Trzecie derby w Energa Basket Lidze i trzecia porażka PGE Spójni Stargard.
Biało-Bordowi nadal nie znaleźli sposobu na lokalnego rywala. King Szczecin wygrał w 15. kolejce Energa Basket Ligi 74:68. Noworoczne derby były zdecydowanie bardziej wyrównane niż starcia z poprzedniego sezonu. Stargardzianie mają jednak, czego żałować. King przed tym spotkaniem nie był w dobrej formie, co potwierdzał w drugiej połowie. PGE Spójnia nie potrafiła jednak tego wykorzystać.
Początek to dominacja obrony, ale też trzy straty PGE Spójni. Stargardzianie prowadzili po trójce Raymonda Cowelsa III, ale w kolejnych minutach dali się zdominować. Seria 16 punktów z rzędu dała Kingowi spory kapitał (22:6). Trener Jacek Winnicki szybko poprosił o przerwę, bo jego zespół przegrywał wtedy 3:6. Później nie mógł już praktycznie zareagować na łatwy odjazd rywala wypracowany głównie dzięki szybkim atakom.
Trener Łukasz Biela zaskoczył wystawiając w pierwszej piątce wysokich: Bena Mccauley'a i Adama Łapetę. Niespodzianek było więcej, bo dwie trójki trafił rezerwowy Dominik Wilczek, a rzutu w pierwszej połowie nie oddał Paweł Kikowski. Kapitan Wilków skończył zawody bez punktu i z czterema stratami. King miał 7/12 z dystansu, a skuteczność PGE Spójni była fatalna - zaledwie 33%.
Gospodarze mieli nawet 18 oczek przewagi (38:20), ale już po 20 minutach było zdecydowanie lepiej (30:40). Dobrze drugą kwartę skończył Adris De Leon. Pozytywem było też siedem zbiórek i trzy bloki Petera Olisemeki, który zmienił słabo radzącego sobie w tym meczu Darnella Jacksona. Ostatecznie Amerykanin nie pojawił się już na parkiecie. Olisemeka grał do momentu, gdy popełnił piąte przewinienie. Jego dorobek to osiem punktów (4/4 z gry) i 10 zbiórek.
Druga połowa zaczęła się znakomicie, bo od ośmiu punktów PGE Spójni. Dużą część z ponad trzech tysięcy kibiców stanowili fani ze Stargardu. W momencie, gdy Biało-Bordowi doganiali gospodarzy kibice pokazali swoją siłę, bo byli stroną głośniejszą.
To jednak nie był dzień PGE Spójni. Stargardzianie nie poszli za ciosem i nie zdołali już wrócić na prowadzenie. Nawet w końcówce zbliżali się na trzy punkty wykorzystując kolejne straty Wilków. Praktycznie do ostatniej minuty byli w grze, ale czegoś brakowało. Przede wszystkim skuteczności, która po przerwie wzrosła, ale tylko do 36%. King wykorzystał 11/22 prób z dystansu, a PGE Spójnia 6/26.
Thomas Davis miał 12 punktów, dziewięć zbiórek i cztery asysty. Cleveland Melvin dołożył 15 punktów i siedem zbiórek, a Dustin Ware 11 punktów i siedem zbiórek. Dobre zmiany dali też Dominik Wilczek i Maciej Kucharek. Przy wyrównanym meczu ich kilka trafień mogło zaważyć o zwycięstwie.
Największą różnicę - szczególnie przy braku wysokich w końcówce - zrobił Ben Mccauley. Zdobył 21 punktów (6/18 z gry i 6/7 z linii rzutów wolnych). Miał też 10 zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty. Takiego podkoszowego PGE Spójnia nie ma i to spory kłopot.
Wśród miejscowych czterech koszykarzy spędziło na parkiecie ponad 30 minut i to kolejny taki mecz. W decydujących momentach nasi koszykarze nie wykorzystali zmęczenia rywali. Nie mieli jednak zbyt wielu argumentów. Przeciętnie zagrał Adris De Leon - 3/10 z gry oraz straty w końcówce. Taką samą skuteczność miał Tomasz Śnieg, który dołożył osiem zbiórek i cztery asysty. W drugiej połowie niezły moment miał Mateusz Kostrzewski - po siedem punktów i zbiórek. Kacper Młynarski zdobył 12 punktów (1/9 za trzy), a Raymond Cowels III 18 oczek (7/20 z gry).
Przy nieco lepszej skuteczności ten mecz był do wygrania. Środowy rezultat oznacza, że na półmetku rundy zasadniczej PGE Spójnia z bilansem 6-9 będzie poza czołową ósemką i na pewno już nie zakwalifikuje się do turnieju o Puchar Polski. Następny mecz nasi koszykarze rozegrają dopiero 10 stycznia na wyjeździe z Asseco Arką Gdynia. King dwa dni później podejmie Trefla Sopot.
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 74:68 (24:11, 16:19, 20:20, 14:18)
King: Ben Mccauley 21, Cleveland Melvin 15, Thomas Davis 12, Dustin Ware 11, Dominik Wilczek 8, Maciej Kucharek 4, Adam Łapeta 3, Paweł Kikowski 0.
PGE Spójnia: Raymond Cowels III 18, Kacper Młynarski 12, Adris De Leon 10, Peter Olisemeka 8, Tomasz Śnieg 8, Mateusz Kostrzewski 7, Tony Bishop 3, Adam Brenk 2, Darnell Jackson 0.