Materiał sponsorowany
W bardzo ważnym meczu 21. kolejki Energa Basket Ligi koszykarze Spójni Stargard przegrali z Hydrotruckiem Radom 80:83.
Goście wygrali pierwszy raz od ośmiu kolejek. To był również ich pierwszy wyjazdowy sukces w tym sezonie. Trzeba przyznać, że przełamali się we właściwym momencie. Spójnia utrzymała w tabeli punkt przewagi nad ostatnim Treflem Sopot, ale o utrzymanie trzeba będzie nerwowo walczyć do końca.
Gospodarze wyszli jakby sparaliżowani. To był zupełnie inny początek niż we wszystkich wcześniejszych meczach, gdy drużynę prowadził Kamil Piechucki. W pierwszej kwarcie Spójnia popełniła sześć z 10 swoich strat. Błędy w ataku wpływały na fatalną defensywę. Niepilnowany był dobry dystansowy strzelec Artur Mielczarek. Dwie trójki trafił też Cullen Neal i radomianie wypracowali 16 punktów przewagi.
Spójnia miała kilka zrywów dzięki rzutom z dystansu. Choć skuteczność nie była wysoka (10/30) to trafienia Piotra Pamuły i Huberta Pabiana pobudziły do odrabiania strat. Gdy już się to prawie udało (32:35) rywale odpowiedzieli serią 10 oczek i na przerwę schodzili z komfortowym prowadzeniem 48:36.
Pościg w trzeciej kwarcie został zwieńczony prowadzeniem. Po trafieniu Dawida Bręka było 62:61. Spójnia nie poszła jednak za ciosem. Po 30 minutach przegrywała jeszcze 63:65, ale kompletnie przespała początek czwartej kwarty. HydroTruck wypracował zaliczkę (74:65), która dała mu zwycięstwo.
W końcówce sytuacja była bardzo trudna. Rywale mieli trzy punkty przewagi. Do dogrywki mógł jeszcze doprowadzić Rod Camphor, ale nie trafił. Chwilę wcześniej ważne rzuty wolne trafił najlepszy koszykarz gości - Duda Sanadze (22 punkty i siedem zbiórek). Goście na linii mieli 11/14. Biało-Bordowi 20/31 i były to bardzo kosztowne pudła. W końcówce trzy na cztery próby przestrzelił Piotr Pamuła.
Spójnia trafiła tylko 25/68 prób z gry. Hydrotruck oddał o pięć rzutów mniej, ale trafił o sześć więcej od rywali. Przy takiej nieskuteczności naszych koszykarzy w grze trzymała przewaga w zbiórkach (47:34). Kluczowe było 19 zbiórek w ataku. To było możliwe, bo goście grali niskim składem. Pozyskali oni dwóch centrów, ale Jarvis Williams i Adrian Bogucki dołączyli do drużyny niedawno i dostali tylko kilka minut na przetarcie. Sporo problemów sprawił Spójni ponownie Carl Lindbom - 18 punktów i siedem zbiórek. Choć trafił tylko 7/18 rzutów z gry to robił to w ważnych momentach.
Dwóch koszykarzy Spójni osiągnęło double-double. Hubert Pabian miał 15 punktów i 10 zbiórek, a Norbertas Giga po 13 punktów i zbiórek. W drugiej połowie gra w ataku opierała się jednak na duecie Camphor i Pamuła, który zdobył 33 z 44 punktów drużyny. Niestety zabrakło skuteczności Marcina Dymały (0/6 z gry) i Dawida Bręka (2/10).
Spójnia Stargard - HydroTruck Radom 80:83 (14:28, 22:20, 27:17, 17:18)
Spójnia: Rod Camphor 23, Piotr Pamuła 19, Hubert Pabian 15, Norbertas Giga 13, Dawid Bręk 5, Shane Richards 3, Wojciech Fraś 2, Marcin Dymała 0, Marcel Wilczek 0.
HydroTruck: Duda Sanadze 22, Carl Lindbom 18, Obie Trotter 13, Artur Mielczarek 10, Daniel Wall 9, Cullen Neal 6, Marcin Piechowicz 3, Adrian Bogucki 2, Jarvis Williams 0.
