Goście zwyciężyli 76:65. W końcówce trzeciej kwarty mieli oni nawet już 19 punktów przewagi (61:42). Gospodarze powoli się rozpędzali, ale były też dobre momenty. Kolejny mecz PGE Spójnia rozegra w Starogardzie Gdańskim (7 października godz. 19:00).
Początek długo wyczekiwanego sezonu był zderzeniem z ligową rzeczywistością. PGE Spójnia zagrała o punkty pierwszy raz od pięciu miesięcy. Defensywa funkcjonowała nieźle. Asseco Arka miała problemy w pierwszych minutach, ale stargardzianie nie potrafili w tym czasie zbudować przewagi. Grali za wolno, a w końcowych sekundach akcji często się gubili. Zawodziła skuteczność (5/15 celnych rzutów w pierwszej kwarcie). Gdy goście złapali już swój rytm błyskawicznie odskoczyli na 23:11, a w drugiej kwarcie było nawet 25:11.
Asseco Arka kontrolowała wydarzenia na boisku praktycznie przez cały mecz. W drugiej i trzeciej kwarcie dołożyła do swojej przewagi kilka oczek. Od końcówki drugiej kwarty lepiej zaczęli grać też stargardzianie. Drużyna prowadzona przez Kamila Piechuckiego ruszyła do odrabiania strat po zmianie stron. Zdobyła wtedy sześć punktów z rzędu i wydawało się, że wraca do gry (35:42).
Wtedy jednak nasi koszykarze popełnili dwa proste błędy i rywale szybko odzyskali to, co stracili. W końcówce tej odsłony podkreślili swoją dominację prowadząc 61:42. PGE Spójnia odpowiedziała serią dziewięciu punktów. Zbliżyła się nawet na siedem oczek, ale gdy mogła jeszcze powalczyć marnowała kontry. Asseco Arka wykorzystywała to bezwzględnie trafiając kluczowe i trudne rzuty.
Skuteczność z gry była bardzo zbliżona (26/60 przy 27/61). Asseco Arka wykorzystała jednak broń, którą straszyła już w poprzednim sezonie. Trafiła 15/33 rzutów za trzy punkty. To nie jest mocna strona PGE Spójni, która oddała 17 rzutów i trafiła sześć. Do poprawy są też rzuty wolne (7/14). Za dużo było też strat (16 przy 12 rywali). Na plus można zapisać wygrane zbiórki (36:33). W starciu z kandydatem do medalu, a nawet mistrzostwa walka to jednak za mało. Goście mieli więcej argumentów koszykarskich i wykorzystali to.
Tylko po dwóch graczy z każdego zespołu zdobyło więcej niż 10 punktów. W PGE Spójni pozytywnie zaskoczyli ci, którzy w okresie przedsezonowym byli najbardziej krytykowani. Świetnie mecz zaczął Justin Tuoyo (łącznie 14 punktów i cztery zbiórki). Na parkiecie przebywał przez 28 minut i w tym czasie PGE Spójnia była lepsza od rywala o dwa punkty. Skuteczny był Jokubas Gintvainis. Zdobył 19 punktów. Trafił 7/11 prób z gry w tym aż 4/5 z dystansu. Litwin dołożył cztery asysty i trzy zbiórki. Miał też cztery straty.
Mateusz Kostrzewski do dziewięciu punktów dołożył osiem zbiórek. Peter Olisemeka miał natomiast sześć punktów i siedem zbiórek. W nowym zespole nie odnalazł się nadal Raymond Cowels, który zdobył pięć punktów (2/7 z gry). To w ogóle nie był dobry mecz stargardzkich strzelców, bo tylko jeden z 10 rzutów trafił Kacper Młynarski.
Dla Asseco Arki 23 punkty zdobył Josh Bostic (4/7 za trzy), a 14 oczek dołożył Phil Greene. Trzy trójki trafił Bartłomiej Wołoszyn. Ciepłe przywitanie oraz pożegnanie od stargardzkich fanów dostał wychowanek Spójni, Adam Hrycaniuk. Reprezentant Polski zdobył sześć punktów (3/3).
PGE Spójnia Stargard - Asseco Arka Gdynia 65:76 (11:23, 18:19, 16:19, 20:15)
PGE Spójnia: Jokubas Gintvainis 19, Justin Tuoyo 14, Mateusz Kostrzewski 9, Peter Olisemeka 6, Raymond Cowels 5, Kacper Młynarski 4, Piotr Pamuła 4, Tomasz Śnieg 4, Bartosz Bochno 0.
