To był zdecydowanie najgorszy mecz w sezonie w wykonaniu Biało-Bordowych. W Stargardzie King był gospodarzem i wygrał derby aż 105:80. Szczeciński zespół ma patent na lokalnego przeciwnika, bo nie przegrał żadnego z pięciu ligowych spotkań pomiędzy tymi ekipami.
Teraz miało być jednak inaczej. Wilki przystąpiły do piątkowego meczu znacząco osłabione. Do długiej już listy kontuzjowanych dołączył Michael Fakuade. Drużyna grająca jeszcze bez zakontraktowanego ostatnio Macieja Lampego nie miała jednak żadnych problemów. To PGE Spójnia była wzmocniona, bo w piątek do rozgrywek został zgłoszony Jerome Dyson, ale wszystkie kwarty wygrał King.
Początek należał do Kinga Szczecin. PGE Spójnia grała nerwowo i miała duże problemy z obroną przeciwnika. Osiem punktów rzucił Raymond Cowels III, ale Wilki prowadziły 16:8. Siedem oczek miał Mateusz Bartosz. Strzelecką niemoc przełamał Omari Gudul, a trójkę trafił Nick Faust. W meczu, w którym niebrakowało przewinień cały czas przeważał jednak King.
Gdy wydawało się, że czeka nas wyrównane widowisko szczeciński zespół podkręcił tempo i po 3,5 minutach kolejnej części prowadził 40:24. Gospodarze rozrzucali się z dystansu. Kto rzucał ten trafiał (Tookie Brown, Dominik Wilczek, Thomas Davis i Cleveland Melvin). W kolejnych minutach do tego grona dołączyli Jakub Schenk i Wojciech Czerlonko, a ich zespół prowadził 57:36.
W końcówce drugiej kwarty udało się zmniejszyć część strat (42:57). Nie był to jednak początek wielkiego pościgu. Owszem PGE Spójnia miała momenty, ale była bezradna i po lepszych chwilach oddawała pole przeciwnikowi. To był mecz bez historii, a King Szczecin miał nawet 27 punktów przewagi. Gdyby tego było mało osiem minut przed końcem meczu bolesnej kontuzji doznał Kacper Młynarski.
King trafił 13/27 prób za trzy punkty, a PGE Spójnia 6/18. Gospodarze zmiażdżyli nasz zespół w zbiórkach (47:32), co najlepiej obrazuje, jak wyglądał ten mecz. Mieli też aż 36 asyst grając bardzo zespołowo i okazując dużą radość po każdej akcji. Dla Wilków 23 punkty zdobył Tookie Brown (9/12 z gry). Miał też osiem zbiórek i pięć asyst. Cleveland Melvin dołożył 18 punktów, a Mateusz Bartosz miał 15 punktów (7/9 z gry) i 12 zbiórek. Jakub Schenk miał 13 punktów i dziewięć asyst, a osiem asyst rozdał Dustin Ware. Każdy z dziewięciu koszykarzy, którzy pojawili się na parkiecie wniósł coś pozytywnego do gry.
W PGE Spójni czterech koszykarzy miało dwucyfrową zdobycz. Mateusz Kostrzewski do 16 punktów dołożył po pięć zbiórek i asyst. Raymond Cowels również zdobył 16 punktów (4/9 za trzy), a Kacper Młynarski miał 14 punktów i siedem zbiórek. Tomasz Śnieg skompletował double-double - 12 punktów i 11 asyst. Miał też pięć zbiórek.
Na koniec warto jeszcze odnotować debiut nowego rozgrywającego. Jerome Dyson po jednym treningu z drużyną w ligowym meczu na parkiecie spędził prawie 14 minut. Dobre miał tylko pierwsze wejście, gdy trafił dwa rzuty wolne i rozdał trzy asysty. Później spudłował cztery rzuty z gry i miał cztery straty. Oczywiście w takiej sytuacji po tak krótkim czasie spędzonym z drużyną i jednocześnie długiej przerwie w grze trudno było się spodziewać cudów.
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 105:80 (24:20, 33:22, 23:16, 25:22)
King: Tookie Brown 23, Cleveland Melvin 18, Mateusz Bartosz 15, Jakub Schenk 13, Wojciech Czerlonko 8, Dominik Wilczek 8, Mateusz Zębski 8, Dustin Ware 7, Thomas Davis 5.
