MKS Dąbrowa Górnicza to pierwszy zespół w sezonie 2023/2024, który w Stargardzie zdobył ponad 90 punktów. Ekipa z Zagłębia zwyciężyła w hali OSiR po raz pierwszy od sezonu 2018/2019, czyli momentu, gdy stargardzki zespół był beniaminkiem na ekstraklasowych parkietach.

- Gratulacje dla MKS-u Dąbrowa Górnicza za zwycięstwo. Zagrali bardzo dobry mecz, a my tego nie zrobiliśmy. Defensywnie nie egzekwowaliśmy tego, co przygotowaliśmy. Pozwoliliśmy ich strzelcom się rozpędzić. Mieliśmy problemy z zatrzymaniem ich pierwszych opcji i straciliśmy 93 punkty. Poprawiliśmy się w drugiej połowie. Wygraliśmy drugą połowę, ale to nie było wystarczające, żeby wygrać - powiedział na konferencji prasowej po przegranym 83:93 meczu trener Sebastian Machowski.

Kluczem do serii pięciu domowych zwycięstw była defensywa. W starciu z szybciej grającym przeciwnikiem stargardzianie jednak mieli spore problemy. Wpływ na to miały również decyzje sędziowskie. - Co mnie trochę niepokoi to brak szacunku, jaki sędziowie okazują nam w niektórych sytuacjach nawet na naszym własnym boisku. Dla mnie to jest także nieakceptowalne. Nie zmienia to jednak faktu, że zespół z Dąbrowy może zasługiwał na zwycięstwo. Możemy, więc tylko patrzeć na następny mecz i przygotować się jeszcze lepiej - dodał trener Biało-Bordowych.

W pierwszym meczu Adam Brenk zatrzymał strzelca MKS-u, Marca Garcię. W piątek kluczowy obrońca PGE Spójni w 5,5 minuty popełnił pięć przewinień i już na początku trzeciej kwarty został wyeliminowany z gry. - Adam jest prawdopodobnie naszym najlepszym indywidualnym obrońcą w grze jeden na jednego. W pierwszym meczu wykonał świetną pracę przeciwko Hiszpanowi. Wprowadzając Adama na parkiet, mówiłem mu o dobrej obronie. On to zrobił, ale to jeden z przykładów, przez który dzisiaj mówimy o sędziowaniu - skomentował Sebastian Machowski.

Szkoleniowca PGE Spójni zapytaliśmy, czy hiszpański strzelec zaskoczył stargardzki zespół? - Marc Garcia ma umiejętności. Zmagał się z dłuższą kontuzją. Oczywiście teraz wrócił. Próbowaliśmy go powstrzymać, ale niezawsze się to udawało. My także popełnialiśmy błędy i rezultat jest taki, że zdobył dużo punktów, więc musimy wykonywać lepszą pracę indywidualnie - podsumował trener Biało-Bordowych.

Koszykarzem PGE Spójni, który najlepiej radził sobie w fizycznej batalii i polowaniu na rzuty wolne, był Alex Stein. Amerykanin zdobył 18 punktów - aż 11 uzyskał właśnie egzekwując rzuty wolne. - Oni świetnie rzucali w tym meczu. Nie mieliśmy obrońcy przeciwko ich świetnym strzelcom. Trafiali wiele trudnych rzutów. Było dużo odgwizdanych fauli. Wchodząc pod obręcz, starałem się wywalczyć kilka gwizdków tak, jak robił to drugi zespół, który dostawał faule - przyznał na konferencji prasowej.

Alex Stein trafił 11/12 rzutów wolnych. Większość jednak w pierwszej połowie (7/8). - W ostatniej minucie były dwa oczywiste faule na Alexie, które nie zostały odgwizdane. O tym właśnie mówimy - zaznaczył trener PGE Spójni.

Koszykarza, który jest już w Stargardzie przez prawie dwa miesiące (debiutował 14 stycznia) zapytaliśmy o jego aklimatyzację w zespole. Alex Stein rozegrał w Orlen Basket Lidze siedem spotkań. Na parkiecie spędzał średnio ponad 21 minut i zdobywał 12,6 punktu.

- Od początku wszyscy świetnie mnie przywitali i naprawdę pomagali mi zintegrować się z zespołem. Myślę, że mamy wielu świetnych graczy i również dobrych ludzi. Naprawdę bardzo mi się tutaj podoba. Oczywiście teraz chcemy wygrywać więcej meczów szczególnie dlatego, żeby awansować do play-offów. Miejmy nadzieję, że wygramy w następnym tygodniu - powiedział Alex Stein. Kolejnym rywalem PGE Spójni Stargard, również w hali OSiR, będzie 15 marca (godz. 17:30) Tauron GTK Gliwice.
 

Materiał sponsorowany