- W końcówce wykonaliśmy najlepsze zagrania i dlatego wygraliśmy - powiedział na konferencji prasowej po środowym meczu 2. Kolejki FIBA Europe Cup trener Andrej Urlep.
PGE Spójnia Stargard po emocjonującym spotkaniu pokonała Fotbal Club Arges 65:62. Biało-Bordowi mieli 13 "oczek" przewagi (49:36), ale na początku czwartej kwarty przegrywali 51:56. - Po pierwsze gratulacje dla naszych zawodników. Rywale postawili nam naprawdę trudne warunki. Zbudowaliśmy przewagę w trzeciej kwarcie. Naprawdę chcieliśmy, ale nie byliśmy w stanie utrzymać tego prowadzenia. Później czwarta kwarta nie poszła po naszej myśli, ale na koniec pokazaliśmy wielki charakter. W najważniejszym momencie meczu zatrzymaliśmy ich i trafialiśmy rzuty - skomentował trener PGE Spójni Stargard.
Gospodarze poza wspomnianym fragmentem na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, gdy w 4,5 minuty stracili 20 punktów, świetnie bronili. Długo jednak mieli problem ze skutecznością szczególnie w rzutach trzypunktowych. W pierwszej połowie z dystansu trafił tylko Ta'lon Cooper. Po zmianie stron było już lepiej (5/13). Co wpłynęło na początkowo aż tak duże problemy ze skutecznością?
- Niestety myślę, że to była kontynuacja meczu z Treflem, kiedy w ostatniej kwarcie rzucaliśmy 0/9 i tam mieliśmy otwarte "trójki". To daje taką pewność, albo niepewność. Widocznie ten ostatni mecz dał nam taką niepewność. To niestety przeszło na ten mecz. Gramy mecz za meczem. Nie mamy czasu na treningi. Po prostu trzeba wyczyścić głowy i ta skuteczność będzie lepsza. Myślę, że w drugiej połowie była dużo lepsza i w końcówce trafiliśmy dwie bardzo ważne "trójki". To w końcu nam dało takie zwycięstwo, ale na pewno musimy poprawić skuteczność rzutów za trzy - tłumaczył w odpowiedzi na nasze pytanie doświadczony szkoleniowiec.
PGE Spójnia zagrała pierwszy mecz przed stargardzką publicznością w sezonie 2024/2025. Na przygotowanie do środowego spotkania miała jednak niewiele czasu, bo ligowy pojedynek w Sopocie skończyła w niedzielę wieczorem. Biało-Bordowi będą mieli o jeden dzień więcej na przygotowanie do niedzielnego pojedynku (godz. 19:30) z Tasomix Rosiek Stalą Ostrów Wielkopolski. Później jednak ponownie czasu na trening nie będzie, bo już w środę 23 października (18:00) odbędzie się wyjazdowe starcie z BC Parnu Sadam. Estończycy w 2. kolejce fazy grupowej przegrali u siebie z CSM CSU Oradea 72:84.
- Naszym celem jest wejście do następnej grupy. Jak chcemy to zrobić, musimy wygrać w Estonii. Będziemy przygotowani do tego meczu i pojedziemy tam wygrać - zapewnił Andrej Urlep.
W końcówce środowego meczu po raz pierwszy w sezonie trener zdecydował się na podkoszowy duet Aleksandar Langović - Jayden Martinez. W drugiej połowie tylko na chwilę na parkiecie pojawił się Wesley Gordon.
- Niestety dla nas nasz pierwszy center Wesley Gordon był chory. Nie był w stanie grać na swoim normalnym poziomie, ale nawet bez niego myślę, że wykonaliśmy całkiem dobrą robotę. Zdecydowanie jednak mieliśmy problemy ze zbiórkami w obronie - wyjaśnił trener PGE Spójni Stargard.
Okazało się, że to nie był pierwszy mecz, w którym Amerykanin nie był w pełni sił. - On już grając mecz z Treflem, był chory. Tam już z siebie dał 120%. Po prostu po tym meczu jeszcze bardziej go złapało. Nie trenował, przyszedł na mecz i chciał pomóc. W pierwszej połowie miał już sześć zbiórek, ale widać było, że to nie jest prawdziwy Wesley. Mam nadzieję, że do niedzieli już wyzdrowieje i że będzie mógł dać może nie 100, ale 80% swojej normalnej gry - podsumował Andrej Urlep.
Materiał sponsorowany