PGE Spójnia Stargard walczyła o awans do play-offów. Na jeden mecz przed końcem rundy zasadniczej jest już pewna, że tak się stanie. Zdecydowało o tym zwycięstwo w pojedynku z Polpharmą Starogard Gdański (106:93).
- Gratulacje dla mojego zespołu. Wygraliśmy ten mecz. Każdy pograł w okolicach 20 minut. To był nasz cel, żeby tutaj przyjechać, wygrać i zapewnić sobie grę w fazie play-off. Cieszymy się z tego, wracamy do Stargardu i przygotowujemy się do kolejnego meczu - komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
Jego zespół ma 15 zwycięstw i może zakończyć rundę zasadniczą na siódmej lokacie. Do tego potrzeba zwycięstwa w piątkowym pojedynku z Asseco Arką Gdynia oraz trzech innych korzystnych wyników.
- Mamy w piątek mecz z Asseco. Podchodzimy do tego spotkania tak, jak do wtorkowego meczu. Gramy o pełną pulę. Chcemy wygrać i dać sobie szansę zająć siódme miejsce. Ósme miejsce trafia na Zastal. Siódme miejsce nie wiadomo na kogo, bo są tam przetasowania. Chcemy wygrać i czekamy na rozwój wydarzeń - zapowiedział szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Do piątkowego meczu wszystko może się jeszcze zmienić. Może okazać się, że nie będzie miał on już wpływu na lokatę, jaką zajmie PGE Spójnia. Stanie się tak, jeżeli Pszczółka Start Lublin wygra w czwartek w Bydgoszczy z Eneą Astorią, która we wtorek straciła szansę na play-offy. Wtedy stargardzianie nie unikną ósmej pozycji i konfrontacji z Enea Zastalem BC Zielona Góra.
Już w kontekście kolejnej fazy sezonu trener był pytany, czy jego zespół ma jeszcze jakieś rezerwy. - W ostatnim czasie może nie gramy na maksimum możliwości, ale na 95% tego, co jesteśmy w stanie. Walczymy z zespołami z topu. Z zespołami na naszym poziomie wygrywamy. W tym meczu udowodniliśmy, że przyjechaliśmy z wyższego miejsca i zrobiliśmy swoją robotę. Można być zadowolonym z pewnych części, a z innych może mniej. Będziemy się starali pewne elementy wyeliminować, ale cieszymy się z tego, jak do tej pory to funkcjonuje - tłumaczył Marek Łukomski.
Co konkretnie można poprawić? - Jest parę elementów w obronie, gdy popełniamy błąd na przykład na pick&rollu. Wysoki za wysoko wychodzi. Nie chcę wymieniać nazwiskami. To są detale, które możemy poprawić. W takim meczu na pewno nie może nam się zdarzyć siedem strat w pierwszej połowie. W niektórych meczach mieliśmy po osiem strat przez całe spotkanie. To pokazuje, że przy przewadze 16 punktów wkrada się nonszalancja, a my nie chcemy tego robić. Detale, które są do poprawy - przyznał trener PGE Spójni Stargard.
Czy jego zespół w play-offach może zaskoczyć przeciwnika szaloną grą? Trener ma inną opinię w tym temacie. - To już ludzie sobie kreują własną opinię na ten temat. Wiemy, jak trenujemy i gramy. Mamy Nicka, który może wykreować coś z niczego. To na pewno jest element niespodzianki dla przeciwników. Nie szufladkowałbym całego zespołu w to szaleństwo, bo mamy Jay'a Threatta, który kontroluje bardzo mocno tempo, rytm meczu i akcję. Granie w koszykówkę, niebieganie po liniach tylko wykorzystywanie słabości przeciwnika, czytanie gry, rzucanie w kontrze z czystej pozycji za trzy z rogu to jest nowoczesna koszykówka, którą będziemy chcieli grać - wyjaśnił.
Wtorkowy mecz na konferencji prasowej komentował również Szymon Szmit. Młody koszykarz na parkiecie spędził ponad 13 minut. Pojawił się już w trzeciej kwarcie. Nie zdobył punktów, ale miał pięć asyst i cztery zbiórki. Pokazał w ten sposób, że w przyszłości może wywalczyć sobie rolę zadaniowca w zespole.
- Tak, jak trener powiedział tym meczem zapewniliśmy sobie udział w play-offach. Podeszliśmy do meczu na poważnie. To był bardzo ważny mecz dla nas. Realizowaliśmy wszystkie założenia i udało się wygrać. Cieszę się, że trener dał mi pograć aż tyle. Dawałem z siebie wszystko w obronie i w ataku. Niestety żadnego "oczka" nie udało się zdobyć, ale jestem dobrej myśli - podsumował wychowanek PGE Spójni Stargard.
