Przez większość spotkania stargardzianie prezentowali się z bardzo dobrej strony. Wszystko mogli jednak zniweczyć przez krótki, ale fatalny fragment. - Powinienem podzielić ocenę tego meczu na dwie części. Pierwsza trwająca w granicach 37 minut i druga trzy minuty - zaznaczył trener Jacek Winnicki.
Biało-Bordowi od początku pozytywnie zaskakiwali i zwyciężyli na parkiecie wyżej notowanego rywala 77:75. - Bardzo dobra gra w obronie i w ataku. Mieliśmy w ostatnich pięciu minutach nawet 18 punktów przewagi. W 35. minucie zespół z Radomia miał 54 punkty - analizował na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
To, co stało się później trudno wytłumaczyć. - Te trzy minuty całkowicie zamazują obraz. Nie mogliśmy w końcówce już więcej błędów popełnić, bo popełniliśmy osiem strat i oddaliśmy jeden rzut za trzy punkty. To wszystko, co zrobiliśmy. Oczywiście zespół z Radomia grał agresywnie, ale w pięć minut rzucił 23 punkty, co dałoby 46 oczek na kwartę - skomentował Jacek Winnicki.
- Bardzo się cieszę, bo bardzo ciężko trenujemy. To, co robimy na treningach zaczyna pomału procentować w grze. Na pewno musimy wyciągnąć z tego spotkania wnioski i robić wszystko żeby tych błędów nie popełniać. Gratuluję drużynie z Radomia walki. Dziękuję moim zawodnikom, że stanęli na wysokości zadania - dodał trener PGE Spójni.
Końcówka piątkowego meczu przysporzyła szkoleniowcowi wielu nerwów. Porażka w takich okolicznościach byłaby dużym ciosem. - Końcówka ma znaczenie do naszej analizy. Największe znaczenie ma piąta wygrana. Możemy wrócić i dalej pracować i ta praca ma sens. Można by było powiedzieć uczciwie, że gdybyśmy ten mecz przegrali to nie wiadomo, czy cokolwiek miałoby dalej sens. Oczywiście mówię to z pewnym dystansem, ale jak się ma 10 zwycięstw, dwie porażki i przegra się taki mecz to można wrócić do domu, powiedzieć, że się zagrało katastrofę i nic się takiego nie dzieje, bo dalej jest się w grze - tłumaczył Jacek Winnicki.
- My cały czas walczymy o to żeby pokazać, że chcemy grać dobrą koszykówkę, swoją koszykówkę i mamy na to pomysł. Nie miałbym problemu gdyby zespół z Radomia nas ograł tylko nie można kilka minut przed końcem prowadzić różnicą 18 punktów i przegrać, kiedy nie ustawili żadnej akcji. Oni zbierali piłkę, przechwytywali i dobijali - podsumował końcówkę spotkania z HydroTruckiem trener PGE Spójni.
Stargardzianie lubią przedświąteczne horrory. Rok temu po dogrywce pokonali u siebie GTK Gliwice 89:83, a teraz zwyciężyli w Radomiu. Kibiców i koszykarzy czekają spokojne święta Bożego Narodzenia, ale tuż po nich kolejne mecze - 28 grudnia u siebie z MKS-em Dąbrowa Górnicza i 1 stycznia w Szczecinie z Kingiem. - Życzę wesołych świąt wszystkim kibicom koszykówki. Zwłaszcza kibicom w Stargardzie. Bądźcie z nami. Będziemy dalej walczyć - zapewnił Jacek Winnicki.
Biało-Bordowi od początku pozytywnie zaskakiwali i zwyciężyli na parkiecie wyżej notowanego rywala 77:75. - Bardzo dobra gra w obronie i w ataku. Mieliśmy w ostatnich pięciu minutach nawet 18 punktów przewagi. W 35. minucie zespół z Radomia miał 54 punkty - analizował na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
To, co stało się później trudno wytłumaczyć. - Te trzy minuty całkowicie zamazują obraz. Nie mogliśmy w końcówce już więcej błędów popełnić, bo popełniliśmy osiem strat i oddaliśmy jeden rzut za trzy punkty. To wszystko, co zrobiliśmy. Oczywiście zespół z Radomia grał agresywnie, ale w pięć minut rzucił 23 punkty, co dałoby 46 oczek na kwartę - skomentował Jacek Winnicki.
- Bardzo się cieszę, bo bardzo ciężko trenujemy. To, co robimy na treningach zaczyna pomału procentować w grze. Na pewno musimy wyciągnąć z tego spotkania wnioski i robić wszystko żeby tych błędów nie popełniać. Gratuluję drużynie z Radomia walki. Dziękuję moim zawodnikom, że stanęli na wysokości zadania - dodał trener PGE Spójni.
Końcówka piątkowego meczu przysporzyła szkoleniowcowi wielu nerwów. Porażka w takich okolicznościach byłaby dużym ciosem. - Końcówka ma znaczenie do naszej analizy. Największe znaczenie ma piąta wygrana. Możemy wrócić i dalej pracować i ta praca ma sens. Można by było powiedzieć uczciwie, że gdybyśmy ten mecz przegrali to nie wiadomo, czy cokolwiek miałoby dalej sens. Oczywiście mówię to z pewnym dystansem, ale jak się ma 10 zwycięstw, dwie porażki i przegra się taki mecz to można wrócić do domu, powiedzieć, że się zagrało katastrofę i nic się takiego nie dzieje, bo dalej jest się w grze - tłumaczył Jacek Winnicki.
- My cały czas walczymy o to żeby pokazać, że chcemy grać dobrą koszykówkę, swoją koszykówkę i mamy na to pomysł. Nie miałbym problemu gdyby zespół z Radomia nas ograł tylko nie można kilka minut przed końcem prowadzić różnicą 18 punktów i przegrać, kiedy nie ustawili żadnej akcji. Oni zbierali piłkę, przechwytywali i dobijali - podsumował końcówkę spotkania z HydroTruckiem trener PGE Spójni.
Stargardzianie lubią przedświąteczne horrory. Rok temu po dogrywce pokonali u siebie GTK Gliwice 89:83, a teraz zwyciężyli w Radomiu. Kibiców i koszykarzy czekają spokojne święta Bożego Narodzenia, ale tuż po nich kolejne mecze - 28 grudnia u siebie z MKS-em Dąbrowa Górnicza i 1 stycznia w Szczecinie z Kingiem. - Życzę wesołych świąt wszystkim kibicom koszykówki. Zwłaszcza kibicom w Stargardzie. Bądźcie z nami. Będziemy dalej walczyć - zapewnił Jacek Winnicki.
Materiał sponsorowany