W 11. kolejce Energa Basket Ligi czeka ich wyjazd do Arged BM Stali Ostrów Wielkopolski. Konfrontacja z dobrze dysponowanym mistrzem Polski to nie jest wymarzona szansa na rehabilitację po ostatniej klęsce. Początek meczu w sobotę 13 listopada o 18:00.
PGE Spójnia do meczu w ArenieOstrów przystąpi po porażce z Enea Zastalem BC Zielona Góra 53:96. Pomimo szokującej różnicy 43 punktów tym razem w stargardzkim klubie było spokojniej niż po meczu w Gliwicach przegranego 40 punktami. Uznano, że jedną z głównych przyczyn tego, jak zaprezentował się zespół był wirus, który dopadł drużynę ("jelitówka"). Wieści z ostatniego tygodnia są optymistyczne, dlatego jest szansa, że PGE Spójnia powalczy bardziej niż w miniony czwartek.
Na kolejną taką klęskę Biało-Bordowi nie mogą sobie pozwolić, choć trzeba przyznać, że powalczyć o zwycięstwo będzie im trudno. PGE Spójnia z bilansem 5-5 zajmuje dziewiątą pozycję w tabeli. Biorąc pod uwagę procent zwycięstw (liczba meczów nie jest równa) stargardzianie plasują się na ósmej lokacie.
Gospodarze z bilansem 7-3 zajmują czwartą pozycję. Arged BM Stal przegrywała tylko z czołową trójką. Miała jednak takie mecze, w których demonstrowała swoją siłę. W Dąbrowie Górniczej zwyciężyła 112:96, ale najwięcej mówiło się o ostatnim meczu w Gliwicach (122:70). To było dzień po porażce PGE Spójni, co oznaczało, że niechlubny rekord Energa Basket Ligi przejęło GTK.
Ekipę prowadzoną przez trenera Marka Łukomskiego czeka konfrontacja nie tylko z mistrzem Polski, ale również z drużyną, która może się szczycić najwyższym zwycięstwem w sezonie oraz największą liczbą zdobytych punktów. Wystarczy wspomnieć, że Arged BM Stal potrzebowała w Gliwicach 17,5 minuty, żeby rzucić więcej punktów niż PGE Spójnia przez cały ostatni mecz, a w pierwszej połowie było to niesamowitych 67 "oczek".
Sytuacja teraz jest o tyle inna, że Arged BM Stal może być zmęczona daleką podróżą oraz środowym meczem z Hapoelem Jerozolima w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Pomimo udanej pierwszej połowy i nawet 12 punktów przewagi skończyło się porażką 76:83.
To częsty obrazek z meczów ostrowskiej ekipy. Nawet w EBL zdarzało się, że traciła przewagę i w końcówce musiała walczyć o zwycięstwo. W Gliwicach było inaczej również dlatego, że tego meczu nie poprzedzało pucharowe starcie i czasu na przygotowanie oraz regenerację było więcej. To ma znaczenie, bo po kontuzji Damiana Kuliga trener Igor Milicić korzysta praktycznie tylko z sześciu zagranicznych koszykarzy oraz Jarosława Mokrosa.
Zdobywająca zaledwie 77,4 punktu na mecz PGE Spójnia (14. miejsce w lidze pod tym względem) zmierzy się z najlepszą ofensywą (średnio 91 "oczek"). Rywale trafiają 57,8% prób za dwa i 42,1% rzutów trzypunktowych. W rzutach z dystansu ostrowianie są zdecydowanie najlepsi, a wrażenie robią też liczby bezwzględne - średnio 13 celnych "trójek" na 31 oddanych.
Różnica jest taka, że trudno koncentrować się na którymś konkretnym koszykarzu gospodarzy, a przy tym odpuszczać innego zawodnika. Tam każdy z podstawowej rotacji potrafi przymierzyć za trzy i może pociągnąć zespół. W PGE Spójni możliwości są ograniczone, a dwa ostatnie mecze dobitnie pokazały, jak wiele zależy od dyspozycji Ericka Neala.
W Lublinie rzucił 39 "oczek", a cały zespół zdobył 97 punktów. Przeciwko Enea Zastalowi miał tylko pięć punktów, a cała PGE Spójnia 53. Problem w tym, że zawodnik, który powinien być liderem zespołu tylko w dwóch z 10 spotkań zdobywał ponad 20 punktów. Tak się akurat składa, że w obu dało to zwycięstwa.
Co ciekawe również rywale mogą być specjalnie zmotywowani na ten mecz. Arged BM Stal zapewne chciałaby się zrewanżować za porażki z poprzedniego sezonu. PGE Spójnia może się pochwalić tym, że dwa razy ograła późniejszego mistrza Polski. W Ostrowie było 105:98, a w Stargardzie 84:83.
Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski - PGE Spójnia Stargard / sobota 13.11.2021 godz. 18:00.
Materiał sponsorowany