- Gratulacje dla mojego zespołu. Wygraliśmy ten mecz. Każdy pograł w okolicach 20 minut. To był nasz cel, żeby tutaj przyjechać, wygrać i zapewnić sobie grę w fazie play-off. Cieszymy się z tego, wracamy do Stargardu i przygotowujemy się do kolejnego meczu - komentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
Jego zespół ma 15 zwycięstw i może zakończyć rundę zasadniczą na siódmej lokacie. Do tego potrzeba zwycięstwa w piątkowym pojedynku z Asseco Arką Gdynia oraz trzech innych korzystnych wyników.
- Mamy w piątek mecz z Asseco. Podchodzimy do tego spotkania tak, jak do wtorkowego meczu. Gramy o pełną pulę. Chcemy wygrać i dać sobie szansę zająć siódme miejsce. Ósme miejsce trafia na Zastal. Siódme miejsce nie wiadomo na kogo, bo są tam przetasowania. Chcemy wygrać i czekamy na rozwój wydarzeń - zapowiedział szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Do piątkowego meczu wszystko może się jeszcze zmienić. Może okazać się, że nie będzie miał on już wpływu na lokatę, jaką zajmie PGE Spójnia. Stanie się tak, jeżeli Pszczółka Start Lublin wygra w czwartek w Bydgoszczy z Eneą Astorią, która we wtorek straciła szansę na play-offy. Wtedy stargardzianie nie unikną ósmej pozycji i konfrontacji z Enea Zastalem BC Zielona Góra.
Już w kontekście kolejnej fazy sezonu trener był pytany, czy jego zespół ma jeszcze jakieś rezerwy. - W ostatnim czasie może nie gramy na maksimum możliwości, ale na 95% tego, co jesteśmy w stanie. Walczymy z zespołami z topu. Z zespołami na naszym poziomie wygrywamy. W tym meczu udowodniliśmy, że przyjechaliśmy z wyższego miejsca i zrobiliśmy swoją robotę. Można być zadowolonym z pewnych części, a z innych może mniej. Będziemy się starali pewne elementy wyeliminować, ale cieszymy się z tego, jak do tej pory to funkcjonuje - tłumaczył Marek Łukomski.
Co konkretnie można poprawić? - Jest parę elementów w obronie, gdy popełniamy błąd na przykład na pick&rollu. Wysoki za wysoko wychodzi. Nie chcę wymieniać nazwiskami. To są detale, które możemy poprawić. W takim meczu na pewno nie może nam się zdarzyć siedem strat w pierwszej połowie. W niektórych meczach mieliśmy po osiem strat przez całe spotkanie. To pokazuje, że przy przewadze 16 punktów wkrada się nonszalancja, a my nie chcemy tego robić. Detale, które są do poprawy - przyznał trener PGE Spójni Stargard.
Czy jego zespół w play-offach może zaskoczyć przeciwnika szaloną grą? Trener ma inną opinię w tym temacie. - To już ludzie sobie kreują własną opinię na ten temat. Wiemy, jak trenujemy i gramy. Mamy Nicka, który może wykreować coś z niczego. To na pewno jest element niespodzianki dla przeciwników. Nie szufladkowałbym całego zespołu w to szaleństwo, bo mamy Jay'a Threatta, który kontroluje bardzo mocno tempo, rytm meczu i akcję. Granie w koszykówkę, niebieganie po liniach tylko wykorzystywanie słabości przeciwnika, czytanie gry, rzucanie w kontrze z czystej pozycji za trzy z rogu to jest nowoczesna koszykówka, którą będziemy chcieli grać - wyjaśnił.
Wtorkowy mecz na konferencji prasowej komentował również Szymon Szmit. Młody koszykarz na parkiecie spędził ponad 13 minut. Pojawił się już w trzeciej kwarcie. Nie zdobył punktów, ale miał pięć asyst i cztery zbiórki. Pokazał w ten sposób, że w przyszłości może wywalczyć sobie rolę zadaniowca w zespole.
- Tak, jak trener powiedział tym meczem zapewniliśmy sobie udział w play-offach. Podeszliśmy do meczu na poważnie. To był bardzo ważny mecz dla nas. Realizowaliśmy wszystkie założenia i udało się wygrać. Cieszę się, że trener dał mi pograć aż tyle. Dawałem z siebie wszystko w obronie i w ataku. Niestety żadnego "oczka" nie udało się zdobyć, ale jestem dobrej myśli - podsumował wychowanek PGE Spójni Stargard.
Materiał sponsorowany