To był jednak wyrównany mecz.
- Moim zdaniem odrobinę zabrakło szczęścia, bo naprawdę graliśmy, jak równy z równym. Nie przestraszyliśmy się wyżej notowanego przeciwnika. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o remis, a nawet zwycięstwo. Niestety tym razem się nie udało. Gratulacje dla Stali Mielec i życzymy im powodzenia w kolejnym etapie - powiedział dla Polsatu Sport kapitan Błękitnych, Wojciech Fadecki.
Goście awansowali do najlepszej ósemki Totolotek Pucharu Polski i obok GKS-u Tychy oraz Miedzi Legnica są jednym z trzech I-ligowców na tym etapie. W tym sezonie żaden z klubów z niższych lig nie sprawił wielkiej niespodzianki. Zamieszać mogą jedynie wspomniani I-ligowcy, bo oprócz nich jest pięć czołowych ekip PKO Ekstraklasy: Piast Gliwice (mistrz Polski), Legia Warszawa (wicemistrz), Lechia Gdańsk (obrońca trofeum) oraz Lech Poznań i Cracovia.
Błękitni byli blisko przynajmniej dogrywki. W słupek trafił Wojciech Fadecki, a w doliczonym czasie uderzenie Piotra Kurbiela wybronił golkiper gości. - Mieliśmy dogodne sytuacje żeby wyrównać. Bramkarz Stali Mielec dobrze się spisywał. Też pomogła mu bramka i Stal Mielec wygrywa to spotkanie - podsumował Wojciech Fadecki.
Komentujący mecz wraz z Tomaszem Włodarczykiem trener Dariusz Kubicki chwalił kilku piłkarzy Błękitnych. Najbardziej zachwycał się Krystianem Sanockim. Skrzydłowy był nie do zatrzymania dla obrońców rywala. To on asystował przy golu dla Błękitnych i podawał również Piotrowi Kurbielowi w końcówce. Sporo pochwał zebrał też Paweł Łysiak, któremu jednak dostało się za akcję, która sprokurowała rzut rożny dla gości. W konsekwencji tego stałego fragmentu PGE FKS Stal Mielec wyszła na prowadzenie.
Telewizyjny ekspert nie zapomniał też o strzelcu gola dla Błękitnych. - Kurbiel kilka razy pokazał, że jest to bardzo ciekawy napastnik. Wydaje mi się, że jeżeli tak będzie się rozwijał to za długo nie będzie grał w Błękitnych Stargard - powiedział Dariusz Kubicki. Faktycznie Piotr Kurbiel to jeden z kilku piłkarzy, którymi interesują się inne kluby. Wiadomo, że od zainteresowania do konkretów często jest daleka droga, ale to może być ciekawy okres transferowy.
Wyżej notowany zespół cieszył się ze zwycięstwa, ale nie pokazał wielkiej piłki. - Był to wyrównany mecz. Obie drużyny miały swoje szanse. Nie widać było tej różnicy, bo w I lidze staramy się grać bardziej w piłkę. Tutaj boisko nie sprzyjało do zwykłej gry w piłkę. Musieliśmy trochę uprościć granie i dlatego ten mecz tak wyglądał z obu stron, że głównie była to długa piłka do przodu, zbieranie drugiej piłki i przerywanie kontry. Nieważne, w jakim stylu. Ważne, że wygraliśmy - powiedział Polsatowi Sport strzelec gola dla Stali, Adrian Paluchowski.
Z napastnikiem gości zgodził się Dariusz Kubicki. - Zazwyczaj Stal Mielec próbuje rozgrywać piłkę od tyłu. Tutaj Primel wszystkie piłki wybijał nietypowo, jak dla tej drużyny, bo boisko nie pozwalało na budowanie akcji od tyłu - przyznał telewizyjny ekspert.
Oczywiście o tej porze roku trudno było liczyć na lepszą murawę. Tym bardziej, że w II lidze boiska nie są podgrzewane. Bardziej warto się zastanowić na przyszłość nad terminarzem. Po tym, gdy w ćwierćfinałach i półfinałach zlikwidowano rewanże pucharowych spotkań nie ma wiele i może udałoby się dla nich znaleźć korzystniejsze terminy? Początek grudnia to niskie temperatury, złe boiska, a w przypadku braku oświetlenia również bardzo wczesna godzina rozgrywania meczu.
Czwartkowy pojedynek na konferencji prasowej skomentował również trener PGE FKS Stali Mielec. - Mimo naszej optycznej przewagi przeciwnik postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Walka była do ostatnich minut. Mogło się to różnie skończyć. Nawet przy wyniku 2:1 dla nas jakaś nerwowość się wkradła. Przyjechaliśmy żeby wygrać ten mecz. Udało nam się. Dziękuję chłopakom za zaangażowanie. Był to brzydki mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Grając słabo, jeżeli się wygrywa to jest dobrze - ocenił Dariusz Marzec.
