Biało-Bordowi przegrali w Netto Arenie 68:74. - Gratulacje dla Wilków za zwycięstwo. Spotkały się dwie sąsiadujące w tabeli drużyny. Wiedzieliśmy, jaka jest ranga tego meczu. Derbowe spotkanie, mecz noworoczny wyróżniony przez ligę. Wszyscy wiedzieliśmy, jak ważne jest to spotkanie, a wchodzimy w mecz trzema stratami zupełnie nie tak, jak przygotowywaliśmy się do meczu - przyznał Tomasz Śnieg, który był jednym z gości konferencji prasowej.
Czy właśnie derbowa atmosfera i specjalna otoczka związana z noworocznym meczem na początku sparaliżowała koszykarzy? - Mogę mówić tylko za siebie, że na pewno nie. Z tego, co widziałem po zespole to też nie. Trener uczulał nas na odprawach, jak ważny to jest mecz. Teraz każde punkty się liczą. Tabela jest tak ciasna - ocenił kapitan PGE Spójni Stargard.
Nasz zespół mógł na półmetku rundy zasadniczej plasować się nawet w czołowej ósemce, ale nie wykorzystał szansy. Na plus można oczywiście zapisać pościg szczególnie z przełomu drugiej i trzeciej kwarty. To odróżnia ostatnie derby od spotkań z poprzedniego sezonu. Po kilkunastu minutach zanosiło się na kolejne jednostronne widowisko. Na szczęście jednak tak nie było, a kibice obu drużyn mieli emocje do ostatnich sekund.
- Zanim się obejrzeliśmy było już -15 i tak naprawdę musieliśmy cały mecz gonić. Doszliśmy Wilki, ale przez te trzy kwarty, gdzie rzuciliśmy wszystko, co mamy straciliśmy mnóstwo sił. W końcówce tego zabrakło. Musimy przeanalizować głównie pierwszą kwartę, bo zbyt dużo strat, nonszalancka i egoistyczna gra. Nie dzieliliśmy się piłką i to ustawiło mecz - tłumaczył Tomasz Śnieg.
Sam początek był jeszcze bez konsekwencji, bo rywale też się mylili. Kolejne minuty jednak znacząco wpłynęły na losy meczu, a szczególnie seria 16 punktów zdobytych przez koszykarzy Kinga. Gospodarze mieli wtedy znakomitą skuteczność w rzutach z dystansu, a sporo w ich dorobek wniósł rezerwowy Dominik Wilczek, który zdobył w tym meczu osiem punktów. To teoretycznie niewiele, ale i tak zdecydowanie więcej niż jego średnia (4,1).
- Niczym nas nie zaskoczył. Po prostu zbyt miękka obrona na Dominiku. Zagrał bardzo dobry mecz, ale wiedzieliśmy, że to jest strzelec, który potrafi zdobywać punkty, jak damy mu się otworzyć - przyznał rozgrywający PGE Spójni Stargard, który również rzucił osiem punktów. Miał też osiem zbiórek i cztery asysty.
Czy właśnie derbowa atmosfera i specjalna otoczka związana z noworocznym meczem na początku sparaliżowała koszykarzy? - Mogę mówić tylko za siebie, że na pewno nie. Z tego, co widziałem po zespole to też nie. Trener uczulał nas na odprawach, jak ważny to jest mecz. Teraz każde punkty się liczą. Tabela jest tak ciasna - ocenił kapitan PGE Spójni Stargard.
Nasz zespół mógł na półmetku rundy zasadniczej plasować się nawet w czołowej ósemce, ale nie wykorzystał szansy. Na plus można oczywiście zapisać pościg szczególnie z przełomu drugiej i trzeciej kwarty. To odróżnia ostatnie derby od spotkań z poprzedniego sezonu. Po kilkunastu minutach zanosiło się na kolejne jednostronne widowisko. Na szczęście jednak tak nie było, a kibice obu drużyn mieli emocje do ostatnich sekund.
- Zanim się obejrzeliśmy było już -15 i tak naprawdę musieliśmy cały mecz gonić. Doszliśmy Wilki, ale przez te trzy kwarty, gdzie rzuciliśmy wszystko, co mamy straciliśmy mnóstwo sił. W końcówce tego zabrakło. Musimy przeanalizować głównie pierwszą kwartę, bo zbyt dużo strat, nonszalancka i egoistyczna gra. Nie dzieliliśmy się piłką i to ustawiło mecz - tłumaczył Tomasz Śnieg.
Sam początek był jeszcze bez konsekwencji, bo rywale też się mylili. Kolejne minuty jednak znacząco wpłynęły na losy meczu, a szczególnie seria 16 punktów zdobytych przez koszykarzy Kinga. Gospodarze mieli wtedy znakomitą skuteczność w rzutach z dystansu, a sporo w ich dorobek wniósł rezerwowy Dominik Wilczek, który zdobył w tym meczu osiem punktów. To teoretycznie niewiele, ale i tak zdecydowanie więcej niż jego średnia (4,1).
- Niczym nas nie zaskoczył. Po prostu zbyt miękka obrona na Dominiku. Zagrał bardzo dobry mecz, ale wiedzieliśmy, że to jest strzelec, który potrafi zdobywać punkty, jak damy mu się otworzyć - przyznał rozgrywający PGE Spójni Stargard, który również rzucił osiem punktów. Miał też osiem zbiórek i cztery asysty.
Materiał sponsorowany