Patryk Neumann: PGE Spójnia Stargard przegrała w sobotę z Anwilem Włocławek 84:110. Mecz był wyrównany, ale tylko przez 35 minut.
Mateusz Kostrzewski: Dokładnie. Był to mecz walki. Przez 35 minut trzymaliśmy się w bliskim wyniku. Zawsze było to na plus dla Anwilu, ale mieliśmy swoje szanse. Nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Kilka prostych błędów w ataku, kilka kontr, otwarte rzuty i ta przewaga zrobiła się tak szybko, że nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi na ich celne trójki i naszą słabą grę w ataku.
PGE Spójnia trafiła 13, ale Anwil aż 18 trójek.
- Byli dobrze dysponowani. Wiedzieliśmy, że mają dobrych zawodników, którzy mogą seryjnie trafiać rzuty za trzy punkty, a my mieliśmy swoje szanse, ale nie potrafiliśmy ich zatrzymać.
Straciliście 110 punktów, ale Anwil w Energa Basket Lidze potrafi tyle rzucać i nie jest to niczym szczególnym.
- Mają dobrze zbilansowany skład, dużo zawodników, którzy mogą zdobywać ponad 20 punktów. Wiedzieliśmy, że musimy wznieść się na wyżyny i bardzo dobrze bronić. Nie udało nam się w tym meczu tego udowodnić. Mamy tydzień przerwy i bardzo ważny mecz z Treflem.
Po ostatnich zwycięstwach sobotni mecz był weryfikacją siły PGE Spójni? Czy pomimo wysokiej porażki jest optymizm?
- Myślę, że będzie optymizm. Na pewno nie zagraliśmy tak dobrze, jak w ostatnich meczach. Wiemy, że we Włocławku gra się ciężko przez to, że też mają specyficzną obronę i jest duży nacisk ze strony kibiców. Nie wykorzystaliśmy szans, które mieliśmy w meczu, a z drugiej strony nie potrafiliśmy ich zatrzymać w obronie.
Jak się gra niskim składem? Przydałby się nowy center? (Rozmowa przeprowadzona w sobotę po meczu. Teraz już wiadomo, że do drużyny w połowie lutego dołączy Harry Froling).
- Zawsze by się przydało wzmocnienie na obwodzie, czy pod koszem. Mamy taką sytuację, jaką mamy. Nie możemy nad tym ubolewać. Każdy musi dawać z siebie wszystko i gryźć parkiet. Dawać dużo ser ducha i walczyć.
Przed przerwą rozegracie jeszcze dwa mecze. Komplet punktów jest w zasięgu PGE Spójni, ale na pewno nie można zlekceważyć Trefla Sopot i GTK Gliwice.
- Nikogo nie chcemy lekceważyć. Wiemy, że Trefl jest dobrą drużyną, co pokazał w pierwszej rundzie, że może wygrywać seryjnie mecze. Na pewno musimy być mocno przygotowani, skoncentrowani i zagrać jak najlepszą koszykówkę u nas w domu.
Później przyjdzie czas na Suzuki Puchar Polski. W tym turnieju zabraknie PGE Spójni i pana, czyli MVP z 2019 roku. Jakie będzie to uczucie oglądać takie zawody w telewizji?
- Tym razem obejrzę w telewizji. Na tym się świat nie kończy. Jeszcze będziemy mieli dużo szans z drużyną żeby powalczyć o awans do pucharu. Na przykład w przyszłym roku.
Mateusz Kostrzewski: Dokładnie. Był to mecz walki. Przez 35 minut trzymaliśmy się w bliskim wyniku. Zawsze było to na plus dla Anwilu, ale mieliśmy swoje szanse. Nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Kilka prostych błędów w ataku, kilka kontr, otwarte rzuty i ta przewaga zrobiła się tak szybko, że nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi na ich celne trójki i naszą słabą grę w ataku.
PGE Spójnia trafiła 13, ale Anwil aż 18 trójek.
- Byli dobrze dysponowani. Wiedzieliśmy, że mają dobrych zawodników, którzy mogą seryjnie trafiać rzuty za trzy punkty, a my mieliśmy swoje szanse, ale nie potrafiliśmy ich zatrzymać.
Straciliście 110 punktów, ale Anwil w Energa Basket Lidze potrafi tyle rzucać i nie jest to niczym szczególnym.
- Mają dobrze zbilansowany skład, dużo zawodników, którzy mogą zdobywać ponad 20 punktów. Wiedzieliśmy, że musimy wznieść się na wyżyny i bardzo dobrze bronić. Nie udało nam się w tym meczu tego udowodnić. Mamy tydzień przerwy i bardzo ważny mecz z Treflem.
Po ostatnich zwycięstwach sobotni mecz był weryfikacją siły PGE Spójni? Czy pomimo wysokiej porażki jest optymizm?
- Myślę, że będzie optymizm. Na pewno nie zagraliśmy tak dobrze, jak w ostatnich meczach. Wiemy, że we Włocławku gra się ciężko przez to, że też mają specyficzną obronę i jest duży nacisk ze strony kibiców. Nie wykorzystaliśmy szans, które mieliśmy w meczu, a z drugiej strony nie potrafiliśmy ich zatrzymać w obronie.
Jak się gra niskim składem? Przydałby się nowy center? (Rozmowa przeprowadzona w sobotę po meczu. Teraz już wiadomo, że do drużyny w połowie lutego dołączy Harry Froling).
- Zawsze by się przydało wzmocnienie na obwodzie, czy pod koszem. Mamy taką sytuację, jaką mamy. Nie możemy nad tym ubolewać. Każdy musi dawać z siebie wszystko i gryźć parkiet. Dawać dużo ser ducha i walczyć.
Przed przerwą rozegracie jeszcze dwa mecze. Komplet punktów jest w zasięgu PGE Spójni, ale na pewno nie można zlekceważyć Trefla Sopot i GTK Gliwice.
- Nikogo nie chcemy lekceważyć. Wiemy, że Trefl jest dobrą drużyną, co pokazał w pierwszej rundzie, że może wygrywać seryjnie mecze. Na pewno musimy być mocno przygotowani, skoncentrowani i zagrać jak najlepszą koszykówkę u nas w domu.
Później przyjdzie czas na Suzuki Puchar Polski. W tym turnieju zabraknie PGE Spójni i pana, czyli MVP z 2019 roku. Jakie będzie to uczucie oglądać takie zawody w telewizji?
- Tym razem obejrzę w telewizji. Na tym się świat nie kończy. Jeszcze będziemy mieli dużo szans z drużyną żeby powalczyć o awans do pucharu. Na przykład w przyszłym roku.
Materiał sponsorowany