Dzisiaj jest: 24.4.2024, imieniny: Bony, Horacji, Jerzego

Mariusz Malec - przy kawie w La Stradzie cz. 2

Dodano: 6 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

Jestem kolekcjonerem wrażeń mówi o sobie bohater wywiadu.

Mariusz Malec - przy kawie w La Stradzie cz. 2
Materiał sponsorowany
Mariusz Malec w ramach akcji "Wybiegajmy dzieciom uśmiech" przebiegł już ponad 2800 km. Jak on to robi i jakie ma plany na najbliższy czas?

Dariusz Górski: Jak się pojawiłeś w Miedwianach?

Mariusz Malec: Jestem kolekcjonerem wrażeń. Latałem na motolotni, jeździłem na motorze, nurkowałem i robiłem inne głupie rzeczy. Pomyślałem, że jeszcze bym pomorsował, ale rozmawiając z kolegą mówiłem, że szkoda, że w Stargardzie nie ma takiego klubu. Powiedział mi, że jest, dał mi numer telefonu do jednego z morsów. Przyłączyłem się do Stargardzkiego Klubu Morsów "Miedwianie" w drugim sezonie, cztery lata temu. Byłem 18, teraz jest 140 osób.

Akcja Wybiegajmy dzieciom uśmiech wyszła od Miedwian?

Pomysł wyszedł ode mnie i padł na grunt Marzeny Wójcik. Zadzwoniłem do niej i opowiedziałem, że biegam i chciałbym postawić sobie wyzwanie, żeby biegać codziennie. Ale nie żeby to było bieganie bez sensu, tylko żeby coś z tego było. Pomyślałem, że może Miedwianie pomogą mi zrealizować takie marzenie, a Marzena to podchwyciła i bez niej bym tego nie zrobił. Stawiam sobie zawsze cele, więc wychodzi, że nie mam marzeń.

Każdy ma marzenia.

Marzenia mogą być celami.

Kto ogarnia organizacyjnie całą akcję?

Stronę prowadzi moja przyjaciółka Asia. Poprosiłem ją o to, bo ja się nie znam na Facebooku. Dopiero się go uczę, nie poradziłbym sobie z prowadzeniem strony. Marzena ma dużo obowiązków, więc bałem się, że nie byłaby systematyczna. Ale moja koleżanka się tego podjęła i realizuje to w bardzo dobry sposób. Wszelkie pisma do instytucji, pozwolenia na festyny, pisała Marzena, ale od pewnego czasu przejąłem jej obowiązki, a ona stawia pieczątki, jako szefowa klubu. Chciałem się tego nauczyć.

Kto Cię najbardziej wspiera?

Jest ścisła grupa osób, która mnie na co dzień wspiera. Bez tych ludzi bym biegał, ale nie miałbym z tego frajdy, bardzo im za to dziękuję.

Co żona na Twoje szaleństwo?

Myślę, że jej się to podoba, żyje tym. Nie powiedziała mi, że jej się podoba i jest ze mnie dumna, ale czuję, że mnie wspiera, podpowiada jak coś usprawnić. Nawet córka, z którą całe życie było nam nie po drodze, tej akcji nie krytykuje.

Komu już rzuciłeś wyzwanie?

Pomysł się zrodził niewinnie, sam dojrzewał. Pierwszą osobą był Michał Łozowski z grupy Stoją!Stargard. Widziałem, że robi akcje dla dzieci, są rzeczy, które robi fajnie i pomyślałem, że będzie to osoba, przez którą trafię do jego zwolenników. Cały czas mi zależy, żeby tą akcję poszerzać, żeby trafiać do kolejnych grup osób. Bardzo fajnie to wyszło, bo on nigdy nie biegał, podziwiam go za to i dziękuję. Potem zrodził się cykl. Była Magda Ćwiklińska, szefowa przedszkoli Wesoła Lokomotywa. Był też Jarek Dulny i Prezydent Rafał Zając. Teraz będzie Tom Justyniarski i Gracjan Rynkiewicz. Mam kilka nazwisk, chciałbym z nimi wszystkimi pobiegać. Są to znane osoby i nie pobiegną ze mną z dnia na dzień. Będzie to Paulina Kaczyńska, moja Kasia (Mądrowska – przypis redakcji). Pobiegnę z każdym, czekam na wyzwania. Strona akcji potrzebuje lajków. Spowoduje to wzrost szans pozyskania reklamodawców.

Komu byś chciał rzucić wyzwanie, ale wiesz, że to nierealne?

Z kim bym chciał pobiec? Jerzy Górski mi imponuje, bo to sportowiec, ale również osobowość. Tą akcję chciałbym również zadedykować mojemu zmarłemu tacie, bo w różnych historiach było nam nie po drodze. Mocno przeżyłem jego śmierć i jeśli już robię coś dobrego, to chciałbym mu tą akcję zadedykować, z nim chciałbym pobiec.

Akcja trwa do lutego. Co dalej?

Mam pewien pomysł, ale chciałbym do tego projektu zaprosić pewne osoby i z nimi to przedyskutować. Nie będzie czegoś takiego, że będę biegał codziennie i sam, to będzie coś szerszego. Dla tak szczytnego celu jak pomoc innym gotów jestem zrobić wiele, a może jeszcze więcej.

Chciałbyś komuś podziękować?

Ja jestem na świeczniku, jestem widywany i ludzie gratulują mi. Ale mam za plecami wsparcie osób, których nikt nie zna, których nikt nie widzi, a bez nich ta akcja by nie istniała. Bardzo im chciałem podziękować. Bez nich biegałbym, jestem o tym przekonany, ale nie miałbym tyle radości z tego, pieniędzy dla dziewczynek, nowych pomysłów. W tej chwili są 42 tys. zł. Jak zaczynaliśmy akcję padło, żebyśmy zebrali 10 tys. zł. Jak się dowiaduję, że 7 tys. kosztuje jeden obóz rehabilitacyjny, 10 tys. kosztuje jakieś urządzenie, wózek czy stabilizator, to 20 tys. na dziecko to za mało. Bieganie jest środkiem do celu, a celem jest zebranie pieniędzy dla dzieci. Wszystko co do tego dąży jest dobre.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad przeprowadził: Dariusz Górski
Opracowanie: Michał Padiasek

 
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
PGE Spójnia Stargard - Enea Stelmet Zastal Zielona Góra. Fotorelacja