Osłabiona PGE Spójnia Stargard sprawiła dużą niespodziankę, pokonując 85:80 wyżej notowaną BM Stal Ostrów Wielkopolski. Był czas na ogromną radość, ale teraz kibiców Biało-Bordowych czekają najbardziej nerwowe chwile w sezonie. Co zrobi liga?
Reakcja przegranych jest absurdalna, ale w Energa Basket Lidze można spodziewać się wszystkiego. Tak, jak na boisku dzieją się cuda, tak również poza nim nie można być pewnym swego. Zgodnie z doniesieniami mediów ostrowskich oraz nawet ogólnopolskich BM Stal po tym meczu domaga się zwycięstwa walkowerem.
Gospodarze nawet chcieli, żeby czwartkowy mecz w ogóle się nie odbył. Komisarz i sędziowie jednak podjęli decyzję o rozegraniu spotkania. Ze stargardzkiej perspektywy słuszność tej decyzji nie budzi żadnych wątpliwości.
- Oczywiście to było dla nas wspaniałe zwycięstwo w Ostrowie Wielkopolskim. Chciałbym naprawdę pogratulować naszej drużynie. Nie byliśmy dzisiaj w komplecie. Mamy kontuzjowanego gracza oraz zawieszonego gracza. Jeden z naszych koszykarzy musiał przed meczem jechać do szpitala, bo był chory. W tych okolicznościach to dla nas niesamowite, niewiarygodne zwycięstwo - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
Szkoleniowiec wspomniał trzech koszykarzy. Kontuzjowany jest Brody Clarke, a zawieszony Jordan Mathews. Zagadkowy był jednak problem z trzecim graczem. Jak wynika z późniejszych informacji, do szpitala pojechał Oliwer Korolczuk i właśnie to zdaniem BM Stali jest podstawa do rozstrzygnięcia meczu walkowerem.
Oliwer Korolczuk był w meczowym składzie, co oznacza, że na papierze wszystko się zgadza, bo trener Sebastian Machowski miał do dyspozycji wymaganą liczbę siedmiu miejscowych graczy (w potocznym języku Polaków). Gospodarze jednak kwestionowali ten fakt, skoro koszykarz PGE Spójni nie był gotowy do gry, czego wymaga regulamin. O ile sytuacja jest ewidentna, bo po odwiezieniu do szpitala nie było go w hali to już podstawa na walkower mocno wątpliwa.
Już w poprzednich sezonach zdarzało się, że zespoły nie przyjeżdżały w ogóle z wymaganą liczbą polskich graczy w składzie, a podstawą był Covid-19. Jak jednak interpretować sytuacje, gdy chorzy gracze siedzieli na ławce, żeby tylko wypełnić limit? Czy również wtedy należał się walkower, skoro nie grali, bo w praktyce nie byli gotowi do gry?
Jakie konsekwencje (oprócz kary finansowej) spotkają PGE Spójnię gdyby jednak liga przyznała rację BM Stali? Wtedy ostrowski zespół wygra mecz w stosunku 20:0 i zdobędzie dwa punkty. PGE Spójnia natomiast straci dwa punkty, a za ten mecz nie powiększy swojego dorobku. Przy zwykłych porażkach przegrywająca ekipa (tak, jak obecnie BM Stal) do tabeli otrzymuje punkt.
Wróćmy jednak na parkiet. Tam PGE Spójnia, która miała w składzie tylko trzech zagranicznych koszykarzy, wygrała 85:80 z BM Stalą. W drugiej połowie ostrowianie zdobyli tylko 32 punkty. Popełnili przy tym 16 strat. Szczególnie w ostatnich 10 minutach mieli ogromne problemy, zdobywając tylko 11 "oczek".
- Oczywiście to był wspaniały zespołowy występ. Dla mnie kluczem do naszego sukcesu była nasza obrona. Jako zespół graliśmy bardzo mocno. Fizyczną, agresywną defensywą wymusiliśmy 18 strat przeciwnika. To był dla nas klucz i jestem bardzo szczęśliwy z tego występu - podsumował trener Sebastian Machowski.
Najlepszy mecz w sezonie rozegrał Barret Benson. - Zawsze wspaniale wygrać na wyjeździe. Dziękuję naszym kibicom, że wszędzie za nami podróżują. To robi dużą różnicę, gdy ktoś ciebie wspiera. Szczególnie na tak gorącym terenie. Świetnie się grało w tym meczu. Zagraliśmy zespołowo i wygraliśmy -dodał koszykarz, który do 31 punktów dołożył 11 zbiórek.
Materiał sponsorowany