W pierwszej części było jeszcze trochę nerwów i sporo błędów. Solidna druga połowa dała jedno z najwyższych zwycięstw, jakie osiągnęła PGE Spójnia w tym sezonie. Stargardzianie wygrali różnicą 14 punktów także w spotkaniu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski.
- Myślę, że na początku nie mogliśmy wejść w swój rytm. Graliśmy bardzo ospale. Popełnialiśmy błędy. Z drugiej strony drużyna z Dąbrowy trafiała trudne rzuty, ale trzymaliśmy się. Wiedzieliśmy, że musimy w drugiej połowie wejść na wyższe obroty, zaatakować i zacząć grać tak, jak potrafimy - ocenił sobotni mecz Mateusz Kostrzewski.
Z czego wynikał zaskakująco słaby początek? Czy był to efekt przerwy świątecznej, jaką dostali koszykarze? - Każdy mecz jest inny. Zależy, jak dana drużyna wejdzie w mecz. W pierwszej połowie nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy, ale w obronie każdy się starał. W drugiej połowie doszła już zdecydowana gra w ataku. Graliśmy bardziej podaniami. Szukaliśmy siebie. Mieliśmy bardzo dużo otwartych pozycji. Wykorzystaliśmy to i szybko zrobiliśmy dużą przewagę - wyjaśnił skrzydłowy, który zdobył 10 punktów.
Pierwsza, najkrótsza z możliwych, seria w sezonie stała się faktem. Tak dobrze w Stargardzie nie było od startu rozgrywek. - Oby to trwało - skomentował krótko nasz rozmówca, który liczy na trzecie zwycięstwo z rzędu.
Łatwo nie będzie, bo przed PGE Spójnią prestiżowy pojedynek z Kingiem Szczecin. Rywale również odnieśli sześć zwycięstw, ale ostatnio zawodzą i regularnie przegrywają. Jaki będzie to mecz biorąc pod uwagę, że to derby rozgrywane nietypowo, bo 1 stycznia? - Bardzo ważny dla nas. Chcemy wyrwać ten mecz. Nieważne, w jaki sposób, ale jedziemy tam z myślą, aby wygrać - tłumaczył Mateusz Kostrzewski.
Kilka tygodni temu pauzował on ze względu na kontuzję. Teraz jednak zapewnił, że wszystko jest już w porządku i normalnie trenuje z zespołem. W sobotę nawet pierwszy raz od czterech spotkań wyszedł w pierwszej piątce.
- Myślę, że na początku nie mogliśmy wejść w swój rytm. Graliśmy bardzo ospale. Popełnialiśmy błędy. Z drugiej strony drużyna z Dąbrowy trafiała trudne rzuty, ale trzymaliśmy się. Wiedzieliśmy, że musimy w drugiej połowie wejść na wyższe obroty, zaatakować i zacząć grać tak, jak potrafimy - ocenił sobotni mecz Mateusz Kostrzewski.
Z czego wynikał zaskakująco słaby początek? Czy był to efekt przerwy świątecznej, jaką dostali koszykarze? - Każdy mecz jest inny. Zależy, jak dana drużyna wejdzie w mecz. W pierwszej połowie nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy, ale w obronie każdy się starał. W drugiej połowie doszła już zdecydowana gra w ataku. Graliśmy bardziej podaniami. Szukaliśmy siebie. Mieliśmy bardzo dużo otwartych pozycji. Wykorzystaliśmy to i szybko zrobiliśmy dużą przewagę - wyjaśnił skrzydłowy, który zdobył 10 punktów.
Pierwsza, najkrótsza z możliwych, seria w sezonie stała się faktem. Tak dobrze w Stargardzie nie było od startu rozgrywek. - Oby to trwało - skomentował krótko nasz rozmówca, który liczy na trzecie zwycięstwo z rzędu.
Łatwo nie będzie, bo przed PGE Spójnią prestiżowy pojedynek z Kingiem Szczecin. Rywale również odnieśli sześć zwycięstw, ale ostatnio zawodzą i regularnie przegrywają. Jaki będzie to mecz biorąc pod uwagę, że to derby rozgrywane nietypowo, bo 1 stycznia? - Bardzo ważny dla nas. Chcemy wyrwać ten mecz. Nieważne, w jaki sposób, ale jedziemy tam z myślą, aby wygrać - tłumaczył Mateusz Kostrzewski.
Kilka tygodni temu pauzował on ze względu na kontuzję. Teraz jednak zapewnił, że wszystko jest już w porządku i normalnie trenuje z zespołem. W sobotę nawet pierwszy raz od czterech spotkań wyszedł w pierwszej piątce.
Materiał sponsorowany