Portugalia pierwszy raz w historii została piłkarskim mistrzem Europy. W pojedynku z Francuzami potrzebna była aż dogrywka, by rozstrzygnąć losy finału. Co ciekawe, zwycięstwo zostało zdobyte bez Ronaldo, który w wyniku kontuzji opuścił boisko już w pierwszej połowie.
To nie był pojedynek, który od pierwszych minut dawał po sobie poznać o stawce spotkania. O początku oglądaliśmy grę mocno szarpaną i dość agresywną, czego efektem zamiast bramek okazała się kontuzja Ronaldo. Jego dwadzieścia parę minut gry, zakończyły łzy rozpaczy podczas zejścia z boiska na noszach. Naprawdę wiele osób w tym momencie żałowało takiego rozwoju sytuacji. To było najciekawsze wydarzenie pierwszej połowy, jednak bardzo negatywne w skutkach. Na pierwszy rzut oka, Francuzi stali się jeszcze większym faworytem.
Druga połowa wcale nie zmieniła obrazu gry. Francja atakowała nieskutecznie, czasem zabrakło centymetrów szczęścia, zaś Portugalia wyczekiwała wyłącznie na kontry. Zawiedli wielcy gracze gospodarzy. Pogba przez większość spotkania był niewidoczny, Griezmann miał problemy z celnością i zachowaniem zimnej krwi, a Payet grał zdecydowanie najgorszy swój mecz na tym turnieju. Portugalczycy postawili na brzydką grę w stylu byle do celu. 90 minut nie wystarczyło do rozstrzygnięcia mimo, że gospodarze pod sam koniec trafili w dogodnej sytuacji w słupek.
Dogrywka toczyła się już w znacznie lepszym tempie. Tak naprawdę mecz mógł zacząć się od razu od tego etapu. Sporo groźnych akcji, strzałów, dryblingów. Wreszcie popisał się Pogba, który raz w polu karnym zakręcił obrońcą jakby to był amator z podwórka – ostatecznie z akcji nic nie wyszło. Niestety można było odnieść wrażenie, że bramka Portugalczyków jest zaczarowana. Francuzi czego nie robili to i tak nie znaleźli drogi do celu. Zrobiła to Portugalia w 109 minucie. Po wyprowadzeniu setnej kontry, przy piłce znalazł się wprowadzony w drugiej połowie regulaminowego czasu – Eder. Zszedł do środka i nie atakowany przez rywala, silnym uderzeniem posłał piłkę w lwy róg. Bramkarz był bez szans. Portugalia na sensacyjnym prowadzeniu.
Francuzom pozostało 11 minut na odrobienie strat, jednak patrząc na przebieg całego spotkania – nie dawano im wielu szans na doprowadzenie do rzutów karnych. Portugalia skutecznie się broniła do samego końca, a gospodarzom już w ostatnich minutach brakowało sił by odebrać rywalowi piłkę. Wynik nie uległ zmianie. To co wielu wydawało się niemożliwe, by Portugalia bez Ronaldo wygrała bez rzutów karnych, stało się faktem. Portugalia została mistrzem Europy po raz pierwszy w swej historii. W całym turnieju wygrała tylko raz w regulaminowym czasie gry, dwukrotnie po dogrywkach i raz po rzutach karnych. W grupie same remisy. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Wielkie gratulacje dla Portugalczyków.
Francja pozostaje z wielkim niedosytem, a z największym Antoine Griezmann, dla którego był to już drugi przegrany finał w tym roku. Genialna forma tego zawodnika nie została podparta żadnym trofeum. Dwukrotni przegrał gdy po drugiej stronie grał Ronaldo, który wreszcie uzupełnił komplet sukcesów indywidualnych i klubowych, o triumf z reprezentacją. Po tym sukcesie na pewno zdobędzie złotą piłkę i pozostawi w cieniu Messiego pod względem zdobytych trofeów.
