PGE Spójnia Stargard jednak przegrała w 22. kolejce Energa Basket Ligi ze Startem Lublin 71:83. Ze skrzydłowym porozmawialiśmy o tym spotkaniu, trudnej sytuacji w tabeli oraz najbliższym wyjeździe do Ostrowa Wielkopolskiego.
Patryk Neumann: Nie możecie złapać rytmu po trzytygodniowej przerwie. Z czego to wynika?
Mateusz Kostrzewski: Na pewno z tej przerwy. Źle wpłynęła na nas. Straciliśmy cały rytm, który mieliśmy przed przerwą. Wiele rzeczy nam nie wychodzi. Popełniamy zbyt dużo błędów. Popełniamy te same błędy, co w meczu ze Śląskiem. Źle się komunikujemy i źle to wygląda po prostu.
Goniliście ich kilka razy, ale zawsze potrafili uciec.
- Dokładnie. Kiedy potrafiliśmy złapać do nich krótki dystans to zawsze popełnialiśmy jakieś błędy. Otwieraliśmy im łatwe rzuty: lay upy, czy osobiste po faulach. Zawsze potrafili wykorzystać ten moment i znowu odskoczyć.
Jak się grało przy takiej atmosferze? Fani was dopingowali, ale poza halą.
- Zrobili tyle, ile mogli. Jesteśmy im wdzięczni. Taka sytuacja, a nie inna. Mecz, jak mecz. Trochę w innych warunkach, ale trzeba zawsze dawać z siebie wszystko.
Przed PGE Spójnią Stargard trzy kolejne wyjazdy.
- Nie mamy łatwego terminarza. Wiemy, o co walczymy, jak to wszystko wygląda. Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Jeszcze mamy duże szanse żeby zawalczyć o play-offy.
Wyniki drużyn środka tabeli bardzo źle się układają. Czy to powoduje dodatkową presję?
- Myślę, że presji takiej nie ma. Każdy wie, o co gra. Jesteśmy tak doświadczoną drużyną, że nie ma tego stresu. Wiemy, o co walczymy. Szkoda ostatnich dwóch spotkań. Była szansa nawiązać walkę, ale nie udało się. Na razie mamy po przerwie 0-2 i musimy jak najszybciej przestać robić głupie błędy.
Wyjazd do Ostrowa Wielkopolskiego będzie dla pana wyjątkowy ze względu na minione lata spędzone w BM Slam Stali?
- Na pewno fajnie będzie wrócić na tamtą halę i zobaczyć wszystkich kibiców, ludzi i zagrać jeszcze raz na tym parkiecie. Wiemy, że to jest dla nas tak ważny mecz, że nie ma żadnego marginesu błędu.
Patryk Neumann: Nie możecie złapać rytmu po trzytygodniowej przerwie. Z czego to wynika?
Mateusz Kostrzewski: Na pewno z tej przerwy. Źle wpłynęła na nas. Straciliśmy cały rytm, który mieliśmy przed przerwą. Wiele rzeczy nam nie wychodzi. Popełniamy zbyt dużo błędów. Popełniamy te same błędy, co w meczu ze Śląskiem. Źle się komunikujemy i źle to wygląda po prostu.
Goniliście ich kilka razy, ale zawsze potrafili uciec.
- Dokładnie. Kiedy potrafiliśmy złapać do nich krótki dystans to zawsze popełnialiśmy jakieś błędy. Otwieraliśmy im łatwe rzuty: lay upy, czy osobiste po faulach. Zawsze potrafili wykorzystać ten moment i znowu odskoczyć.
Jak się grało przy takiej atmosferze? Fani was dopingowali, ale poza halą.
- Zrobili tyle, ile mogli. Jesteśmy im wdzięczni. Taka sytuacja, a nie inna. Mecz, jak mecz. Trochę w innych warunkach, ale trzeba zawsze dawać z siebie wszystko.
Przed PGE Spójnią Stargard trzy kolejne wyjazdy.
- Nie mamy łatwego terminarza. Wiemy, o co walczymy, jak to wszystko wygląda. Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Jeszcze mamy duże szanse żeby zawalczyć o play-offy.
Wyniki drużyn środka tabeli bardzo źle się układają. Czy to powoduje dodatkową presję?
- Myślę, że presji takiej nie ma. Każdy wie, o co gra. Jesteśmy tak doświadczoną drużyną, że nie ma tego stresu. Wiemy, o co walczymy. Szkoda ostatnich dwóch spotkań. Była szansa nawiązać walkę, ale nie udało się. Na razie mamy po przerwie 0-2 i musimy jak najszybciej przestać robić głupie błędy.
Wyjazd do Ostrowa Wielkopolskiego będzie dla pana wyjątkowy ze względu na minione lata spędzone w BM Slam Stali?
- Na pewno fajnie będzie wrócić na tamtą halę i zobaczyć wszystkich kibiców, ludzi i zagrać jeszcze raz na tym parkiecie. Wiemy, że to jest dla nas tak ważny mecz, że nie ma żadnego marginesu błędu.
Materiał sponsorowany