PGE Spójnia: Raymond Cowels III 16, Mateusz Kostrzewski 16, Kacper Młynarski 14, Tomasz Śnieg 12, Nick Faust 9, Baylee Steele 7, Omari Gudul 4, Jerome Dyson 2, Filip Siewruk 0, Szymon Walczak 0.
Teraz miało być jednak inaczej. Wilki przystąpiły do piątkowego meczu znacząco osłabione. Do długiej już listy kontuzjowanych dołączył Michael Fakuade. Drużyna grająca jeszcze bez zakontraktowanego ostatnio Macieja Lampego nie miała jednak żadnych problemów. To PGE Spójnia była wzmocniona, bo w piątek do rozgrywek został zgłoszony Jerome Dyson, ale wszystkie kwarty wygrał King.
Początek należał do Kinga Szczecin. PGE Spójnia grała nerwowo i miała duże problemy z obroną przeciwnika. Osiem punktów rzucił Raymond Cowels III, ale Wilki prowadziły 16:8. Siedem oczek miał Mateusz Bartosz. Strzelecką niemoc przełamał Omari Gudul, a trójkę trafił Nick Faust. W meczu, w którym niebrakowało przewinień cały czas przeważał jednak King.
Gdy wydawało się, że czeka nas wyrównane widowisko szczeciński zespół podkręcił tempo i po 3,5 minutach kolejnej części prowadził 40:24. Gospodarze rozrzucali się z dystansu. Kto rzucał ten trafiał (Tookie Brown, Dominik Wilczek, Thomas Davis i Cleveland Melvin). W kolejnych minutach do tego grona dołączyli Jakub Schenk i Wojciech Czerlonko, a ich zespół prowadził 57:36.
W końcówce drugiej kwarty udało się zmniejszyć część strat (42:57). Nie był to jednak początek wielkiego pościgu. Owszem PGE Spójnia miała momenty, ale była bezradna i po lepszych chwilach oddawała pole przeciwnikowi. To był mecz bez historii, a King Szczecin miał nawet 27 punktów przewagi. Gdyby tego było mało osiem minut przed końcem meczu bolesnej kontuzji doznał Kacper Młynarski.
King trafił 13/27 prób za trzy punkty, a PGE Spójnia 6/18. Gospodarze zmiażdżyli nasz zespół w zbiórkach (47:32), co najlepiej obrazuje, jak wyglądał ten mecz. Mieli też aż 36 asyst grając bardzo zespołowo i okazując dużą radość po każdej akcji. Dla Wilków 23 punkty zdobył Tookie Brown (9/12 z gry). Miał też osiem zbiórek i pięć asyst. Cleveland Melvin dołożył 18 punktów, a Mateusz Bartosz miał 15 punktów (7/9 z gry) i 12 zbiórek. Jakub Schenk miał 13 punktów i dziewięć asyst, a osiem asyst rozdał Dustin Ware. Każdy z dziewięciu koszykarzy, którzy pojawili się na parkiecie wniósł coś pozytywnego do gry.
W PGE Spójni czterech koszykarzy miało dwucyfrową zdobycz. Mateusz Kostrzewski do 16 punktów dołożył po pięć zbiórek i asyst. Raymond Cowels również zdobył 16 punktów (4/9 za trzy), a Kacper Młynarski miał 14 punktów i siedem zbiórek. Tomasz Śnieg skompletował double-double - 12 punktów i 11 asyst. Miał też pięć zbiórek.
Na koniec warto jeszcze odnotować debiut nowego rozgrywającego. Jerome Dyson po jednym treningu z drużyną w ligowym meczu na parkiecie spędził prawie 14 minut. Dobre miał tylko pierwsze wejście, gdy trafił dwa rzuty wolne i rozdał trzy asysty. Później spudłował cztery rzuty z gry i miał cztery straty. Oczywiście w takiej sytuacji po tak krótkim czasie spędzonym z drużyną i jednocześnie długiej przerwie w grze trudno było się spodziewać cudów.
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 105:80 (24:20, 33:22, 23:16, 25:22)
King: Tookie Brown 23, Cleveland Melvin 18, Mateusz Bartosz 15, Jakub Schenk 13, Wojciech Czerlonko 8, Dominik Wilczek 8, Mateusz Zębski 8, Dustin Ware 7, Thomas Davis 5.
PGE Spójnia: Raymond Cowels III 16, Mateusz Kostrzewski 16, Kacper Młynarski 14, Tomasz Śnieg 12, Nick Faust 9, Baylee Steele 7, Omari Gudul 4, Jerome Dyson 2, Filip Siewruk 0, Szymon Walczak 0.
Materiał sponsorowany