Na taki mecz w wykonaniu PGE Spójni Stargard trzeba było czekać do 25. kolejki Orlen Basket Ligi. Biało-Bordowi zdominowali rywala walczącego z nimi o play-offy i pokonali WKS Śląsk Wrocław aż 93:67.
To nie było najwyższe zwycięstwo w sezonie, ale biorąc pod uwagę klasę przeciwnika, sobotni pojedynek można spokojnie uznać za najlepszy w wykonaniu PGE Spójni Stargard. Pierwsza połowa była dobra, a druga jeszcze lepsza. Niewiele pojawiało się natomiast słabszych momentów. PGE Spójnia zatrzymała przeciwnika, który do Stargardu przyjechał z serią czterech zwycięstw. Na gorącym terenie WKS Śląsk pomimo wsparcia dużej grupy swoich fanów przegrał jednak po raz trzeci z rzędu.
- Gratulacje dla zespołu ze Stargardu. Wygrali zasłużenie. Mogę tylko przeprosić naszych kibiców. Nie zaprezentowaliśmy nic pozytywnego. Od samego początku zostaliśmy zdominowani i przegraliśmy we wszystkich elementach - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Jacek Winnicki. Szkoleniowiec Śląska w Stargardzie jeszcze nie wygrał od momentu, gdy kilka lat temu stracił pracę w PGE Spójni.
Gospodarze od początku twardą defensywą narzucili swoje warunki i prowadzili 8:0. Śląsk miał momenty, w których wydawało się, że wróci do gry, ale później ponownie dawał się zdominować. Już w pierwszej połowie PGE Spójnia wypracowała 18 "oczek" przewagi, ale przed przerwą roztrwoniła połowę tej zaliczki i po 20 minutach prowadziła tylko 40:31.
Trzecia kwarta zaczęła się od błędów stargardzkich koszykarzy, których rywale zupełnie nie wykorzystali. To był kluczowy moment, bo później Śląsk już nie istniał i przegrał tę odsłonę aż 15:30. - Trzecia kwarta była najgorsza w naszym wykonaniu. Szukaliśmy różnych rozwiązań, ale żadne nie zdało egzaminu. Nie było momentu, że mieliśmy kontakt. Byliśmy przygotowani natomiast tego przygotowania absolutnie nie było widać na boisku - nie ukrywał trener Jacek Winnicki.
PGE Spójnia była lepsza od rywali we wszystkich kwartach. Po zmianie stron Biało-Bordowi jednak poprawili się w ataku. W pierwszej części nie trafili żadnego z dziewięciu rzutów z za linii 6,75 metra, a w drugiej połowie mieli w tym elemencie 6/12. Wcześniej to Śląsk ratował się "trójkami", ale w całym spotkaniu podobnie, jak PGE Spójnia trafił tylko sześć takich rzutów. Najważniejsza nie była skuteczność, a pozostałe koszykarskie elementy. PGE Spójnia uzyskała wielką przewagę w zbiórkach (47:28) i asystach (24:12). Obie drużyny popełniły po 13 strat.
O zespołowości i dobrym dzieleniu się piłką świadczy również fakt, że pięciu koszykarzy PGE Spójni zdobyło po minimum 10 punktów, a blisko tego był również Aleksandar Langović (dziewięć "oczek" i siedem zbiórek). W drugiej połowie 11 z 16 swoich punktów rzucił Stephen Brown Jr. W całym spotkaniu trafił 5/9 prób z gry. Warto również odnotować, że to rozgrywający trafił pierwszą "trójkę" w meczu po 10 wcześniejszych niecelnych próbach zespołu.
Również 16 punktów rzucił Karol Gruszecki (6/13 z gry), a 15 "oczek" i siedem zbiórek uzyskał Devon Daniels IV. Amerykanin trafił 6/16 rzutów z gry. Przede wszystkim świetnie zaczął, zdobywając osiem z 10 punktów PGE Spójni. Co jednak ciekawe aż 20 z 26 punktów przewagi Biało-Bordowi wypracowali przez 10 minut, gdy Danielsa nie było na parkiecie.
Alex Stein w pierwszej połowie trafił 4/4 wolne, ale nie miał żadnego rzutu z gry. Po zmianie stron w tym elemencie miał 4/6, co złożyło się łącznie na 14 punktów. Amerykanin rozdał również siedem asyst. Najwyższy wskaźnik efektywności uzyskał jednak Wesley Gordon (27). Center skompletował double-double (po 10 punktów i zbiórek), ale miał też po trzy asysty i bloki oraz dwa przechwyty. Dla Śląska prawie połowę punktów zdobył duet Marek Klassen i Dusan Miletić.
PGE Spójnia Stargard - WKS Śląsk Wrocław 93:67 (16:11, 24:20, 30:15, 23:21)
PGE Spójnia: Stephen Brown Jr. 16, Karol Gruszecki 16, Devon Daniels IV 15, Alex Stein 14, Wesley Gordon 10, Aleksandar Langović 9, Adam Łapeta 7, Benjamin Simons 4, Damian Krużyński 2, Adam Brenk 0, Dominik Grudziński 0, Sebastian Kowalczyk 0.
WKS Śląsk: Marek Klassen 17, Dusan Miletić 15, Angel Nunez 12, Daniel Gołębiowski 8, Hassani Gravett 7, Jakub Nizioł 6, Andrii Voinalovych 2, Artsiom Parakhouski 0, Aleksander Wiśniewski 0, Mateusz Zębski 0.
Materiał sponsorowany