- Moim zdaniem odrobinę zabrakło szczęścia, bo naprawdę graliśmy, jak równy z równym. Nie przestraszyliśmy się wyżej notowanego przeciwnika. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy pokusić się o remis, a nawet zwycięstwo. Niestety tym razem się nie udało. Gratulacje dla Stali Mielec i życzymy im powodzenia w kolejnym etapie - powiedział dla Polsatu Sport kapitan Błękitnych, Wojciech Fadecki.
Goście awansowali do najlepszej ósemki Totolotek Pucharu Polski i obok GKS-u Tychy oraz Miedzi Legnica są jednym z trzech I-ligowców na tym etapie. W tym sezonie żaden z klubów z niższych lig nie sprawił wielkiej niespodzianki. Zamieszać mogą jedynie wspomniani I-ligowcy, bo oprócz nich jest pięć czołowych ekip PKO Ekstraklasy: Piast Gliwice (mistrz Polski), Legia Warszawa (wicemistrz), Lechia Gdańsk (obrońca trofeum) oraz Lech Poznań i Cracovia.
Błękitni byli blisko przynajmniej dogrywki. W słupek trafił Wojciech Fadecki, a w doliczonym czasie uderzenie Piotra Kurbiela wybronił golkiper gości. - Mieliśmy dogodne sytuacje żeby wyrównać. Bramkarz Stali Mielec dobrze się spisywał. Też pomogła mu bramka i Stal Mielec wygrywa to spotkanie - podsumował Wojciech Fadecki.
Komentujący mecz wraz z Tomaszem Włodarczykiem trener Dariusz Kubicki chwalił kilku piłkarzy Błękitnych. Najbardziej zachwycał się Krystianem Sanockim. Skrzydłowy był nie do zatrzymania dla obrońców rywala. To on asystował przy golu dla Błękitnych i podawał również Piotrowi Kurbielowi w końcówce. Sporo pochwał zebrał też Paweł Łysiak, któremu jednak dostało się za akcję, która sprokurowała rzut rożny dla gości. W konsekwencji tego stałego fragmentu PGE FKS Stal Mielec wyszła na prowadzenie.
Telewizyjny ekspert nie zapomniał też o strzelcu gola dla Błękitnych. - Kurbiel kilka razy pokazał, że jest to bardzo ciekawy napastnik. Wydaje mi się, że jeżeli tak będzie się rozwijał to za długo nie będzie grał w Błękitnych Stargard - powiedział Dariusz Kubicki. Faktycznie Piotr Kurbiel to jeden z kilku piłkarzy, którymi interesują się inne kluby. Wiadomo, że od zainteresowania do konkretów często jest daleka droga, ale to może być ciekawy okres transferowy.
Wyżej notowany zespół cieszył się ze zwycięstwa, ale nie pokazał wielkiej piłki. - Był to wyrównany mecz. Obie drużyny miały swoje szanse. Nie widać było tej różnicy, bo w I lidze staramy się grać bardziej w piłkę. Tutaj boisko nie sprzyjało do zwykłej gry w piłkę. Musieliśmy trochę uprościć granie i dlatego ten mecz tak wyglądał z obu stron, że głównie była to długa piłka do przodu, zbieranie drugiej piłki i przerywanie kontry. Nieważne, w jakim stylu. Ważne, że wygraliśmy - powiedział Polsatowi Sport strzelec gola dla Stali, Adrian Paluchowski.
Z napastnikiem gości zgodził się Dariusz Kubicki. - Zazwyczaj Stal Mielec próbuje rozgrywać piłkę od tyłu. Tutaj Primel wszystkie piłki wybijał nietypowo, jak dla tej drużyny, bo boisko nie pozwalało na budowanie akcji od tyłu - przyznał telewizyjny ekspert.
Oczywiście o tej porze roku trudno było liczyć na lepszą murawę. Tym bardziej, że w II lidze boiska nie są podgrzewane. Bardziej warto się zastanowić na przyszłość nad terminarzem. Po tym, gdy w ćwierćfinałach i półfinałach zlikwidowano rewanże pucharowych spotkań nie ma wiele i może udałoby się dla nich znaleźć korzystniejsze terminy? Początek grudnia to niskie temperatury, złe boiska, a w przypadku braku oświetlenia również bardzo wczesna godzina rozgrywania meczu.
Czwartkowy pojedynek na konferencji prasowej skomentował również trener PGE FKS Stali Mielec. - Mimo naszej optycznej przewagi przeciwnik postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Walka była do ostatnich minut. Mogło się to różnie skończyć. Nawet przy wyniku 2:1 dla nas jakaś nerwowość się wkradła. Przyjechaliśmy żeby wygrać ten mecz. Udało nam się. Dziękuję chłopakom za zaangażowanie. Był to brzydki mecz w naszym wykonaniu, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Grając słabo, jeżeli się wygrywa to jest dobrze - ocenił Dariusz Marzec.
Materiał sponsorowany