Materiał sponsorowany
W ostatnich tygodniach pojawiały się nieoficjalne informacje, że podkoszowy beniaminka Energa Basket Ligi ma problemy z kolanem i gra dzięki zastrzykom przeciwbólowym. Tym większym zaskoczeniem był fakt, że przeciwko Legii Warszawa wyszedł w pierwszej piątce. Z Miastem Szkła rozpoczął na ławce rezerwowych, ale na parkiecie spędził 17 minut. W tym czasie pokazał się z dobrej strony zdobywając dziewięć punktów i dokładając do swojego dorobku cztery zbiórki.
- W tym momencie to nie jest ważne. Staram się wkładać całe serce, jak już jestem w dwunastce. Mam nadzieję, że pomogłem drużynie wygrać mecz. To jest najważniejsze, że dołożyłem cegiełkę. Staram się grać jak najmocniej, jak najlepiej trenować i mam nadzieję, że będzie wszystko do końca tak, jak było w czwartkowym meczu - odpowiada koszykarz pytany o swoje zdrowie.
Spójnia długo męczyła się z Miastem Szkła. Była nawet w sporych opałach przegrywając różnicą 12 punktów. Najważniejsze jednak, że skończyło się zwycięstwem 90:78. - Było ciężko. Przez trzy kwarty nie mogliśmy przełamać przeciwnika, ale przyszło to w najważniejszym momencie. Wygrana 12 punktami. Cały zespół zasłużył na zwycięstwo - ocenia Marcel Wilczek.
Duży wkład w ten sukces mieli oczywiście pozyskani niedawno Tweety Carter oraz Jimmie Taylor. - Bardzo ważny mecz dla nas. Fajnie, że wygrany. Myślę, że dwóch graczy dosyć szybko dobrze się wkomponowało w nasz zespół. Końcówka Jimmiego fantastyczna. Czego chcieć więcej? - komentuje podkoszowy Spójni.
Czy Jimmie Taylor tak dobre wrażenie robił również na treningach? - Prezentował się bardzo dobrze. Widać było w meczu, że lekka zadyszka go łapała, ale to nie dziwi - przyznaje nasz rozmówca.
- W tym momencie to nie jest ważne. Staram się wkładać całe serce, jak już jestem w dwunastce. Mam nadzieję, że pomogłem drużynie wygrać mecz. To jest najważniejsze, że dołożyłem cegiełkę. Staram się grać jak najmocniej, jak najlepiej trenować i mam nadzieję, że będzie wszystko do końca tak, jak było w czwartkowym meczu - odpowiada koszykarz pytany o swoje zdrowie.
Spójnia długo męczyła się z Miastem Szkła. Była nawet w sporych opałach przegrywając różnicą 12 punktów. Najważniejsze jednak, że skończyło się zwycięstwem 90:78. - Było ciężko. Przez trzy kwarty nie mogliśmy przełamać przeciwnika, ale przyszło to w najważniejszym momencie. Wygrana 12 punktami. Cały zespół zasłużył na zwycięstwo - ocenia Marcel Wilczek.
Duży wkład w ten sukces mieli oczywiście pozyskani niedawno Tweety Carter oraz Jimmie Taylor. - Bardzo ważny mecz dla nas. Fajnie, że wygrany. Myślę, że dwóch graczy dosyć szybko dobrze się wkomponowało w nasz zespół. Końcówka Jimmiego fantastyczna. Czego chcieć więcej? - komentuje podkoszowy Spójni.
Czy Jimmie Taylor tak dobre wrażenie robił również na treningach? - Prezentował się bardzo dobrze. Widać było w meczu, że lekka zadyszka go łapała, ale to nie dziwi - przyznaje nasz rozmówca.