Dzisiaj jest: 6.5.2024, imieniny: Beniny, Filipa, Judyty

PGE Spójnia zagra z wyjątkowym beniaminkiem. Duża szansa na indywidualny sukces

Dodano: 2 lata temu Autor:
Redakcja poleca!

W środę odbędzie się ostatnia 30. kolejka Energa Basket Ligi.

PGE Spójnia zagra z wyjątkowym beniaminkiem. Duża szansa na indywidualny sukces

Wszystkie mecze rozpoczną się o 17:30. W Stargardzie PGE Spójnia podejmie Grupę Sierleccy Czarnych Słupsk. Gospodarze z bilansem 11-18 zajmują 11. miejsce w tabeli. Wyżej nie awansują, a zwycięstwo zagwarantuje utrzymanie tej lokaty. Przy porażce potrzebna będzie przegrana Asseco Arki Gdynia z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski, co jest bardzo realnym scenariuszem.

PGE Spójni nie wyprzedzi Polski Cukier Pszczółka Start Lublin. Ten zespół może mieć również 11 zwycięstw, ale dwa razy przegrał z Biało-Bordowymi i dlatego będzie niżej. Środowy mecz mógł mieć duże znaczenie dla układu sił przed play-offami, ale tak się nie stanie. Sprawa pierwszego miejsca wyjaśniła się w 29. kolejce.

Arged BM Stal przegrała 85:86 w Zielonej Górze, a Grupa Sierleccy Czarni w piątek wygrali 83:76 w Gliwicach i zapewnili sobie pierwszą pozycję. Lider ma tylko punkt przewagi, ale tu istotny jest bezpośredni bilans. Zespół prowadzony przez trenera Mantasa Cesnauskisa dwukrotnie w tym sezonie pokonywał nie tylko Arged BM Stal, ale także pozostałych rywali z czołowej czwórki, czyli Anwil Włocławek i Enea Zastal BC.

PGE Spójnia zmierzy się z tryumfatorem rundy zasadniczej, ale obawy, że będzie to najtrudniejsze wyzwanie w sezonie nie są uzasadnione. Rywale wygrali 22 mecze i przegrali tylko siedem spotkań. Nie są to jednak dominatorzy miażdżący kolejnych przeciwników. Świadczy o tym dopiero piąty w lidze bilans małych punktów (+128).

Bardziej do Grupy Sierleccy Czarnych pasuje określenie mistrzowie końcówek. Ten zespół aż 10 zwycięstw odniósł maksymalnie różnicą sześciu punktów. Oczywiście były też przegrane końcówki w Bydgoszczy, Warszawie, czy niedawno Toruniu, ale o takim bilansie inne zespoły mogą pomarzyć.

Dobrym przykładem jest PGE Spójnia. Gdyby była tak skuteczna w decydujących fragmentach, jak jej środowy przeciwnik to spokojnie awansowałaby do play-offów. Stargardzianie blisko byli też w pierwszym meczu w Słupsku, ale przegrali 66:68. Niestety później takich minimalnych porażek było więcej.

Przy tych sukcesach trzeba pamiętać, że goście są beniaminkiem. Wyjątkowym, jak na debiutanta, bo przynajmniej w ostatnich latach nie zdarzyło się, że zespół rozgrywający pierwszy sezon w Energa Basket Lidze był w czołówce, a już na pewno nie wygrał rundy zasadniczej. Nawet inne ośrodki z dużymi tradycjami wracające po kilkuletniej przerwie nie robiły tego w takim stylu. WKS Śląsk, czy Arged BM Stal potrzebowały kilku lat żeby wrócić nie tylko do ligi, ale do czołówki.

PGE Spójnia ma doświadczenie w kończeniu rozgrywek z ekipą, która wygrała rundę zasadniczą. Rok temu, ale w play-offach zmierzyła się z Enea Zastalem BC Zielona Góra. Co ciekawe wtedy ostatni mecz rozegrała 7 kwietnia, czyli sześć dni wcześniej niż w obecnym sezonie.

Najdłużej, bo do końcówki kwietnia stargardzianie rywalizowali w pierwszym sezonie po awansie. Wtedy Biało-Bordowi sprawili kibicom miłą niespodziankę wygrywając z Asseco Arką Gdynia 95:70. Goście zagrali w eksperymentalnym składzie, bo mogli sobie na to pozwolić. Ciekawe, jak do tego tematu podejdzie trener Mantas Cesnauskis?

Słupszczanie wraz ze swoim rywalem najpóźniej rozpoczną rywalizację w play-offach, bo 19 kwietnia, czyli sześć dni po meczu w Stargardzie. Zmierzą się z Kingiem lub Enea Abramczyk Astorią. Większe szanse ma szczeciński zespół, który musi tylko wygrać w Gliwicach. Skończy też sezon na ósmym miejscu jeżeli ekipa z Bydgoszczy przegra w Zielonej Górze.

Koszykarze często mówią, że ich indywidualne osiągnięcia nie są istotne. Szczególnie po przegranych meczach. W środę jednak może być inaczej, bo taka szansa nie trafia się często. Również dla klubu w tym nieudanym sezonie to może być prestiżowe wyróżnienie.

Admon Gilder stanął przed dużą szansą na zakończenie rundy zasadniczej na pierwszym miejscu w klasyfikacji strzelców. Prowadzący przez ostatnie tygodnie Jonah Mathews w niedzielnym meczu z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz (zwycięstwo Anwilu 62:58) zdobył tylko 10 punktów i jego średnia spadła do 19,03. Nieznacznie lepszy jest koszykarz PGE Spójni (19,06).

Jeżeli w ostatnim meczu nie wystąpiłby koszykarz Anwilu to Admon Gilder żeby zostać królem strzelców musi zdobyć minimum 19 "oczek". W odwrotnej sytuacji Jonah Mathews potrzebuje 20 punktów do wyprzedzenia Admona Gildera. Jeżeli obaj pojawią się na parkiecie koszykarz PGE Spójni musi rzucić minimum siedem "oczek" żeby zachować szanse. Z każdym punktem Mathewsa poprzeczka będzie rosła, ale im bliżej średniej tym bardziej zbliżona zdobycz do rywala będzie wystarczająca.

PGE Spójnia Stargard - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk / środa 13.04.2022 godz. 17:30.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Święto Konstytucji 3 Maja. Fotorelacja