Te mecze nadal elektryzują. O tym może świadczyć zainteresowanie biletami. Oczywiście w hali OSiR może obecnie zasiadać tylko 850 kibiców i dlatego o wejściówki jest trudniej. Bilety, które trafiły do wolnej sprzedaży zostały już wyprzedane. Kolejni chętni muszą liczyć na to, że na mecz nie przyjdzie część karnetowiczów. Trzeba też mieć szczęście żeby trafić na moment, kiedy miejsce zwolni się w internetowej sprzedaży.
Dawniej mecze drużyn ze Stargardu i Wrocławia grających pod różnymi nazwami były koszykarskim świętem, a rywalizacja toczyła się o najwyższe cele. Wtedy na ławce Śląska u boku Andreja Urlepa był Jacek Winnicki, obecny trener PGE Spójni.
Wróćmy jednak do teraźniejszości i zdecydowanie mniej odległej przeszłości. Śląsk rok temu wrócił do Energa Basket Ligi i już w pierwszym - przerwanym po 23 kolejkach sezonie - zajął siódmą lokatę. WKS wyprzedził dziewiątą PGE Spójnię o punkt. Decydujące okazały się bezpośrednie mecze. Od momentu wznowienia tej odwiecznej rywalizacji wrocławianie są dla naszej drużyny nie do złapania. W lidze wygrali 82:79 i 85:65. Lepsi byli też w kilku przedsezonowych sparingach.
Sierpniowa wizyta Biało-Bordowych we Wrocławiu skończyła się źle nie ze względu na dwie nieznaczne porażki, a na sytuację z koronawirusem. Wrocławianie trafili na dłuższą kwarantannę, bo to w ich obozie był zarażony koszykarz. PGE Spójnia jednak przez to nie zagrała sparingu ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Do tego koszykarze, którzy grali w tych meczach mieli kilka dni przerwy w treningach.
W Śląsku wszyscy wrócili już do gry. Pełny skład przez chwilę miała też PGE Spójnia, ale to już nieaktualne. W Sopocie kontuzji doznał Mateusz Kostrzewski. Skrzydłowy w meczu z Treflem zdobył 13 punktów, ale przez trzy lub nawet cztery tygodnie nie pomoże drużynie. To spore osłabienie, szczególnie przy tak krótkiej rotacji.
Trener Jacek Winnicki w końcówce meczu z Treflem sporo kombinował. Grał ekstremalnie niskim składem, ale nie skończyło się to dobrze. Pomysł nie był zły jednak podstawowa wada tego zestawienia będzie bardzo trudna do wyeliminowania. W składzie było za dużo koszykarzy, którzy nie rzucają lub trafiają z dystansu na bardzo niskiej skuteczności. Wobec braku fizyczności tylko niski skład złożony z dobrych strzelców mógłby rywalowi wyrządzić sporo szkód.
Brak Mateusza Kostrzewskiego ze Śląskiem będzie o tyle trudny, że właśnie z tym zespołem skrzydłowy rozegrał najlepszy indywidualnie mecz w EBL. W lutym rzucił 30 punktów trafiając 9/15 prób za dwa punkty i komplet 12 rzutów wolnych. Rywale mogliby o tym pamiętać. Odpuszczenie Kostrzewskiego nie wchodziłoby raczej w grę, dlatego mniej pilnowany mógł być inny z czołowych koszykarzy.
W obecnej sytuacji jeszcze ważniejszą rolę będzie miał Kacper Młynarski. Liczymy również na szansę w dłuższym wymiarze dla Filipa Siewruka. Utalentowany 18-latek nie stanie się nagle jednym z liderów drużyny, ale to okazja żeby zapoznał się z ekstraklasowymi parkietami. Zmieniać trzeba, bo żaden koszykarz w dłuższym okresie czasu nie wytrzyma gry przez cały mecz.
W piątek zmierzą się dziewiąty z ósmym zespołem tabeli. PGE Spójnia w dwóch pierwszych kolejkach rywalizowała z ekipami, które mogą powalczyć o strefę medalową. Stargardzianie sprawili niespodziankę wygrywając z Pszczółką Startem. W Sopocie też mieli szansę, ale przegrali 81:91 po fatalnej czwartej kwarcie. Śląsk łatwo rozprawił się z Eneą Astorią Bydgoszcz (90:66), ale był bez szans w starciu z obroną Stelmetu Enea BC Zielona Góra (58:78).
