- Wiedzieliśmy, kto do nas przyjeżdża. Jest to topowy zespół w naszej lidze. Mieliśmy założenia w obronie, które raz skutkowały, a raz nie. Pierwsza połowa była bardzo słaba - przyznał na konferencji prasowej po meczu z Arged BM Stalą Ostrów Wielkopolski (61:105) Dominik Grudziński.
Po 20 minutach stargardzianie przegrywali 36:62. Trudno przypomnieć sobie tak koszmarny rezultat pierwszej części domowego meczu. Dopiero przy wyniku 40:80 gospodarze mieli pozytywną serię dziewięciu punktów. Był to jednak krótki zryw.
- W trzeciej kwarcie na chwilę się obudziliśmy, choć to nie wystarczyło. Myślę, że każdy dał z siebie wszystko. Chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale sami dobrze wiemy, jak się zakończyło. Gratulacje dla ekipy z Ostrowa - dodał skrzydłowy, który w końcu dostał szansę i zebrał owację od kibiców.
To po efektownym wsadzie. Później dołożył jeszcze "trójkę" kończąc mecz z pięcioma punktami (2/6 z gry). Miał też dwie zbiórki w obronie i asystę. Na parkiecie spędził łącznie 12 minut i w tym czasie rywale byli lepsi tylko o trzy punkty.
- Mam nadzieję, że pomogłem w jakiś sposób zespołowi, bo o to chodziło w moim wejściu. Cieszę się, że się udało, choć wynik nie jest zadowalający. Dalej trzeba pracować. Skupmy się i dajmy z siebie wszystko w następnych meczach - dodał pytany o swój występ.
Dominik Grudziński wystąpił w tym sezonie w 12 meczach Energa Basket Ligi (71 minut). Zwykle dawał krótkie zmiany. Inaczej było w grudniowym meczu we Wrocławiu, gdy przy kontuzjach w zespole na parkiecie spędził 20 minut i podobnie, jak w niedzielę zdobył pięć punktów. Na kolejną krótką szansę czekał jednak ponad miesiąc.
Czy teraz będzie inaczej? Sytuacja w tabeli może stworzyć okazję do ogrywania wychowanków. PGE Spójnia ma już oficjalnie zapewnione utrzymanie w Energa Basket Lidze, ale tylko matematyczne szanse na play-offy, które może stracić już w najbliższą środę. Stawka ostatnich trzech lub w najgorszym scenariuszu czterech spotkań może być niewielka.
- Myślę, że moje wejście pokazało, że jestem gotowy - podsumował Dominik Grudziński.
Materiał sponsorowany