Konfrontacja Biało-Bordowych z mistrzem Polski nie wypadła źle. Skończyła się porażką, ale tylko 82:91. Taka gra w starciach z ligowymi średniakami może dać jednak zwycięstwa. Kolejna szansa w domowym meczu z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz (piątek 19 listopada godz. 19:30).
Arged BM Stal nie zaczęła tak dobrze, jak w poprzednim ligowym meczu w Gliwicach. W pierwszej połowie trafiła tylko 3/12 prób z dystansu. Pod tym względem lepsza była PGE Spójnia (6/15), ale i tak gospodarze prowadzili 48:42. Byli regularni, bo w obu kwartach zdobywali po 24 punkty.
Mistrz Polski zaczął od prowadzenia 15:8. W pierwszych minutach główną opcją w ataku PGE Spójni był Jonas Zohore. Duńczyk wykorzystywał przewagę fizyczną nad rywalami, którzy ze względu na kontuzje (Damian Kulig i Jakub Wojciechowski) nie mieli typowego centra. PGE Spójnia lepszy moment miała jednak gdy grała niższym składem i trafiła kilka rzutów z dystansu. Zaczął Daniel Szymkiewicz, a po trafieniach Kacpra Młynarskiego i Justina Gray'a było nawet 26:22.
Niestety na początku drugiej kwarty trzecie przewinienie popełnił Szymkiewicz i na dłuższą chwilę trafił na ławkę rezerwowych. Arged BM Stal po serii 11 punktów z rzędu odzyskała najwyższe prowadzenie (33:26). W kolejnych minutach PGE Spójnię w kontakcie z przeciwnikiem trzymał Erick Neal - 10 punktów i pięć asyst po pierwszej połowie. W porównaniu z pierwszą kwartą w drugiej odsłonie problemem było sześć strat.
Trzecia kwarta zaczęła się dobrze. "Trójkę" trafił Gray, a po punktach Szymkiewicza było tylko 48:47. Akcją 2+1 odpowiedział jednak Denzel Andersson, a później swój koncert dał James Palmer. Wcześniej był nieźle pilnowany, ale wystarczyła krótka chwila, żeby zdobył dziewięć "oczek" i dał swojej drużynie prowadzenie 60:50.
Jeszcze w tej części PGE Spójnia zbliżyła się na 57:62. Końcówka była jednak zdecydowanie słabsza. Zabrakło kilku trafień z rzutów wolnych, a mecz dla gospodarzy przejął Igor Wadowski. Po jego udanych akcjach było po 30 minutach 71:58.
To był kluczowy moment. W czwartej kwarcie różnica wzrosła do 17 punktów, ale w końcówce było tylko 88:80. Skończyło się na 91:82, choć obie drużyny grały w tej części tak, jakby wiedziały, kto ten mecz wygra. Trudno się jednak dziwić. Gdy stargardzianie się zbliżali, gospodarze potrafili błyskawicznie uspokoić sytuację.
Obie drużyny trafiły po dziewięć "trójek". Gospodarze potrzebowali do tego 27, a goście 32 prób. PGE Spójnia popełniła tylko 13 strat przy 12 przeciwnika. Przeważała w zbiórkach (44:36), ale w odróżnieniu do wielu wcześniejszych spotkań zwycięstwa to nie dało.
W PGE Spójni pięciu koszykarzy zdobyło więcej niż 10 punktów. Justin Gray miał 18 "oczek" (4/9 za trzy) i sześć zbiórek. Wracający do Ostrowa Wielkopolskiego Daniel Szymkiewicz trafił 6/10 prób z gry, co dało 15 punktów. Obwodowy koszykarz również miał sześć zbiórek. Jonas Zohore miał 14 punktów (6/8 za dwa) i osiem zbiórek.
Próbował również dwóch rzutów z dystansu, ale w tym sezonie za trzy nadal nie trafił. Erick Neal skończył z 13 punktami (5/13), siedmioma asystami i sześcioma zbiórkami. Po pierwszej połowie można było liczyć na więcej. Rozgrywający miał również po pięć przechwytów i strat.
Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski - PGE Spójnia Stargard 91:82 (24:26, 24:16, 23:16, 20:24)
Arged BM Stal: James Palmer Jr. 19, Denzel Andersson 17, Trey Drechsel 12, Igor Wadowski 12, James Florence 11, Kobi Jordan Simmons 8, Michael Young 7, Michał Pluta 3, Jarosław Mokros 2, Krzysztof Rozpędowski 0.
PGE Spójnia: Justin Gray 18, Daniel Szymkiewicz 15, Jonas Zohore 14, Erick Neal 13, Kacper Młynarski 11, Jake O'Brien 7, Piotr Niedźwiedzki 2, Tomasz Śnieg 2, Dominik Grudziński 0, Oliwer Korolczuk 0, Szymon Szmit 0.
Materiał sponsorowany