Dzisiaj jest: 19.3.2024, imieniny: Aleksandryny, Józefa, Nicety

Historia Stargardu kryje się pod ziemią- rzecz o cmentarzu w Parku Batorego

Dodano: rok temu Autor:
Redakcja poleca!

?W tym parku nadal są groby, bo nigdy nie było ekshumacji. Usunięto tylko setki nagrobków i pomników.

Historia Stargardu kryje się pod ziemią- rzecz o cmentarzu w Parku Batorego

„W tym parku nadal są groby, bo nigdy nie było ekshumacji. Usunięto tylko setki nagrobków i pomników. To wciąż cmentarz mieszkańców Stargardu sprzed II wojny światowej”, „W 1976 roku, wojsko z Pułku Czołgów Średnich miało za zadanie uprzątnąć teren parku z nagrobków. Było ich bardzo dużo. Nie chodzę do tego parku, bo jest to spacer po mogiłach”. „To wstyd, że kazano rozebrać ten cmentarz po wojnie. Nie wykluczone, że leżą tam wspaniali ludzie” - to tylko niektóre z komentarzy pod naszym tekstem „Cmentarzysko w Parku Batorego”(https://e-stargard.pl/wiadomosci/pokaz/24242,cmenarzystko-w-parku-batorego). Sprawdziliśmy u źródła, ile prawdy w tych komentarzach i jak wygląda prawdziwa historia tego miejsca. Na pytania Beaty Łaptuty odpowiada historyczka - Jolanta Aniszewska. 

B.Ł - Czy Park Batorego kryje w sobie jakąś tajemnicę? 
J.A - Z pewnością, podobnie jak inne tego typu miejsca zlokalizowane na terenach odzyskanych, czyli po 1945 roku. W tym czasie proces likwidowania cmentarzy był nakazowy. Oznacza to, że decyzja podjęta została odgórnie. Jeśli cmentarz został przekształcony w park to z dzisiejszego punktu widzenia, kiedy inaczej patrzymy na spuściznę niemiecką, nie ma w tym nic złego. Proszę sobie jednak wyobrazić, że są miejsca w Polsce, gdzie na terenie byłych nekropolii powstały osiedla mieszkaniowe, obiekty komercyjne i rozrywkowe.
 
B.Ł - Jakie decyzje administracyjne zapadły w 1945 roku i kto był za nie odpowiedzialny?
J.A - W tym czasie niemiecka spuścizna towarzyszyła mieszkańcom ziem odzyskanych właściwie wszędzie. Widać ją było na każdym kroku. Od witryn sklepowych począwszy, na oznaczeniach domów i mieszkań skończywszy. Tę przestrzeń Polacy musieli dostosować do swoich potrzeb. Jeśli dodamy do tego traumę wojny i krzywdę, która dotknęła naród polski, to borykamy się z bardzo trudną sytuacją. Niszczenie śladów niemieckości w tamtych czasach było niejako wymogiem. Przestrzeń musiała zostać oswojona, choćby ze względów praktycznych. W tym czasie na ziemiach zachodnich zaczęło pojawiać się polskie nazewnictwo, oznaczenia niemieckie powoli zaczynały zanikać. Wtedy jednak nie zapadły jeszcze decyzje odnoszące się do cmentarzy.
 
B.Ł - Kiedy o tym zdecydowano i w jaki sposób doszło do likwidacji niemieckich nekropolii?
J.A - Pierwsze, masowe działanie administracyjne przyszło w roku 1948. Ministerstwo Ziem Odzyskanych wydało wtedy okólnik, który mówił o repolonizowaniu przestrzeni. W tym dokumencie bardzo jasno powiedziano o potrzebie usunięcia wszystkich niemieckich oznaczeń. Również tych na cmentarzach. W praktyce jednak ludzie unikali tego typu działań, jeśli chodzi o nekropolie. Należy jednak zaznaczyć, że od 1945 roku następował powolny proces niszczenia cmentarzy. Wynikał z tego, że nikt o poniemieckie groby nie dbał. W tym czasie również miasta i miasteczka ulegały procesowi rularyzacji. Stawały się bardziej wsiami ze względu na poważne zubożenie mieszkańców. Trudno sobie wyobrazić, że w tamtych latach w centrum Szczecina, czy Stargardu pasły się krowy i kozy, ale tak właśnie było. 

B.Ł - Jak w tym czasie wyglądała sytuacja na cmentarzach?
J.A - Podobnie jak w miastach. Na terenach nekropolii pasły się zwierzęta. Pojawiło się zjawisko hien cmentarnych, czyli ludzi, którzy plądrowali groby, poszukując kosztowności. To doprowadziło do kolejnych dewastacji. W tym czasie również z cmentarzy zaczęto pozyskiwać materiały budowlane, bo najzwyczajniej takowych brakowało.

B.Ł - Jakie materiały?
J. A - Nagrobki, ogrodzenia, tablice upamiętniające, metal i kamień. Ludzie chętnie sięgali po taki budulec. Był im potrzebny do życia i funkcjonowania. Tak rozpoczął się oddolny proces dewastacji cmentarzy.
 
