urlopu rodziny zawodowej. W tym czasie rodzice pomocowi mogą przekonać się, jak wygląda codzienne funkcjonowanie z dziećmi.
B.Ł - Co, jeśli okaże się, że nie podołali?
A.I - Taka próba nie wiąże się z żadnymi zobowiązaniami. Nie osądzamy ludzi, którzy chcieli spróbować, ale z różnych względów nie dali rady. Mamy świadomość, że codzienność takich rodzin może przerastać i w pełni rozumiemy wahania i dylematy.
B.Ł - Czego należałoby życzyć rodzinom zastępczym?
A.I - Żeby było ich coraz więcej. Dzieci powinny żyć w miłości, wsparciu i zrozumieniu. Rolą dorosłych jest zapewnienie im, jak najlepszego startu. Rodziny zastępcze wywiązują się z tego zadania doskonale i dlatego chciałabym, żeby wyrastały, jak grzyby po deszczu (śmiech).
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Lifestyle
- O ludziach, którzy myślą sercem: Agnieszka Ignasiak