O nowym systemie gry, zmianach w zespole i przygotowaniach porozmawialiśmy z trenerem Adamem Topolskim.
Patryk Neumann: Jak wyglądały przygotowania Błękitnych Stargard do rundy wiosennej?
Adam Topolski: Rozpoczęliśmy 8 stycznia. Zrealizowaliśmy nasze założenia. W styczniu zaczęliśmy bardzo mocno trenować. W lutym chcieliśmy rozegrać jak najwięcej meczów żeby zespół się zgrywał i żeby nie było przypadkowości na boisku. Drużyna się scementowała i bardzo fajnie pracowała. Jako trener z doświadczeniem mogę zapewnić, że drużyna jest odpowiednio przygotowana do tego żeby rozpocząć rozgrywki. Trochę zmieniliśmy system gry. Chcemy grać bardziej ofensywnie i widowiskowo. Mam nadzieję, że drużyna od pierwszego spotkania zacznie pokazywać swój styl gry. Jesteśmy pełni nadziei, że nie tylko będziemy widowiskowo grali, ale będziemy zbierali punkty i się utrzymamy w II lidze.
Jak kadrowo zmienił się zespół Błękitnych?
- Trzech zawodników odeszło i trzech do nas doszło. Piłkarze, którzy do nas dołączyli mają za sobą doświadczenie w wyższych klasach. Krystian Sanocki w wieku 16 lat był w kadrze pierwszego zespołu Lecha Poznań. Pokładamy w nim dużą nadzieję, że nas wzmocni. Jakub Szrek pochodzi z Żar, ale przeszedł wszystkie szczeble w akademii Legii Warszawa. Przed złamaniem ręki grał bardzo dobrze cały sezon w Pogoni Siedlce w I lidze. Za Konstiantynem Karamanem przemawia młodość i duża wydolność. To chłopak o dobrej wytrzymałości. Myślę, że też w pewnym momencie mocno nam zapunktuje.
Warto też powiedzieć kilka słów o zawodnikach, którzy odeszli.
- Możemy szczerze powiedzieć, że Kuba Szrek jest w stanie zastąpić Wiktora Patrzykąta. Karol Orłowski odszedł na własne żądanie do Sparty Węgorzyno na wypożyczenie, bo chciał więcej grać. Umożliwiliśmy mu to odejście żeby się rozwinął. Zawsze może wrócić. Mikołaj Napora był młodzieżowcem, który powinien tutaj grać. Starał się, ale nie pokazał tych umiejętności. Daliśmy mu wolną rękę. Jest testowany w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Może tam odejść na wypożyczenie i później do nas wrócić.
Czyli jest pan zadowolony z transferów i przygotowań do rundy wiosennej?
- Zawsze trener będzie zadowolony, gdy nie ma wielkich ubytków w składzie. Najważniejsze żebyśmy byli wszyscy zdrowi. Trzeba sobie zdawać sprawę, że zrobiliśmy wszystko, na co nas stać, bo to się wiąże z budżetem. Jest szeroka kadra. Mamy odpowiednich piłkarzy na poziomie II-ligowym i z tego należy się cieszyć.
Nowi piłkarze trafią od razu do pierwszego składu?
- Na pewno Kuba Szrek tak. Krystian Sanocki musi dobrymi zmianami wywalczyć sobie miejsce, bo dość późno do nas trafił, tydzień przed rozgrywkami.
Mówił pan, że chcecie grać ofensywniej, czyli na dwóch napastników? To potwierdzały też sparingi.
- Zgadza się. Gramy 4-4-2. Chcemy grę przenieść bardziej do przodu i stworzyć więcej sytuacji bramkowych. Do tej pory zazwyczaj w akcjach ofensywnych brało udział trzech, czterech zawodników. Teraz będziemy chcieli żeby było to od pięciu do sześciu graczy.
Kto będzie pierwszym bramkarzem?
- W pierwszym meczu będzie Patryk Brzozowski, bo na tę chwilę jest trochę lepszy. Lepiej gra nogą i kieruje drużyną. Wywalczył miejsce żeby stać w bramce. Dalej zobaczymy, jak będzie grał. Rywalizacja na tej pozycji nadal jest.
Rozegraliście 10 sparingów, ale z niżej notowanymi przeciwnikami. Żałuje pan, że nie udało się zagrać z nikim mocniejszym?
- Mieliśmy Wartę Poznań na ostatni moment, ale pogoda pokrzyżowała plany, bo było -10. Nie mogliśmy zagrać na trawie, dlatego nie zagraliśmy ostatniego sparingu przed ligą. Wtedy wiedzielibyśmy, w którym miejscu jesteśmy, ale to nie było od nas zależne. Graliśmy mecze z czołówką III ligi. To są zespoły o zbliżonym poziomie do tych ze środka tabeli II ligi.
Jak można było przeczytać Warta Poznań miała do Błękitnych duże pretensje o wycofanie się z tego sparingu.
- Muszę powiedzieć, że mam czyste sumienie. Tam, gdzie mieliśmy grać byłem dzień przed meczem i w dniu meczu obejrzeć to boisko. Rozmawiałem z trenerem Petrem Nemecem. Zgodziliśmy się, że nie graliśmy tego spotkania. Jak się okazało Warta sprawdziła to boisko i nie grała na trawie tylko pojechała do Grodziska Wielkopolskiego. Nie podjęliśmy ryzyka żeby jechać 300 km i grać na zmrożonej nawierzchni.
Ile punktów potrzeba żeby się utrzymać w II lidze?
- Myślę, że 40, 41, chociaż niektórzy w klubie mówią, że 38 - 39. Chciałbym zdobyć od początku jak najwięcej punktów żeby w końcówce nie było nerwowo.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Adam Topolski przed startem rundy wiosennej: Zmieniliśmy system. Chcemy grać bardziej ofensywnie