B.Ł - Kiedy został prawnie usankcjonowany? 
J.A - W 1954 roku, wtedy to Ministerstwo Gospodarki Komunalnej wydało decyzję o zamykaniu nieużytkowanych cmentarzy. To była państwowa decyzja. Na Powiatowe Rady Narodowe nałożono wtedy obowiązek przyjrzenia się sprawom niemieckich nekropolii.
 
B.Ł - Jak to zarządzenie wpłynęło na cmentarze w Stargardzie?  
J.A - W 1951 roku w naszym mieście wyszczególniono dwa nieużytkowane cmentarze, które były dawnymi cmentarzami ewangelickimi. Jeden z nich to stary cmentarz przy ul. Kościuszki a drugi to właśnie ten z Parku Batorego. W tym czasie zlikwidowano cmentarze nie tylko w Stargardzie, ale również w wielu innych miastach w Polsce. 

B.Ł - Wymieniła Pani również stary cmentarz przy Kościuszki. Gdzie więc w tamtych latach odbywały się pochówki?
J.A - Na starym cmentarzu wydzielono część, na której dokonywano pochówku Polaków. Była to tzw. polska kwatera. Trzeba jednak zauważyć, że w latach czterdziestych i pięćdziesiątych stargardzkich cmentarzy praktycznie nikt odwiedzał, bo ludzie, którzy tu przyjechali, nie mieli tu korzeni, czyli grobów swoich przodków. Był to również czas migracji. Ludzie przyjeżdżali i wyjeżdżali, nie wiążąc się ze Stargardem na dłużej.
 
B.Ł - Jak potoczyły się losy cmentarza w Parku Batorego?
J.A - W dokumentach administracyjnych Stargardu znajduje się informacja o przekształceniu nekropolii w park. Zinwentaryzowano wtedy zieleń i rozpoczęto proces likwidowania nagrobków. Uprzątnięto to, co znajdowało się na powierzchni, więc śmiało można powiedzieć, że dawny, niemiecki Stargard kryje się pod ziemią. W tamtych latach nie praktykowano ekshumacji. Płyty nagrobne wykorzystano na materiał budowlany, który był odzyskiwany, a nawet sprzedawany. Dotarłam do materiałów, które mówią o tym, że w 1955 roku wydano zgodę na sprzedaż 15 metrów sześciennych kamienia na budowę kościoła - pomnika w Krakowie Prokocimiu.
 
B.Ł - Dlaczego płyty nagrobne zostały sprzedane aż do Krakowa? 
J.A - Być może dlatego, że kościół w Prokocimiu był sztandarową inwestycją księży - patriotów, czyli duchownych związanych  i współpracujących z władzami komunistycznymi. Miejska Rada Narodowa wydała zgodę na przekazanie materiałów na budowę tego właśnie kościoła. Rok później przyszła kolejna prośba z Prokocimia, ale ta spotkała się z odmową, choć nie wiadomo dlaczego, bo dokumenty o tym nie mówią.
 
B.Ł - Czy wszystkie płyty nagrobne z poniemieckiego cmentarza zostały sprzedane?
J.A -  Nie sądzę, część z nich na pewno nadal znajduje się w Stargardzie. Mamy przecież lapidarium a nim płyty nagrobne z inskrypcjami. To najlepszy dowód na to, że część historii przetrwała.
 
B.Ł - Kiedy dokładnie powstał Park Batorego? 
J.A - Dokładnej daty nie znamy. Proces toczył się w latach pięćdziesiątych. Myślę, że trwał jakieś 10 lat.
 
B.Ł - Czy kiedykolwiek padł pomysł ekshumacji zwłok? 
J.A - Nic mi na ten temat nie wiadomo. To byłby bardzo trudny proces, choć są miasta, w których ekshumacji dokonano. We Wrocławiu na przykład. Zazwyczaj dochodziło do takich decyzji w momencie rozpoczęcia jakichś inwestycyjnych. Ruszały prace budowlane i robotnicy trafiali na ludzkie szczątki. Jednak wspomniany Wrocław i jeszcze Gdańsk to najlepsze przykłady miast w których udało się pogodzić niemiecką przeszłość z  dzisiejszym postrzeganiem historii.

B.Ł - W tych miastach dokonano jakiegoś szczególnego upamiętnienia zlikwidowanych cmentarzy?
J.A - Wrocław i Gdańsk to unikatowe przykłady w skali całego kraju. W tych miastach doszło do publicznych dyskusji na temat starych cmentarzy. Pokłosiem tych rozmów są dwa upamiętnienia. We Wrocławiu powstał „Pomnik Wspólnej Pamięci”, a w Gdańsku „Cmentarz nieistniejących cmentarzy”. Oba służą upamiętnieniu nekropolii, które już nie istnieją. Są to miejsca pamięci, które mają służyć refleksji. To coś więcej niż lapidaria, to miejsca zbiorowej pamięci o cmentarzach, które po II wojnie światowej zostały zlikwidowane.  

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Stargardzka Gala Kultury 2024. Fotorelacja