Materiał sponsorowany
Wszyscy byli zaskoczeni przebiegiem piątkowego spotkania oraz jego rozstrzygnięciem.
Przypomnijmy, że koszykarze Spójni Stargard pokonali na wyjeździe aktualnego mistrza Polski - Anwil Włocławek 81:80. Beniaminek Energa Basket Ligi miał kapitalne wejście w mecz. Po siedmiu minutach prowadził 23:5. Później dał się nawet prześcignąć faworyzowanemu przeciwnikowi (59:65), ale po trzymającej w napięciu końcówce okazał się lepszy.
- Ciężko mi coś powiedzieć - szczerze przyznał na pomeczowej konferencji prasowej Marcel Wilczek. Podkoszowy rozegrał kapitalne zawody. Na parkiecie spędził 30 minut. Zdobył 13 punktów i miał również 13 zbiórek oraz cztery asysty. W ostatnich siedmiu minutach pojedynku nie mógł jednak pomóc drużynie, bo popełnił pięć przewinień.
- Dla nas to duża rzecz. Anwil na pewno ma napięty terminarz. Podwójnie się zmotywowaliśmy na to spotkanie i wygraliśmy. Od początku weszliśmy w mecz z zębem. Na szczęście zdobyliśmy punkt więcej od Anwilu Włocławek - dodał Marcel Wilczek.
Kapitalne zawody rozgrywał również Piotr Pamuła, który zdobył 23 punkty. Dla skrzydłowego był to udany powrót do Włocławka. W Anwilu grał w latach 2013-2015. - Myślę, że już nikt tego nie pobije. Do końca sezonu większej niespodzianki nie będzie. Myślę, że Anwil też sobie nie pozwoli na takie przegrane już w swojej hali. Podeszliśmy do meczu na kompletnym luzie, ale zrobiliśmy swoją pracę. Trenerzy zrobili porządny scouting tak, jak przed każdym meczem. Dla takiego zespołu, jak nasz, gra z Anwilem to jest fajna rzecz, duże wyzwanie. Wszyscy pokazaliśmy charakter. Jakieś niesamowite zbiórki, rzuty - zdradził receptę na sukces koszykarz, który w końcówce z konieczności występował na pozycji silnego skrzydłowego.
Jeszcze bardziej zaskoczeni byli gospodarze, którzy trzy dni wcześniej odnieśli wspaniałe zwycięstwo w Lidze Mistrzów pokonując na wyjeździe MHP Riesen Ludwigsburg 93:85. W Energa Basket Lidze nie idzie im tak dobrze, bo piątkowa porażka była trzecią w sezonie. - Jestem tutaj cztery lata i pierwszy raz się wstydzę za pracę, którą wykonałem i wykonali moi zawodnicy. Wielkie gratulacje dla Spójni. Nie chcę w ogóle usprawiedliwiać siebie ani zespołu w tym momencie - krótko, ale dosadnie skomentował trener Anwilu, Igor Milicić.
Surowo postawę swojej drużyny ocenił również Szymon Szewczyk. Najbardziej doświadczony zawodnik Anwilu w 18 minut zdobył 10 punktów. Miał również osiem zbiórek. - Po takim meczu, kiedy się przegrywa punktem z beniaminkiem ciężko pozbierać myśli. Nie możemy mieć do nikogo pretensji, tylko do siebie. Każdy z nas musi spojrzeć w lustro i powiedzieć, co naprawdę robię i czy robię to dobrze. Musimy pewne rzeczy sobie powiedzieć, przeanalizować, bo w ten sposób grać nie możemy - przyznał podkoszowy.
Przypomnijmy, że koszykarze Spójni Stargard pokonali na wyjeździe aktualnego mistrza Polski - Anwil Włocławek 81:80. Beniaminek Energa Basket Ligi miał kapitalne wejście w mecz. Po siedmiu minutach prowadził 23:5. Później dał się nawet prześcignąć faworyzowanemu przeciwnikowi (59:65), ale po trzymającej w napięciu końcówce okazał się lepszy.
- Ciężko mi coś powiedzieć - szczerze przyznał na pomeczowej konferencji prasowej Marcel Wilczek. Podkoszowy rozegrał kapitalne zawody. Na parkiecie spędził 30 minut. Zdobył 13 punktów i miał również 13 zbiórek oraz cztery asysty. W ostatnich siedmiu minutach pojedynku nie mógł jednak pomóc drużynie, bo popełnił pięć przewinień.
- Dla nas to duża rzecz. Anwil na pewno ma napięty terminarz. Podwójnie się zmotywowaliśmy na to spotkanie i wygraliśmy. Od początku weszliśmy w mecz z zębem. Na szczęście zdobyliśmy punkt więcej od Anwilu Włocławek - dodał Marcel Wilczek.
Kapitalne zawody rozgrywał również Piotr Pamuła, który zdobył 23 punkty. Dla skrzydłowego był to udany powrót do Włocławka. W Anwilu grał w latach 2013-2015. - Myślę, że już nikt tego nie pobije. Do końca sezonu większej niespodzianki nie będzie. Myślę, że Anwil też sobie nie pozwoli na takie przegrane już w swojej hali. Podeszliśmy do meczu na kompletnym luzie, ale zrobiliśmy swoją pracę. Trenerzy zrobili porządny scouting tak, jak przed każdym meczem. Dla takiego zespołu, jak nasz, gra z Anwilem to jest fajna rzecz, duże wyzwanie. Wszyscy pokazaliśmy charakter. Jakieś niesamowite zbiórki, rzuty - zdradził receptę na sukces koszykarz, który w końcówce z konieczności występował na pozycji silnego skrzydłowego.
Jeszcze bardziej zaskoczeni byli gospodarze, którzy trzy dni wcześniej odnieśli wspaniałe zwycięstwo w Lidze Mistrzów pokonując na wyjeździe MHP Riesen Ludwigsburg 93:85. W Energa Basket Lidze nie idzie im tak dobrze, bo piątkowa porażka była trzecią w sezonie. - Jestem tutaj cztery lata i pierwszy raz się wstydzę za pracę, którą wykonałem i wykonali moi zawodnicy. Wielkie gratulacje dla Spójni. Nie chcę w ogóle usprawiedliwiać siebie ani zespołu w tym momencie - krótko, ale dosadnie skomentował trener Anwilu, Igor Milicić.
Surowo postawę swojej drużyny ocenił również Szymon Szewczyk. Najbardziej doświadczony zawodnik Anwilu w 18 minut zdobył 10 punktów. Miał również osiem zbiórek. - Po takim meczu, kiedy się przegrywa punktem z beniaminkiem ciężko pozbierać myśli. Nie możemy mieć do nikogo pretensji, tylko do siebie. Każdy z nas musi spojrzeć w lustro i powiedzieć, co naprawdę robię i czy robię to dobrze. Musimy pewne rzeczy sobie powiedzieć, przeanalizować, bo w ten sposób grać nie możemy - przyznał podkoszowy.