- Gratulacje dla zespołu z Włocławka. Wygrali ten mecz zasłużenie. Walczyliśmy. Wynik nie odzwierciedla przebiegu tego spotkania, ponieważ w końcówce zostaliśmy złamani. Nie było dla nas możliwości wygrania, dlatego rotacja w składzie żeby czołowi zawodnicy nie musieli grać zbyt wielu minut, bo mamy krótką rotację - skomentował sobotnie spotkanie trener Jacek Winnicki.
- Nie zagraliśmy bardzo słabo, ale za mało było determinacji z naszej strony. To nie wystarczy na zespół, który jest mistrzem Polski i gra w europejskich pucharach. To, co jest istotne w tym meczu nie było takiego momentu żebyśmy wypchnęli zespół z Włocławka z tej strefy komfortu. Oni grali na pełnym luzie. Może z wyjątkiem sytuacji, kiedy zeszliśmy na cztery punkty w drugiej połowie, ale to jest za mało - przyznał szkoleniowiec PGE Spójni.
Stargardzianie największe problemy mieli w drugiej i czwartej kwarcie. Te części przegrali odpowiednio 15:26 i 16:36. Niezła pierwsza i znakomita trzecia odsłona w takiej sytuacji niczego nie dały. Kilkuminutowe przestoje w starciu z tak mocnym i ofensywnym przeciwnikiem okazały się bardzo kosztowne.
- Nie może być takich sytuacji, jak była w drugiej kwarcie, kiedy bez walki oddaliśmy pole. Przewaga skoczyła do 19 punktów. Potem mozolnie odrabialiśmy straty i to się odbiło na drugiej połowie. Dla nas to jest cenna lekcja, że musimy być gotowi mentalnie w każdym spotkaniu. Musi być determinacja, walka - tłumaczył trener Biało-Bordowych.
W ostatnich minutach obaj trenerzy dali pograć zmiennikom. W Stargardzie na takiej sytuacji skorzystała PGE Spójnia, która znacząco zmniejszyła stratę ulegając 82:95. We Włocławku pomimo lepszej gry przez większość meczu skończyło się zdecydowanie wyższą porażką. Duża w tym zasługa Jakuba Karolaka, który trafiał niemal wszystko zdobywając 25 punktów.
- Tak się potoczył ten mecz. Ze względu na krótką rotację musiałem z boiska ściągnąć podstawowych graczy. Trzy, czy cztery minuty do końca przegrywaliśmy 20 punktami. Widać było, że tego meczu już nie da się odwrócić. Gdy była szansa graliśmy w najsilniejszym składzie. Muszę też myśleć o zdrowiu swoich zawodników - ocenił Jacek Winnicki.
W nawiązaniu do zdrowia zapytaliśmy o sytuację Tomasza Śniega, który opuścił drugi mecz z rzędu. Informacje są dobre. - Mam nadzieję, że Tomek wróci w poniedziałek do treningu - zakomunikował trener PGE Spójni.
Powrót rozgrywającego poszerzy skład. We Włocławku można było odnieść wrażenie, że stargardzkim koszykarzom zabrakło sił. Oczywiście wpływ miała też na to intensywność i tempo narzucone przez Anwil. - Na pewno ten mecz kosztował nas dużo sił, ale druga kwarta ustawiła to spotkanie. Licząc 15 minut drugiej połowy byliśmy kilka punktów na plusie. To jest taki przeciwnik, że jeżeli mamy podjąć rękawicę to musimy zagrać z pełną determinacją i potrzebujemy wszystkich zawodników na 100% gotowych mentalnie. Nie tylko fizycznie, ale mentalnie. Tutaj nie było to wystarczające - zakończył Jacek Winnicki.
- Nie zagraliśmy bardzo słabo, ale za mało było determinacji z naszej strony. To nie wystarczy na zespół, który jest mistrzem Polski i gra w europejskich pucharach. To, co jest istotne w tym meczu nie było takiego momentu żebyśmy wypchnęli zespół z Włocławka z tej strefy komfortu. Oni grali na pełnym luzie. Może z wyjątkiem sytuacji, kiedy zeszliśmy na cztery punkty w drugiej połowie, ale to jest za mało - przyznał szkoleniowiec PGE Spójni.
Stargardzianie największe problemy mieli w drugiej i czwartej kwarcie. Te części przegrali odpowiednio 15:26 i 16:36. Niezła pierwsza i znakomita trzecia odsłona w takiej sytuacji niczego nie dały. Kilkuminutowe przestoje w starciu z tak mocnym i ofensywnym przeciwnikiem okazały się bardzo kosztowne.
- Nie może być takich sytuacji, jak była w drugiej kwarcie, kiedy bez walki oddaliśmy pole. Przewaga skoczyła do 19 punktów. Potem mozolnie odrabialiśmy straty i to się odbiło na drugiej połowie. Dla nas to jest cenna lekcja, że musimy być gotowi mentalnie w każdym spotkaniu. Musi być determinacja, walka - tłumaczył trener Biało-Bordowych.
W ostatnich minutach obaj trenerzy dali pograć zmiennikom. W Stargardzie na takiej sytuacji skorzystała PGE Spójnia, która znacząco zmniejszyła stratę ulegając 82:95. We Włocławku pomimo lepszej gry przez większość meczu skończyło się zdecydowanie wyższą porażką. Duża w tym zasługa Jakuba Karolaka, który trafiał niemal wszystko zdobywając 25 punktów.
- Tak się potoczył ten mecz. Ze względu na krótką rotację musiałem z boiska ściągnąć podstawowych graczy. Trzy, czy cztery minuty do końca przegrywaliśmy 20 punktami. Widać było, że tego meczu już nie da się odwrócić. Gdy była szansa graliśmy w najsilniejszym składzie. Muszę też myśleć o zdrowiu swoich zawodników - ocenił Jacek Winnicki.
W nawiązaniu do zdrowia zapytaliśmy o sytuację Tomasza Śniega, który opuścił drugi mecz z rzędu. Informacje są dobre. - Mam nadzieję, że Tomek wróci w poniedziałek do treningu - zakomunikował trener PGE Spójni.
Powrót rozgrywającego poszerzy skład. We Włocławku można było odnieść wrażenie, że stargardzkim koszykarzom zabrakło sił. Oczywiście wpływ miała też na to intensywność i tempo narzucone przez Anwil. - Na pewno ten mecz kosztował nas dużo sił, ale druga kwarta ustawiła to spotkanie. Licząc 15 minut drugiej połowy byliśmy kilka punktów na plusie. To jest taki przeciwnik, że jeżeli mamy podjąć rękawicę to musimy zagrać z pełną determinacją i potrzebujemy wszystkich zawodników na 100% gotowych mentalnie. Nie tylko fizycznie, ale mentalnie. Tutaj nie było to wystarczające - zakończył Jacek Winnicki.
Materiał sponsorowany