Umowę podpisał już w czerwcu, podczas, gdy kolejni gracze dołączali do drużyny dopiero w następnych miesiącach. - Trwało to parę dni, bo byłem na wakacjach. To była bardzo krótka rozmowa i szybka decyzja - mówi Piotr Pamuła.
To jedyny zawodnik, który pozostał na nowy sezon. Teraz jest także kapitanem drużyny. Czy w związku z nową funkcją spoczywa na nim większa odpowiedzialność? - Są sytuacje w sezonie: na treningach, meczach, czy w trakcie dnia, gdzie muszę się uaktywnić. Jestem odpowiedzialny za parę rzeczy. Mamy też na tyle doświadczony zespół, że nie jestem odpowiedzialny za to sam. Wielu zawodników potrafi sobie poradzić samemu, czy nawet w trakcie meczu porozmawiać z sędzią - przyznaje nasz rozmówca.
PGE Spójnia Stargard zaczęła sezon od porażki z Asseco Arką Gdynia (65:76). Przed Biało-Bordowymi jeszcze sporo pracy, ale porównując do niedawnych sparingów i tak było lepiej. - Patrząc przez pryzmat meczów przedsezonowych myślę, że wszyscy wznieśli swoją koncentrację na odpowiedni poziom. Chęć walki i zawziętość była na dobrym poziomie. Asseco Arka trafiła 15 rzutów za trzy. Niektóre z nich w takich momentach gry jeden na jeden, gdzie nic im nie wychodziło i wpadały bardzo ważne rzuty. Między innymi to przeważyło o ich zwycięstwie. My nie mamy takich indywidualności. Musimy bardziej zespołowo pracować na te rzuty - tłumaczy Piotr Pamuła.
Gospodarze tracili do rywala kilkanaście punktów już po pierwszej kwarcie. Później próbowali gonić, ale żeby powalczyć z kandydatem do medalu nie mogą tak źle wchodzić w mecz. - Dwa razy zeszliśmy na siedem punktów i wtedy właśnie padały rzuty, o których wspominałem. To jest ta jakość zawodników, którzy je wykonywali. To, że odeszli na 13 punktów było kluczowe. Byliśmy w stanie wrócić, ale właśnie wpadły te rzuty. Pozostaje niesmak, ale są też plusy, które musimy kontynuować oraz pracować nad złymi rzeczami - analizuje kapitan PGE Spójni Stargard.
Przed meczem były sygnały, że niepewny jest występ między innymi Piotra Pamuły i Justina Tuoyo. Obaj koszykarze jednak ostatecznie zagrali. - Ze zdrowiem wszystko jest w porządku. To były chwilowe problemy, ale już trenowałem także wszystko już jest tak, jak powinno być. Wiadomo, że kontuzje się zdarzają. To jest nieodłączna część sportu. Podejrzewam, że jakby porozmawiać na przykład z zespołem z Gdyni to też kogoś coś boli i ktoś nie trenował. Taki jest sport. Różne rzeczy się zdarzają. Tak będzie przez cały sezon. Nie mamy, co marudzić tylko musimy się z tym zmierzyć - podkreśla Piotr Pamuła.
To jedyny zawodnik, który pozostał na nowy sezon. Teraz jest także kapitanem drużyny. Czy w związku z nową funkcją spoczywa na nim większa odpowiedzialność? - Są sytuacje w sezonie: na treningach, meczach, czy w trakcie dnia, gdzie muszę się uaktywnić. Jestem odpowiedzialny za parę rzeczy. Mamy też na tyle doświadczony zespół, że nie jestem odpowiedzialny za to sam. Wielu zawodników potrafi sobie poradzić samemu, czy nawet w trakcie meczu porozmawiać z sędzią - przyznaje nasz rozmówca.
PGE Spójnia Stargard zaczęła sezon od porażki z Asseco Arką Gdynia (65:76). Przed Biało-Bordowymi jeszcze sporo pracy, ale porównując do niedawnych sparingów i tak było lepiej. - Patrząc przez pryzmat meczów przedsezonowych myślę, że wszyscy wznieśli swoją koncentrację na odpowiedni poziom. Chęć walki i zawziętość była na dobrym poziomie. Asseco Arka trafiła 15 rzutów za trzy. Niektóre z nich w takich momentach gry jeden na jeden, gdzie nic im nie wychodziło i wpadały bardzo ważne rzuty. Między innymi to przeważyło o ich zwycięstwie. My nie mamy takich indywidualności. Musimy bardziej zespołowo pracować na te rzuty - tłumaczy Piotr Pamuła.
Gospodarze tracili do rywala kilkanaście punktów już po pierwszej kwarcie. Później próbowali gonić, ale żeby powalczyć z kandydatem do medalu nie mogą tak źle wchodzić w mecz. - Dwa razy zeszliśmy na siedem punktów i wtedy właśnie padały rzuty, o których wspominałem. To jest ta jakość zawodników, którzy je wykonywali. To, że odeszli na 13 punktów było kluczowe. Byliśmy w stanie wrócić, ale właśnie wpadły te rzuty. Pozostaje niesmak, ale są też plusy, które musimy kontynuować oraz pracować nad złymi rzeczami - analizuje kapitan PGE Spójni Stargard.
Przed meczem były sygnały, że niepewny jest występ między innymi Piotra Pamuły i Justina Tuoyo. Obaj koszykarze jednak ostatecznie zagrali. - Ze zdrowiem wszystko jest w porządku. To były chwilowe problemy, ale już trenowałem także wszystko już jest tak, jak powinno być. Wiadomo, że kontuzje się zdarzają. To jest nieodłączna część sportu. Podejrzewam, że jakby porozmawiać na przykład z zespołem z Gdyni to też kogoś coś boli i ktoś nie trenował. Taki jest sport. Różne rzeczy się zdarzają. Tak będzie przez cały sezon. Nie mamy, co marudzić tylko musimy się z tym zmierzyć - podkreśla Piotr Pamuła.
Materiał sponsorowany