PGE Spójnia Stargard wygrała z WKS Śląskiem Wrocław 93:67 i w 25. kolejce Orlen Basket Ligi zgarnęła pełną pulę, bo ma również zdecydowanie lepszy bilans bezpośrednich spotkań.
- Bardzo ważna wygrana dla nas. Myślę, że przede wszystkim w tym meczu ważna była koncentracja. Zaczęliśmy bardzo dobrze i wygraliśmy każdą kwartę. Myślę, że to było kluczowe w tym spotkaniu. Tak, jak trener powiedział, to był mecz, który może jeszcze bardziej zbudować drużynę. Potrzebowaliśmy takiego zwycięstwa szczególnie u siebie na parkiecie przed dalszą częścią sezonu - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej kapitan PGE Spójni Stargard.
- Bardzo się cieszymy z tej wygranej mimo tego, że tak, jak trener powiedział będziemy teraz czekać na wyniki badań Adama Brenka, który jest kluczowym zawodnikiem i częścią tej drużyny. Mamy nadzieję, że wszystko będzie z nim OK, ale trzeba poczekać na badania - dodał Karol Gruszecki nawiązując do sytuacji z końcówki trzeciej kwarty.
Chwilę wcześniej jeszcze na parkiecie ocenił sobotni pojedynek w rozmowie z naszym portalem. Stargardzcy koszykarze podobnie, jak kibice mieli wiele powodów do radości, bo PGE Spójnia zagrała dobry mecz z bezpośrednim rywalem do play-offów. - Wiedzieliśmy, że to był mecz za cztery punkty. Bardzo nam zależało na tym zwycięstwie. Myślę, że weszliśmy w to spotkanie tak, jak powinno to wyglądać. Pełna koncentracja szczególnie na obronie, a w ataku dzieliliśmy się piłką i od początku prowadziliśmy - powiedział koszykarz, który zdobył 16 punktów.
Oczywiście sobotni mecz nie był perfekcyjny, bo na przykład w pierwszej połowie PGE Spójnia spudłowała wszystkich dziewięć rzutów z dystansu. Po zmianie stron Biało-Bordowi jednak poprawili się i całościowo w końcu można ocenić, że oprócz dobrej obrony był też całkiem niezły atak.
- W pierwszej połowie nic nie mogliśmy trafić z daleka, ale mądrze atakowaliśmy obręcz i atak tak naprawdę, nie był problemem. W drugiej połowie nie daliśmy się przełamać, nie daliśmy Śląskowi wrócić i dzięki temu myślę, że to spotkanie wyglądało na łatwe, chociaż takie nie było - analizował nasz rozmówca.
Co najważniejsze PGE Spójnia uniknęła dłuższych przestojów. Nawet gdy nie szło, jej w ataku nie traciła seryjnie punktów. Najtrudniejsza okazała się końcówka drugiej kwarty. Rywale mieli też szansę na początku kolejnej odsłony, ale nie wykorzystali kilku strat gospodarzy.
- Fajnie, że takie spotkanie w tym momencie nam się trafiło, bo myślę, że zbudowało wielu zawodników. To już jest taki bezpośredni moment przygotowawczy przed play-offami. Jeżeli chcemy się tam znaleźć, to potrzebujemy każdego w tym zespole, ale każdy też musi wiedzieć, jaką ma rolę - stwierdził Karol Gruszecki.
Czy jednak nieudana końcówka drugiej kwarty, gdy przewaga zmniejszyła się z 18 do dziewięciu punktów, sprawiła, że w przerwie w szatni temperatura wzrosła? - Było spokojnie, bo graliśmy bardzo mądrze i przede wszystkim nasza obrona była na dobrym poziomie, więc wiedzieliśmy, że atak w końcu przyjdzie - skomentował kapitan Biało-Bordowych.
Materiał sponsorowany