Do Stargardu przyjedzie dobry zespół jednak, jeżeli PGE Spójnia chce realnie myśleć o miejscu w ósemce musi takie mecze u siebie wygrywać. Tym bardziej, że na razie gospodarzom idzie bardzo dobrze. Jedyną ekipą, która wygrała na wyjazdach - i to dwa razy - jest wspomniany Stelmet.
W PGE Spójni największą uwagę będziemy zwracać na koszykarzy zagranicznych. To będzie dla nich taki mecz prawdy. O ile w pierwszych spotkaniach rywale byli silni, to teraz trzeba wymagać czegoś więcej. Ricky Tarrant i tak jest liderem punktowym, ale w dwóch meczach zdobył 28 oczek.
Trafił 8/14 prób za dwa i nie wykorzystał żadnego z dziewięciu rzutów z dystansu. Wayne Blackshear trafił 7/24 rzutów z gry w tym 2/9 z dystansu. Doszło do tego, że najgroźniejszy na obwodzie jest center. Baylee Steele ma 4/6 za trzy. On z bardzo dobrej strony pokazał się w sparingach we Wrocławiu. Ciekawe, czy potwierdzi to w lidze?
W Śląsku bardzo dobrze zaczął sezon Strahinja Jovanović. Serbski rozgrywający w dwóch meczach trafił 14/22 prób z gry i rozdał 10 asyst. Radził sobie nieźle nawet przeciwko Stelmetowi. Mocno trzeba będzie też pilnować Garretta Nevelsa. Inni na razie nie pokazali jeszcze nic wielkiego.
Ciekawostką jest natomiast szansa, jaką młodym koszykarzom dał trener Oliver Vidin. Kacper Gordon ma 18 lat i na parkiecie spędził już 31 minut. W tym czasie zdobył 14 punktów i rozdał cztery asysty. Grali też nieco starsi Jan Wójcik, Maksymilian Zagórski, czy występujący już w poprzednich latach w Śląsku Jakub Musiał i najstarszy z tego grona Szymon Tomczak. Wszyscy znaleźli dobre miejsce do rozwoju. Oprócz szans w EBL będą mogli zbierać minuty i łapać pewność siebie w I-ligowych rezerwach.
PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław / piątek 11.09.2020 godz. 20:00.
Dawniej mecze drużyn ze Stargardu i Wrocławia grających pod różnymi nazwami były koszykarskim świętem, a rywalizacja toczyła się o najwyższe cele. Wtedy na ławce Śląska u boku Andreja Urlepa był Jacek Winnicki, obecny trener PGE Spójni.
Wróćmy jednak do teraźniejszości i zdecydowanie mniej odległej przeszłości. Śląsk rok temu wrócił do Energa Basket Ligi i już w pierwszym - przerwanym po 23 kolejkach sezonie - zajął siódmą lokatę. WKS wyprzedził dziewiątą PGE Spójnię o punkt. Decydujące okazały się bezpośrednie mecze. Od momentu wznowienia tej odwiecznej rywalizacji wrocławianie są dla naszej drużyny nie do złapania. W lidze wygrali 82:79 i 85:65. Lepsi byli też w kilku przedsezonowych sparingach.
Sierpniowa wizyta Biało-Bordowych we Wrocławiu skończyła się źle nie ze względu na dwie nieznaczne porażki, a na sytuację z koronawirusem. Wrocławianie trafili na dłuższą kwarantannę, bo to w ich obozie był zarażony koszykarz. PGE Spójnia jednak przez to nie zagrała sparingu ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra. Do tego koszykarze, którzy grali w tych meczach mieli kilka dni przerwy w treningach.
W Śląsku wszyscy wrócili już do gry. Pełny skład przez chwilę miała też PGE Spójnia, ale to już nieaktualne. W Sopocie kontuzji doznał Mateusz Kostrzewski. Skrzydłowy w meczu z Treflem zdobył 13 punktów, ale przez trzy lub nawet cztery tygodnie nie pomoże drużynie. To spore osłabienie, szczególnie przy tak krótkiej rotacji.
