Dzisiaj jest: 24.4.2024, imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Spójnia - Polpharma. Kamil Piechucki: Rozumiemy wolę kibiców

Dodano: 5 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

- Cieszymy się ze zwycięstwa.

Spójnia - Polpharma. Kamil Piechucki: Rozumiemy wolę kibiców
Materiał sponsorowany
- Cieszymy się ze zwycięstwa. Mamy jeszcze trzy mecze. Sprawa nie jest zamknięta. Musimy teraz odpocząć i grać we wtorek w Lublinie - powiedział trener Kamil Piechucki.

Spójnia Stargard pokonała w sobotę Polpharmę Starogard Gdański 72:65. To było siódme zwycięstwo w sezonie, które dało względny spokój w rywalizacji o utrzymanie. - Gratulacje dla całego Stargardu, bo to było nasze wspólne zwycięstwo. Taka atmosfera już po raz kolejny. Duży szacunek dla naszych zawodników. Na pewno oddali dużo serca. Były trudne momenty. Piłka nie wpadała tak, jak byśmy tego chcieli, ale do końca wierzyliśmy, że możemy ten mecz spowolnić. Polpharma jest zespołem ataku. W sobotę zdobyła tylko 65 punktów. To nie był mecz ataku. Ten cel udało nam się osiągnąć - ocenił szkoleniowiec Spójni Stargard.

Od początku meczu na parkiecie pojawił się Marcin Dymała, który zdobył 12 punktów. Z ławki spotkanie rozpoczął natomiast Rod Camphor. Czy taka decyzja miała zaskoczyć rywali? - Myślę, że na początku to bardziej zaskoczyło Roda, bo nie mógł się wstrzelić w pierwszej połowie. Oczywiście to żart, bo wiedział o tym. Chciałem mieć strzelca wchodzącego z ławki. Postawiliśmy na Marcina w pierwszej piątce. Odpłacił nam się dobrą grą. Nie można mu nic zarzucić - tłumaczył Kamil Piechucki.

Trener zwrócił też uwagę na sytuację z trzeciej kwarty. Atmosfera była gorąca. W pewnym momencie kibice domagali się ponownego wpuszczenia na parkiet Marcina Dymały oraz minut dla Macieja Raczyńskiego, który od kilku spotkań jest tylko rezerwowym. Nie podobał im się natomiast fakt, że kolejną szansę dostał Shane Richards, który od dłuższego czasu spisywał się słabo i nie wykazał się również niczym szczególnym w sobotę. Dało się również słyszeć pojedyncze głosy żeby trener zdjął Norbertasa Gigę. Litwin po kontuzji i zmianach w zespole także nie odnalazł formy ze wcześniejszej części sezonu.

- Rozumiemy wolę kibiców, ale ja tu jestem od podejmowania decyzji. Na mnie wisi odpowiedzialność. Maciek ma nieformalną rolę drugiego trenera w tym momencie. Cały czas mi pomaga, czego nie widać oczywiście, bo siedzi w stroju klubowym. Wielki szacunek dla niego, że zaakceptował taką rolę, gdzie nie bierze minut na parkiecie. Jest cały czas z klubem. Na treningach daje z siebie wszystko. Trzeba to szanować. Na pewno jak ktoś zapyta Maćka, on nie ma problemu z tym, że nie zagrał w meczu. On się cieszy, że Spójnia wygrała - odpowiedział trener Biało-Bordowych.

Na parkiecie pojawiło się łącznie 11 koszykarzy. Bardzo krótko grał Dawid Bręk, bo tylko przez dwie minuty. Jeden z dziennikarzy pytał, czy w końcówce doszło do spięcia rozgrywającego z trenerem. Kamil Piechucki był zaskoczony takim pytaniem.

- Nie miałem żadnego spięcia. Może tam coś bardzo ekspresyjnie powiedziałem, ale na pewno nie miałem spięcia z żadnym zawodnikiem. Być może tak to wyglądało. Dużo rzeczy wygląda z zewnątrz zupełnie inaczej niż one się prezentują. Jestem bardzo zaskoczony tym pytaniem. Dla mnie te dwie minuty były tyle samo warte, co 32 Huberta Pabiana. Wyszedł, dał odpocząć chwilę zawodnikom zagranicznym. Chciałbym wpuścić 12 graczy przeciwko pięciu Polpharmy, ale nie mogę - zakończył trener Spójni Stargard.

 
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
PGE Spójnia Stargard - Enea Stelmet Zastal Zielona Góra. Fotorelacja