Materiał sponsorowany
W 16. kolejce Energa Basket Ligi King Szczecin podejmie Spójnię. Stargardzcy kibice już od kilkunastu dni mobilizują się na ten pojedynek. Na pewno zapełnią przeznaczony dla nich sektor, a fanów Spójni w Szczecinie będzie znacznie więcej. O bilety nie jest tak trudno, jak przed meczem inaugurującym sezon, bo Netto Arena może pomieścić nawet 5000.
Oczywiście tak wiele osób nie będzie, ale jest szansa na zdecydowanie wyższą frekwencję niż na innych meczach Kinga. Zwykle przychodzi tam około 1000 kibiców. Przez to część sektorów jest zamknięta jednak teraz ze względu na większe zainteresowanie klub uruchomił sprzedaż biletów na dwa kolejne sektory. King mobilizuje również szczecińskich kibiców żeby w większej liczbie pojawili się na tym wyjątkowym spotkaniu.
Obie drużyny ostatnio przegrywały. Spójnia doznała czterech porażek z rzędu. W tym czasie rozegrała trzy dobre mecze, ale ulegała różnicą trzech, dwóch i jednego punktu. Derby to dobra okazja żeby zakończyć pechową serię. Tym bardziej, że w rundzie rewanżowej trzeba wygrywać częściej, aby się utrzymać. Trzy zwycięstwa w pierwszej części sezonu nie dały bezpiecznego miejsca. Poprawa jest możliwa, bo Spójnia pokazała, że potrafi grać dobrze z bardziej wymagającymi przeciwnikami. To jednak trzeba przełożyć również na inne spotkania, a przekonaliśmy się w tym sezonie, że nie zawsze tak było.
King odniósł sześć zwycięstw i w tabeli jest na odległym 10. miejscu. To sporo poniżej oczekiwań. Gospodarze też muszą wygrywać częściej, jeżeli chcą przynajmniej awansować do play-offów. Do ósmej Legii tracą dwa punkty. Dla nich mecz ze Spójnią to również okazja na przełamanie. - Każdy o tym wie, że derby się rządzą swoimi prawami. Będziemy starać się żeby przełamać serię porażek - mówi skrzydłowy Kinga, Łukasz Diduszko.
King ma na swoim koncie tylko dwie porażki z rzędu, ale kompletnie nie wykorzystał spotkań przed własną publicznością. Z pięciu meczów rozgrywanych ostatnio u siebie wygrał tylko jeden - po dogrywce z AZS-em Koszalin. Przegrał z Polskim Cukrem, Treflem, BM Slam Stalą i Arką. King ma spore problemy w defensywie. Stracił o osiem punktów więcej niż Spójnia. Trzykrotnie przyjezdne drużyny rzucały w Szczecinie ponad 100 punktów.
- kolejna drużyna przyjeżdża i czuje się, jak u siebie na Sali. Co z tego, że mamy w miarę dobry atak, jak zespoły nas przerzucają, bo nie myślimy, robimy dziecinne błędy - mówił po przegranym 94:104 meczu z Treflem Jakub Schenk. Szczecińskiej drużynie bardzo brakuje pierwszego trenera, Mindaugasa Budzinauskasa. Szkoleniowiec zmagający się z nowotworem w grudniu pomyślnie przeszedł operację na Litwie, ale na jego powrót do Szczecina trzeba jeszcze poczekać. W tym czasie drużynę prowadzi Łukasz Biela, dla którego to pierwszy sezon w takiej roli.
Pierwszy mecz pomiędzy tymi drużynami był dla beniaminka zderzeniem z rzeczywistością Energa Basket Ligi. King łatwo wygrał w Stargardzie 95:64. W składzie Spójni od tego czasu doszło do wielu zmian. Odeszło łącznie czterech zawodników: Albert Owens, Byron Wesley, a ostatnio Nick Madray i Konrad Koziorowicz. Przyszli natomiast Norbertas Giga, Shane Richards i Rod Camphor. W Wilkach z rotacji wypadł Kaspars Vecvagars. Zastąpił go Tywain Mckee. Rozgrywający z ciekawym CV miał robić różnicę. Choć umiejętności ma, to na razie gra bardzo krótko, bo sił wystarcza mu na kilkanaście minut.
King Szczecin - Spójnia Stargard / niedziela 20.01.2019 godz. 15:00.