PGE Spójnia Stargard przegrała z Asseco Arką Gdynia 65:76. Budowany od podstaw zespół z minuty na minutę prezentował się lepiej. W starciu z tak mocnym przeciwnikiem potrzeba jednak równej gry przez całe spotkanie.
- Gratulacje dla zespołu Arki za inauguracyjne zwycięstwo. Mogę tylko pogratulować naszym zawodnikom, że podjęli rękawicę z zespołem, który otwarcie mówi, że walczy o mistrza Polski. Było parę momentów, gdzie mogliśmy wrócić do meczu. Niestety to nie był nasz dzień, jeżeli chodzi o atak. Mamy, nad czym pracować. Skupiamy się teraz na następnym przeciwniku i będziemy chcieli się poprawiać - skomentował krótko trener Kamil Piechucki.
Asseco Arka też miała słabsze momenty. Szczególnie w ataku. Właściwie jej jedynym sposobem na rozbicie obrony PGE Spójni były rzuty trzypunktowe. To okazała się jednak bardzo skuteczna broń, a 15 trafień przy zaledwie sześciu gospodarzy zrobiło różnicę.
- Spodziewaliśmy się oczywiście trudnego meczu. Świetna atmosfera w hali w Stargardzie. Jestem zadowolony. Mamy, jak prawie każdy w polskiej lidze, nowy zespół. Połowa z tych graczy jeszcze za dużo nie widziała w koszykówce, dlatego wiedzieliśmy, że będzie trochę nerwowo. Wystarczyło nam koncentracji na 25 minut, więc to musimy poprawić, ale jestem zadowolony z zaangażowania. Krok po kroku myślę, że będziemy grali coraz lepiej - ocenił szkoleniowiec gości.
Obie drużyny są w zupełnie innej sytuacji. PGE Spójnia ma teraz trochę czasu żeby na treningach popracować nad zgraniem oraz wyeliminować proste błędy. Następny mecz stargardzianie rozegrają 7 października z Polpharmą Starogard Gdański (wyjazd). Do tego czasu Asseco Arka zagra już dwa spotkania, bo 1 października zmierzy się w Eurocupie z niemieckim Oldenburgiem, a 4 października w Energa Basket Lidze podejmie Trefl Sopot.
Przy tak napiętym terminarzu trenera Przemysława Frasunkiewicza nie dziwiła niższa koncentracja w momencie, gdy jego zespół uzyskał 19 punktów przewagi. - Tak czasami jest. W okresie, kiedy gra się w pucharach przy prowadzeniu prawie 20 punktów koncentracja uciekła. Każdego dnia robimy postęp. Na początku ligi wiele zespołów gra falami, ale to nie ma większego znaczenia. Ważne są dwa punkty - przyznał trener Asseco Arki.
- Gratulacje dla zespołu Arki za inauguracyjne zwycięstwo. Mogę tylko pogratulować naszym zawodnikom, że podjęli rękawicę z zespołem, który otwarcie mówi, że walczy o mistrza Polski. Było parę momentów, gdzie mogliśmy wrócić do meczu. Niestety to nie był nasz dzień, jeżeli chodzi o atak. Mamy, nad czym pracować. Skupiamy się teraz na następnym przeciwniku i będziemy chcieli się poprawiać - skomentował krótko trener Kamil Piechucki.
Asseco Arka też miała słabsze momenty. Szczególnie w ataku. Właściwie jej jedynym sposobem na rozbicie obrony PGE Spójni były rzuty trzypunktowe. To okazała się jednak bardzo skuteczna broń, a 15 trafień przy zaledwie sześciu gospodarzy zrobiło różnicę.
- Spodziewaliśmy się oczywiście trudnego meczu. Świetna atmosfera w hali w Stargardzie. Jestem zadowolony. Mamy, jak prawie każdy w polskiej lidze, nowy zespół. Połowa z tych graczy jeszcze za dużo nie widziała w koszykówce, dlatego wiedzieliśmy, że będzie trochę nerwowo. Wystarczyło nam koncentracji na 25 minut, więc to musimy poprawić, ale jestem zadowolony z zaangażowania. Krok po kroku myślę, że będziemy grali coraz lepiej - ocenił szkoleniowiec gości.
Obie drużyny są w zupełnie innej sytuacji. PGE Spójnia ma teraz trochę czasu żeby na treningach popracować nad zgraniem oraz wyeliminować proste błędy. Następny mecz stargardzianie rozegrają 7 października z Polpharmą Starogard Gdański (wyjazd). Do tego czasu Asseco Arka zagra już dwa spotkania, bo 1 października zmierzy się w Eurocupie z niemieckim Oldenburgiem, a 4 października w Energa Basket Lidze podejmie Trefl Sopot.
Przy tak napiętym terminarzu trenera Przemysława Frasunkiewicza nie dziwiła niższa koncentracja w momencie, gdy jego zespół uzyskał 19 punktów przewagi. - Tak czasami jest. W okresie, kiedy gra się w pucharach przy prowadzeniu prawie 20 punktów koncentracja uciekła. Każdego dnia robimy postęp. Na początku ligi wiele zespołów gra falami, ale to nie ma większego znaczenia. Ważne są dwa punkty - przyznał trener Asseco Arki.
Materiał sponsorowany