Wielka radość Portugalczyków i jeszcze większe niedowierzanie kibiców. Nam Polakom pozostaje świadomość, że pokonał nas późniejszy mistrz. Brawo Portugalia za mistrzostwo, Francjo dziękujemy za organizację.
To nie był pojedynek, który od pierwszych minut dawał po sobie poznać o stawce spotkania. O początku oglądaliśmy grę mocno szarpaną i dość agresywną, czego efektem zamiast bramek okazała się kontuzja Ronaldo. Jego dwadzieścia parę minut gry, zakończyły łzy rozpaczy podczas zejścia z boiska na noszach. Naprawdę wiele osób w tym momencie żałowało takiego rozwoju sytuacji. To było najciekawsze wydarzenie pierwszej połowy, jednak bardzo negatywne w skutkach. Na pierwszy rzut oka, Francuzi stali się jeszcze większym faworytem.
Druga połowa wcale nie zmieniła obrazu gry. Francja atakowała nieskutecznie, czasem zabrakło centymetrów szczęścia, zaś Portugalia wyczekiwała wyłącznie na kontry. Zawiedli wielcy gracze gospodarzy. Pogba przez większość spotkania był niewidoczny, Griezmann miał problemy z celnością i zachowaniem zimnej krwi, a Payet grał zdecydowanie najgorszy swój mecz na tym turnieju. Portugalczycy postawili na brzydką grę w stylu byle do celu. 90 minut nie wystarczyło do rozstrzygnięcia mimo, że gospodarze pod sam koniec trafili w dogodnej sytuacji w słupek.
Dogrywka toczyła się już w znacznie lepszym tempie. Tak naprawdę mecz mógł zacząć się od razu od tego etapu. Sporo groźnych akcji, strzałów, dryblingów. Wreszcie popisał się Pogba, który raz w polu karnym zakręcił obrońcą jakby to był amator z podwórka – ostatecznie z akcji nic nie wyszło. Niestety można było odnieść wrażenie, że bramka Portugalczyków jest zaczarowana. Francuzi czego nie robili to i tak nie znaleźli drogi do celu. Zrobiła to Portugalia w 109 minucie. Po wyprowadzeniu setnej kontry, przy piłce znalazł się wprowadzony w drugiej połowie regulaminowego czasu – Eder. Zszedł do środka i nie atakowany przez rywala, silnym uderzeniem posłał piłkę w lwy róg. Bramkarz był bez szans. Portugalia na sensacyjnym prowadzeniu.
Francuzom pozostało 11 minut na odrobienie strat, jednak patrząc na przebieg całego spotkania – nie dawano im wielu szans na doprowadzenie do rzutów karnych. Portugalia skutecznie się broniła do samego końca, a gospodarzom już w ostatnich minutach brakowało sił by odebrać rywalowi piłkę. Wynik nie uległ zmianie. To co wielu wydawało się niemożliwe, by Portugalia bez Ronaldo wygrała bez rzutów karnych, stało się faktem. Portugalia została mistrzem Europy po raz pierwszy w swej historii. W całym turnieju wygrała tylko raz w regulaminowym czasie gry, dwukrotnie po dogrywkach i raz po rzutach karnych. W grupie same remisy. Niewiarygodne, a jednak prawdziwe. Wielkie gratulacje dla Portugalczyków.
Francja pozostaje z wielkim niedosytem, a z największym Antoine Griezmann, dla którego był to już drugi przegrany finał w tym roku. Genialna forma tego zawodnika nie została podparta żadnym trofeum. Dwukrotni przegrał gdy po drugiej stronie grał Ronaldo, który wreszcie uzupełnił komplet sukcesów indywidualnych i klubowych, o triumf z reprezentacją. Po tym sukcesie na pewno zdobędzie złotą piłkę i pozostawi w cieniu Messiego pod względem zdobytych trofeów.
Wielka radość Portugalczyków i jeszcze większe niedowierzanie kibiców. Nam Polakom pozostaje świadomość, że pokonał nas późniejszy mistrz. Brawo Portugalia za mistrzostwo, Francjo dziękujemy za organizację.