Asseco Arka: Josh Bostic 23, Phil Greene 14, Bartłomiej Wołoszyn 9, Krzysztof Szubarga 7, Ben Emelogu 6, Adam Hrycaniuk 6, Leyton Hammonds 4, Devonte Upson 4, Grzegorz Kamiński 3, Wojciech Czerlonko 0, Marcin Malczyk 0, Dariusz Wyka
Początek długo wyczekiwanego sezonu był zderzeniem z ligową rzeczywistością. PGE Spójnia zagrała o punkty pierwszy raz od pięciu miesięcy. Defensywa funkcjonowała nieźle. Asseco Arka miała problemy w pierwszych minutach, ale stargardzianie nie potrafili w tym czasie zbudować przewagi. Grali za wolno, a w końcowych sekundach akcji często się gubili. Zawodziła skuteczność (5/15 celnych rzutów w pierwszej kwarcie). Gdy goście złapali już swój rytm błyskawicznie odskoczyli na 23:11, a w drugiej kwarcie było nawet 25:11.
Asseco Arka kontrolowała wydarzenia na boisku praktycznie przez cały mecz. W drugiej i trzeciej kwarcie dołożyła do swojej przewagi kilka oczek. Od końcówki drugiej kwarty lepiej zaczęli grać też stargardzianie. Drużyna prowadzona przez Kamila Piechuckiego ruszyła do odrabiania strat po zmianie stron. Zdobyła wtedy sześć punktów z rzędu i wydawało się, że wraca do gry (35:42).
Wtedy jednak nasi koszykarze popełnili dwa proste błędy i rywale szybko odzyskali to, co stracili. W końcówce tej odsłony podkreślili swoją dominację prowadząc 61:42. PGE Spójnia odpowiedziała serią dziewięciu punktów. Zbliżyła się nawet na siedem oczek, ale gdy mogła jeszcze powalczyć marnowała kontry. Asseco Arka wykorzystywała to bezwzględnie trafiając kluczowe i trudne rzuty.
Skuteczność z gry była bardzo zbliżona (26/60 przy 27/61). Asseco Arka wykorzystała jednak broń, którą straszyła już w poprzednim sezonie. Trafiła 15/33 rzutów za trzy punkty. To nie jest mocna strona PGE Spójni, która oddała 17 rzutów i trafiła sześć. Do poprawy są też rzuty wolne (7/14). Za dużo było też strat (16 przy 12 rywali). Na plus można zapisać wygrane zbiórki (36:33). W starciu z kandydatem do medalu, a nawet mistrzostwa walka to jednak za mało. Goście mieli więcej argumentów koszykarskich i wykorzystali to.
Tylko po dwóch graczy z każdego zespołu zdobyło więcej niż 10 punktów. W PGE Spójni pozytywnie zaskoczyli ci, którzy w okresie przedsezonowym byli najbardziej krytykowani. Świetnie mecz zaczął Justin Tuoyo (łącznie 14 punktów i cztery zbiórki). Na parkiecie przebywał przez 28 minut i w tym czasie PGE Spójnia była lepsza od rywala o dwa punkty. Skuteczny był Jokubas Gintvainis. Zdobył 19 punktów. Trafił 7/11 prób z gry w tym aż 4/5 z dystansu. Litwin dołożył cztery asysty i trzy zbiórki. Miał też cztery straty.
Mateusz Kostrzewski do dziewięciu punktów dołożył osiem zbiórek. Peter Olisemeka miał natomiast sześć punktów i siedem zbiórek. W nowym zespole nie odnalazł się nadal Raymond Cowels, który zdobył pięć punktów (2/7 z gry). To w ogóle nie był dobry mecz stargardzkich strzelców, bo tylko jeden z 10 rzutów trafił Kacper Młynarski.
Dla Asseco Arki 23 punkty zdobył Josh Bostic (4/7 za trzy), a 14 oczek dołożył Phil Greene. Trzy trójki trafił Bartłomiej Wołoszyn. Ciepłe przywitanie oraz pożegnanie od stargardzkich fanów dostał wychowanek Spójni, Adam Hrycaniuk. Reprezentant Polski zdobył sześć punktów (3/3).
PGE Spójnia Stargard - Asseco Arka Gdynia 65:76 (11:23, 18:19, 16:19, 20:15)
PGE Spójnia: Jokubas Gintvainis 19, Justin Tuoyo 14, Mateusz Kostrzewski 9, Peter Olisemeka 6, Raymond Cowels 5, Kacper Młynarski 4, Piotr Pamuła 4, Tomasz Śnieg 4, Bartosz Bochno 0.
Asseco Arka: Josh Bostic 23, Phil Greene 14, Bartłomiej Wołoszyn 9, Krzysztof Szubarga 7, Ben Emelogu 6, Adam Hrycaniuk 6, Leyton Hammonds 4, Devonte Upson 4, Grzegorz Kamiński 3, Wojciech Czerlonko 0, Marcin Malczyk 0, Dariusz Wyka
Materiał sponsorowany