Trener Jacek Winnicki w końcówce meczu z Treflem sporo kombinował. Grał ekstremalnie niskim składem, ale nie skończyło się to dobrze. Pomysł nie był zły jednak podstawowa wada tego zestawienia będzie bardzo trudna do wyeliminowania. W składzie było za dużo koszykarzy, którzy nie rzucają lub trafiają z dystansu na bardzo niskiej skuteczności. Wobec braku fizyczności tylko niski skład złożony z dobrych strzelców mógłby rywalowi wyrządzić sporo szkód.
Brak Mateusza Kostrzewskiego ze Śląskiem będzie o tyle trudny, że właśnie z tym zespołem skrzydłowy rozegrał najlepszy indywidualnie mecz w EBL. W lutym rzucił 30 punktów trafiając 9/15 prób za dwa punkty i komplet 12 rzutów wolnych. Rywale mogliby o tym pamiętać. Odpuszczenie Kostrzewskiego nie wchodziłoby raczej w grę, dlatego mniej pilnowany mógł być inny z czołowych koszykarzy.
W obecnej sytuacji jeszcze ważniejszą rolę będzie miał Kacper Młynarski. Liczymy również na szansę w dłuższym wymiarze dla Filipa Siewruka. Utalentowany 18-latek nie stanie się nagle jednym z liderów drużyny, ale to okazja żeby zapoznał się z ekstraklasowymi parkietami. Zmieniać trzeba, bo żaden koszykarz w dłuższym okresie czasu nie wytrzyma gry przez cały mecz.
W piątek zmierzą się dziewiąty z ósmym zespołem tabeli. PGE Spójnia w dwóch pierwszych kolejkach rywalizowała z ekipami, które mogą powalczyć o strefę medalową. Stargardzianie sprawili niespodziankę wygrywając z Pszczółką Startem. W Sopocie też mieli szansę, ale przegrali 81:91 po fatalnej czwartej kwarcie. Śląsk łatwo rozprawił się z Eneą Astorią Bydgoszcz (90:66), ale był bez szans w starciu z obroną Stelmetu Enea BC Zielona Góra (58:78).
Do Stargardu przyjedzie dobry zespół jednak, jeżeli PGE Spójnia chce realnie myśleć o miejscu w ósemce musi takie mecze u siebie wygrywać. Tym bardziej, że na razie gospodarzom idzie bardzo dobrze. Jedyną ekipą, która wygrała na wyjazdach - i to dwa razy - jest wspomniany Stelmet.
W PGE Spójni największą uwagę będziemy zwracać na koszykarzy zagranicznych. To będzie dla nich taki mecz prawdy. O ile w pierwszych spotkaniach rywale byli silni, to teraz trzeba wymagać czegoś więcej. Ricky Tarrant i tak jest liderem punktowym, ale w dwóch meczach zdobył 28 oczek.
Trafił 8/14 prób za dwa i nie wykorzystał żadnego z dziewięciu rzutów z dystansu. Wayne Blackshear trafił 7/24 rzutów z gry w tym 2/9 z dystansu. Doszło do tego, że najgroźniejszy na obwodzie jest center. Baylee Steele ma 4/6 za trzy. On z bardzo dobrej strony pokazał się w sparingach we Wrocławiu. Ciekawe, czy potwierdzi to w lidze?
W Śląsku bardzo dobrze zaczął sezon Strahinja Jovanović. Serbski rozgrywający w dwóch meczach trafił 14/22 prób z gry i rozdał 10 asyst. Radził sobie nieźle nawet przeciwko Stelmetowi. Mocno trzeba będzie też pilnować Garretta Nevelsa. Inni na razie nie pokazali jeszcze nic wielkiego.
Ciekawostką jest natomiast szansa, jaką młodym koszykarzom dał trener Oliver Vidin. Kacper Gordon ma 18 lat i na parkiecie spędził już 31 minut. W tym czasie zdobył 14 punktów i rozdał cztery asysty. Grali też nieco starsi Jan Wójcik, Maksymilian Zagórski, czy występujący już w poprzednich latach w Śląsku Jakub Musiał i najstarszy z tego grona Szymon Tomczak. Wszyscy znaleźli dobre miejsce do rozwoju. Oprócz szans w EBL będą mogli zbierać minuty i łapać pewność siebie w I-ligowych rezerwach.
PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław / piątek 11.09.2020 godz. 20:00.
Materiał sponsorowany