Dzisiaj jest: 19.4.2024, imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa

EBL: Co za historia! Z czwartego miejsca po mistrzostwo Polski

Dodano: 5 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

To był wielki koniec najciekawszego sezonu od lat.

EBL: Co za historia! Z czwartego miejsca po mistrzostwo Polski
Mistrzem Polski po raz drugi z rzędu, a trzeci w historii został Anwil Włocławek. Polski Cukier Toruń trzeci kolejny sezon zakończył z medalem, ale na pierwsze mistrzostwo Polski nadal czeka. Po raz pierwszy od siedmiu lat w finale decydował siódmy mecz. W tym sezonie było aż pięciu kandydatów do złota. Na początku akcje Anwilu Włocławek stały wysoko. Kolejne wpadki, jak ze Spójnią Stargard i AZS-em Koszalin oraz dopiero czwarte miejsce w rundzie zasadniczej zmieniły prognozy.

Drużyna Igora Milicicia w play-offach przeszła najtrudniejszą drogę. Pokonała trzech mocnych rywali, a w półfinale i finale rozegrała aż pięć spotkań, w których była pod ogromną presją. Z Arką Gdynia przegrywała 0:2, a z Polskim Cukrem Toruń 2:3. Wtedy nie mogła sobie pozwolić już na żadne potknięcie.

W finale zwyciężyła 4:3 i to pomimo wielkich osłabień. W decydujących meczach zabrakło podkoszowych - Michała Ignerskiego i Josipa Sobina. Kilku innych zawodników grało pomimo urazów. Również torunianie mieli swoje problemy. W słabej dyspozycji był między innymi kontuzjowany Rob Lowery. Mimo wszystko Polski Cukier w końcówce sezonu dysponował mocniejszym składem, a jednak przegrał.

Torunianie rozpoczęli finał od zwycięstwa 96:89. Anwilowi nie pomogło 28 punktów Chase’a Simona. Drużyna Igora Milicicia wyciągnęła wnioski już w drugim spotkaniu. Atak miała na takim samym poziomie, ale straciła o 18 oczek mniej i wygrała 89:78. Najważniejszym wydarzeniem drugiego spotkania była jednak kontuzja Michała Ignerskiego. Weteran, który wrócił do Anwilu żeby zdobyć mistrzostwo skończył akcję wsadem, ale zerwał przy tym więzadła w kolanie. To był dramat koszykarza, który wnosił sporo do gry drużyny.

Anwil był mocno osłabiony w strefie podkoszowej, bo z całych play-offów ze względu na kontuzję wykluczony był Josip Sobin. W trzecim spotkaniu torunianie tego nie wykorzystali. Szybko uzyskali 10 punktów przewagi, ale później dominował Anwil, który prowadził nawet różnicą 25 punktów. Skończyło się na 96:86, a po 18 punktów zdobyło trzech miejscowych graczy: Ivan Almeida, Chase Simon oraz osamotniony pod koszem Szymon Szewczyk.

Rottweilery mogły prowadzić nawet 3:1. W pierwszej połowie czwartego meczu traciły do rywala 15 punktów, ale dzięki znakomitemu zrywowi w drugiej połowie uzyskały dziewięć punktów przewagi. Końcówka należała jednak do Polskiego Cukru, a zwycięstwo 83:82 rzutem z dziewięciu metrów na niespełna dwie sekundy przed końcem zapewnił Aaron Cel. Obie drużyny miały wtedy spore problemy z rzutami wolnymi (Anwil 13/22, Polski Cukier 9/23). Gospodarze popełnili też 20 strat przy 15 gości. Z indywidualnych wyczynów warto odnotować 34 punkty Almeidy. Dla Twardych Pierników 24 oczka zdobył Rob Lowery.

Piąty mecz był najsłabszym widowiskiem. Polski Cukier miał wyraźną przewagę w zbiórkach (46:32), ale i tak bardzo się męczył wygrywając 74:70. W szóstym spotkaniu Anwil doprowadził do remisu. O wygranej 103:85 zadecydowała znakomita skuteczność i zaledwie pięć strat. Nie do zatrzymania był Chase Simon, który trafił 7/10 prób z dystansu i zdobył 31 punktów. Ivan Almeida dołożył 21 oczek. Anwil poszedł za ciosem. W siódmym - decydującym meczu dominował przez ponad 30 minut zwyciężając 89:77.

Polski Cukier Toruń tylko w czwartej kwarcie miał moment, gdy mógł jeszcze powalczyć, ale popełniał wtedy sporo prostych błędów. Anwil miał znakomity atak. Popełnił tylko 10 strat i trafił aż 15 trójek. W decydującym meczu wygrał zespół. Pięciu koszykarzy zdobyło ponad 10 punktów. Za cały finał nagrodę MVP otrzymał Ivan Almeida, który w siedmiu spotkaniach zdobył 123 punkty. O sześć oczek mniej rzucił Chase Simon. Warto wspomnieć, że dwucyfrową średnią miało jeszcze tylko trzech koszykarzy Polskiego Cukru: Bartosz Diduszko, Aaron Cel i Karol Gruszecki.

Trzecie miejsce pomimo problemów i kontuzji między innymi Roberta Upshawa oraz Adama Łapety zajęła Arka Gdynia. Drużyna z Trójmiasta pozbierała się po półfinałowej porażce z Anwilem i przegranej w Zielonej Górze 77:95. W rewanżu musiała odrobić 18 punktów straty, bo o brązowym medalu rozstrzygał bilans dwumeczu. Ekipa Przemysława Frasunkiewicza poradziła sobie z tym trudnym zadaniem. Trafiła 15 trójek, a 33 punkty zdobył James Florence. Wspierali go również Krzysztof Szubarga i Deividas Dulkys. Arka miała nawet 29 punktów przewagi, a zwyciężyła 105:80.

Wyniki:

Finał
Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 3:4 (96:89, 78:89, 86:96, 83:82, 74:70, 85:103, 77:89)

O 3. miejsce
Arka Gdynia - Stelmet Enea BC Zielona Góra 77:95 i 105:80
Materiał sponsorowany
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Stargard i blue. Fotorelacja