Dzisiaj jest: 29.3.2024, imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

Marek Łukomski po derbach: Też chciałbym wiedzieć, czemu tak dużo nie trafiliśmy

Dodano: 3 lata temu Autor:
Redakcja poleca!

PGE Spójnia Stargard przegrała derby z Kingiem Szczecin 75:81. Elementów do poprawy jest bardzo dużo.

Marek Łukomski po derbach: Też chciałbym wiedzieć, czemu tak dużo nie trafiliśmy

PGE Spójnia Stargard przegrała derby z Kingiem Szczecin 75:81. Elementów do poprawy jest bardzo dużo.

- Gratulacje dla drużyny Kinga Szczecin. Podziękowania dla naszych kibiców, bo w końcu mogli nas zobaczyć. Chcieliśmy dać im prezent w postaci zwycięstwa, natomiast nie udało się. Bardzo ważnym momentem było to, jak złapaliśmy rytm pod koniec pierwszej połowy i wyszliśmy na kilka punktów prowadzenia-powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.

- W drugiej połowie chcieliśmy to kontynuować, natomiast mieliśmy kilka otwartych rzutów spod kosza i wszystkie były niecelne. Daliśmy drużynie ze Szczecina trzymać się w grze. Później nerwowa końcówka. Dużo błędów własnych. Dużo rzeczy, które ćwiczyliśmy na treningach, oddaliśmy za darmo. Mamy nad czym pracować i za chwilę szykujemy się do następnego meczu - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.

Proste pudła spod kosza i kosztowne serie punktowe to tylko jedne z wielu elementów, które sprawiły, że stargardzianie nie wykorzystali swojej szansy na przełamanie derbowej niemocy. Drużyna, której siłą mają być trafienia trzypunktowe, w piątkowym spotkaniu spudłowała niemal wszystko, co mogła. Trafiła tylko 4/31 prób zza linii 6,75 metra. W niektórych sytuacjach były to niepotrzebne rzuty, ale i tak przy zaledwie czterech celnych "trójkach" we współczesnej koszykówce trudno wygrać mecz.

Trenera zapytaliśmy o przyczynę takiej nieskuteczności. - Też chciałbym to wiedzieć, czemu tak dużo nie trafiliśmy. Mieliśmy dużo otwartych, przygotowanych rzutów i 4/31 to na pewno za mała skuteczność. Jeżeli chcemy wygrywać mecze w domu musimy to na pewno poprawić-przyznał Marek Łukomski.

Tylko 84 sekundy na parkiecie spędził Piotr Niedźwiedzki i po szybkich dwóch przewinieniach już nie wrócił do gry. Z rotowania składem to największe zaskoczenie piątkowych derbów biorąc pod uwagę, że w grach przedsezonowych środkowy miał ważniejszą rolę.

- Piotrek miał na początku takie wejście, gdy prowadziliśmy 8:2, a później zrobił się run Kinga. Później nie było okazji, bo graliśmy niskim ustawieniem z Kacprem Młynarskim lub Jake O'Brienem na "piątce", więc Piotrek nie dostał minut-tłumaczył trener PGE Spójni.

Stargardzianie w ostatniej akcji czwartej kwarty mogli rozstrzygnąć losy meczu. Trzeba tylko było grać do końca i zdobyć punkty. Taki był plan i tu trudno mieć pretensje do trenera. Po prostu sytuacja na boisku ułożyła się trochę inaczej. Justin Gray zdobył punkty, ale King miał jeszcze 14 sekund i doprowadził do dogrywki.

- Akcja była rozpisana trochę inaczej, natomiast Justina naciskał zawodnik. Rozpędził się, minął pierwszą linię, miał otwartą drogę do kosza i skończył akcję. Mieliśmy grać do końca i oddać rzut w ostatniej sekundzie-analizował Marek Łukomski.

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Śladami Gryfików - spacer historyczny. Fotorelacja