Marek Mańkowski trenował w młodzieżowych drużynach Spójni Stargard. Od kilku lat sam szkoli koszykarzy. Prowadzi szkołę rzutu nothing but net. W tym roku koszykarski camp zorganizował w Stargardzie. W piątkowych zajęciach uczestniczył między innymi Filip Matczak - jeden z nabytków PGE Spójni.
Patryk Neumann: W stargardzkiej hali OSiR odbywa się Elite Shooting Skills Camp, którego jest pan organizatorem.
Marek Mańkowski: Pracujemy od soboty. Przyjechali zawodnicy z całej Polski. Jest koszykarz z Energa Basket Ligi, Filip Matczak. Pracujemy tutaj indywidualnie. Głównie skupiamy się na technicy rzutu, poprawieniu sytuacji meczowych żeby zawodnicy jak najlepiej trafiali w przyszłym sezonie i żeby Filip zapewniał jak najwięcej zwycięstw PGE Spójni Stargard.
To dla pana też ważne, bo pochodzi pan ze Stargardu.
- Właśnie któregoś dnia, jak stanąłem na środku boiska to aż łezka w oku się zakręciła, że tutaj się wychowywałem, stawiałem pierwsze kroki na boisku, a teraz stoję, jako trener i pracuję z tak wybitnymi zawodnikami, którzy grają w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Filip Matczak pracuje z wami przez cały camp?
- Nie. Filip miał swoje sprawy, które musiał załatwić. Niestety nie był z nami na całym campie, ale cieszymy się, że mógł do nas dojechać. Jest w pełni zaangażowany, otwarty na nowe rzeczy. Chce się rozwijać. Życzymy mu jak najlepiej.
To pierwszy taki camp, który pan organizuje, czy coś podobnego robił już pan wcześniej?
- Campy organizujemy już od sześciu lat. To są campy dla młodzieży, dzieci i seniorów. W tym roku zdecydowaliśmy się żeby w Stargardzie powstał camp tylko dla zawodników seniorskich lub takich, którzy są prospektami na grę w EBL, I, czy II lidze i chcą się rozwijać.
Inni ligowcy również trenują na Elite Shooting Skills Camp?
- Tak są zawodnicy z Warszawy, ze Szczecina. I oraz II liga. Są młodzi, walczą o swoje. Muszą się wybić, pokazać. Przede wszystkim trzeba im uznać to, że nie siedzą teraz na kanapie lub na plaży tylko pracują ciężko na swoją karierę i chcą jak najlepiej zagrać w przyszłym sezonie.
Jaka jest intensywność pracy na tym obozie?
- Spotykamy się trzy razy dziennie. Mamy trzy lub cztery treningi w zależności od dnia. Patrzymy też na to, jak zawodnicy reagują. Mamy treningi spokojniejsze, gdzie bardzo pilnujemy techniki rzutu. Później, kiedy technika jest zapoznana, wyczyszczona wchodzimy w sytuacje meczowe. Te treningi są naprawdę intensywne. Zawodnicy muszą też mieć odpoczynek. Szachujemy treningami żeby nie przesadzać, ale musimy ciężko pracować, bo chcemy żeby ci zawodnicy jak najlepiej grali w przyszłym sezonie.
Jakie ma pan plany na najbliższą przyszłość?
- Mam bardzo krótką chwilę odpoczynku z rodziną. Od 4 lipca zaczynam kolejne dwa obozy z rzędu w Kurniku. Mamy już prawie setkę uczestników na dwóch obozach. Młodzież coraz chętniej do nas przyjeżdża i chce poprawiać technikę rzutu. Jak wiemy koszykówka trochę odeszła od kosza odległościowo. Więcej jest rzutów trzypunktowych. Trzeba to szlifować. Technika rzutu też się zmieniła. Pracujemy nad tym z zawodnikami.
Pracuje pan nad popularyzacją koszykówki, czy bardziej nad poprawą umiejętności koszykarzy?
- Myślę, że staram się to łączyć, bo zachęcam młodych ludzi w ogóle do uprawiania sportu. Chcę pokazać im, jakim wspaniałym sportem jest koszykówka. Ten sport uczy zaangażowania, punktualności, rzetelności. Staram się łączyć popularyzację tego pięknego sportu, jakim jest koszykówka i oczywiście żeby ci zawodnicy jak najlepiej się rozwijali, dlatego ja też się szkolę cały czas. Staram się mieć kontakt z najlepszymi trenerami na świecie między innymi ze Stanów Zjednoczonych z Jerrym Powellem i Drewem Hanlenem , którzy pracowali z zawodnikami NBA i od nich też czerpać wiedzę.
Prowadzi pan szkołę rzutu nothing but net. Zajmuje się pan tym zawodowo na co dzień, czy traktuje to, jako hobby?
- Traktuję to, jako pracę, ale nie zajmuję się tylko tym z tego względu, że pracuję również w szkole i prowadzę akademię koszykówki dla dzieci. Też między innymi propaguję koszykówkę w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie działam lokalnie, ale przez cały sezon mam kontakt z zawodnikami. Piszą do mnie, rozmawiamy, robię wideo analizy i e-konsultacje trenerskie żeby doradzić zawodnikom, jeśli coś im nie pasuje w rzucie, czy mają gorszy dzień. Jestem otwarty. Jestem zawsze z nimi w kontakcie. Można powiedzieć, że robię to przez cały rok, ale najbardziej intensywna praca zaczyna się właśnie w okresie, kiedy kończą się sezony i jest najlepszy okres na to żeby zawodnicy poszli do przodu i robili postępy.
Czy obecny stan pandemii utrudnił organizację campu? Były jakieś kłopoty?
- Niepewność do końca, co powie nam rząd, ale obozy organizujemy z rocznym wyprzedzeniem. Mamy już bazę, lokalizację. Wszystko wcześniej staramy się zorganizować, zaklepać sobie. To już mieliśmy przygotowane. Czekaliśmy na sygnał żeby zacząć informować zawodników i zawodniczki, że działamy. Jak tylko poszła ta informacja to od razu ruszyły zapisy. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że jest duża liczba uczestników.
Zapraszamy do galerii zdjęć: TUTAJ oraz obejrzenia video.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Elite Shooting Skills Camp. Marek Mańkowski: Przyjechali zawodnicy z całej Polski. [VIDEO]