Goście wygrali pierwszy raz od ośmiu kolejek. To był również ich pierwszy wyjazdowy sukces w tym sezonie. Trzeba przyznać, że przełamali się we właściwym momencie. Spójnia utrzymała w tabeli punkt przewagi nad ostatnim Treflem Sopot, ale o utrzymanie trzeba będzie nerwowo walczyć do końca.
Gospodarze wyszli jakby sparaliżowani. To był zupełnie inny początek niż we wszystkich wcześniejszych meczach, gdy drużynę prowadził Kamil Piechucki. W pierwszej kwarcie Spójnia popełniła sześć z 10 swoich strat. Błędy w ataku wpływały na fatalną defensywę. Niepilnowany był dobry dystansowy strzelec Artur Mielczarek. Dwie trójki trafił też Cullen Neal i radomianie wypracowali 16 punktów przewagi.
Spójnia miała kilka zrywów dzięki rzutom z dystansu. Choć skuteczność nie była wysoka (10/30) to trafienia Piotra Pamuły i Huberta Pabiana pobudziły do odrabiania strat. Gdy już się to prawie udało (32:35) rywale odpowiedzieli serią 10 oczek i na przerwę schodzili z komfortowym prowadzeniem 48:36.
Pościg w trzeciej kwarcie został zwieńczony prowadzeniem. Po trafieniu Dawida Bręka było 62:61. Spójnia nie poszła jednak za ciosem. Po 30 minutach przegrywała jeszcze 63:65, ale kompletnie przespała początek czwartej kwarty. HydroTruck wypracował zaliczkę (74:65), która dała mu zwycięstwo.
W końcówce sytuacja była bardzo trudna. Rywale mieli trzy punkty przewagi. Do dogrywki mógł jeszcze doprowadzić Rod Camphor, ale nie trafił. Chwilę wcześniej ważne rzuty wolne trafił najlepszy koszykarz gości - Duda Sanadze (22 punkty i siedem zbiórek). Goście na linii mieli 11/14. Biało-Bordowi 20/31 i były to bardzo kosztowne pudła. W końcówce trzy na cztery próby przestrzelił Piotr Pamuła.
Spójnia trafiła tylko 25/68 prób z gry. Hydrotruck oddał o pięć rzutów mniej, ale trafił o sześć więcej od rywali. Przy takiej nieskuteczności naszych koszykarzy w grze trzymała przewaga w zbiórkach (47:34). Kluczowe było 19 zbiórek w ataku. To było możliwe, bo goście grali niskim składem. Pozyskali oni dwóch centrów, ale Jarvis Williams i Adrian Bogucki dołączyli do drużyny niedawno i dostali tylko kilka minut na przetarcie. Sporo problemów sprawił Spójni ponownie Carl Lindbom - 18 punktów i siedem zbiórek. Choć trafił tylko 7/18 rzutów z gry to robił to w ważnych momentach.
Dwóch koszykarzy Spójni osiągnęło double-double. Hubert Pabian miał 15 punktów i 10 zbiórek, a Norbertas Giga po 13 punktów i zbiórek. W drugiej połowie gra w ataku opierała się jednak na duecie Camphor i Pamuła, który zdobył 33 z 44 punktów drużyny. Niestety zabrakło skuteczności Marcina Dymały (0/6 z gry) i Dawida Bręka (2/10).
Spójnia Stargard - HydroTruck Radom 80:83 (14:28, 22:20, 27:17, 17:18)
Spójnia: Rod Camphor 23, Piotr Pamuła 19, Hubert Pabian 15, Norbertas Giga 13, Dawid Bręk 5, Shane Richards 3, Wojciech Fraś 2, Marcin Dymała 0, Marcel Wilczek 0.
HydroTruck: Duda Sanadze 22, Carl Lindbom 18, Obie Trotter 13, Artur Mielczarek 10, Daniel Wall 9, Cullen Neal 6, Marcin Piechowicz 3, Adrian Bogucki 2, Jarvis Williams 0.