To był udany powrót do domu po 48 dniach, które minęły od ostatniego meczu u siebie z Krajową Grupą Spożywczą Arką Gdynia. PGE Spójnia odniosła piąte zwycięstwo z rzędu przed stargardzką publicznością. Mecz z zespołem zamykającym tabelę był świetną okazją do fetowania sukcesu, jaki tydzień wcześniej PGE Spójnia odniosła w LOTTO 3x3 Lidze.
W końcówce drugiej i czwartej kwarty na parkiecie pojawił się MVP tych rozgrywek, Damian Krużyński. Na ostatnich 39 sekund wszedł również Oliwer Korolczuk. Do gry w Orlen Basket Lidze wrócił Sebastian Kowalczyk, który pauzował w czterech ostatnich, wyjazdowych meczach. To był udany powrót, bo w 13 minut zdobył dziewięć punktów.
Przed meczem były podziękowania dla mistrzów LOTTO 3x3 Ligi. W przerwie kibice obu klubów fetowali natomiast swoją legendę, Jerzego Koszutę. To koszykarz, który przez wiele lat na I-ligowych parkietach grał właśnie dla klubów z rodzinnego Łańcuta oraz Stargardu. Warto również odnotować wizytę grupy przyjezdnych fanów, którzy gorąco wspierali swój zespół, a przy meczach z rywalami z tak odległych miejscowości (około 800 km) nie zdarza się to często.
Goście prowadzili tylko nieznacznie w pierwszych minutach. Później Devon Daniels IV, Benjamin Simons i Adam Łapeta wypracowali przewagę PGE Spójni. Gdy Biało-Bordowi podkręcali tempo, rywale nie mieli szans. Już w końcówce pierwszej połowy było jasne, że prowadząca 47:20 PGE Spójnia wysoko zwycięży. Pierwsze rozluźnienie nastąpiło jeszcze w końcówce drugiej kwarty i zaowocowało stratą ośmiu "oczek" z rzędu.
Dwie kolejne kwarty skończyły się remisem. Szczególnie trzecia część (11:11) nie wyglądała dobrze. Goście potrzebowali prawie sześciu minut, żeby zdobyć punkty. Przed trafieniem Adama Kempa przegrywali rekordowo (28:58). PGE Spójnia jednak również nie imponowała, rzucając w tym czasie tylko dziewięć punktów, a końcówkę kwarty przegrywając 2:11.
Oczywiście zwycięstwo w żadnym momencie nie było zagrożone, ale z takiego podejścia do drugiej połowy stargardzki zespół musi wyciągnąć wnioski. Po zmianie stron PGE Spójnia popełniła aż 17 strat przy tylko pięciu w pierwszej połowie. Spadła również skuteczność w rzutach trzypunktowych (2/10 przy 5/9 w pierwszej części).
Ekipa z Łańcuta pomimo 15 przechwytów w całym meczu nie miała argumentów, żeby nawiązać walkę. Przegrała zupełnie rywalizację o zbiórki (25:47), a do tego trafiła tylko 19/56 prób z gry i 10/16 rzutów wolnych. Tylko Adam Kemp był solidnym punktem Muszynianki Domelo Sokoła (12 "oczek" i dziewięć zbiórek).
W PGE Spójni czterech koszykarzy popełniło po trzy straty. Devon Daniels do 17 punktów (6/14 z gry) dołożył sześć zbiórek. Stephen Brown Jr. miał 11 "oczek" (5/10) i siedem asyst. Adam Łapeta w 15 minut zdobył 10 punktów (5/6), a Wesley Gordon miał po siedem punktów i zbiórek. Aleksandar Langović nie trafił żadnego z trzech rzutów z gry, ale miał 12 zbiórek i blok.
Dwie różne połowy rozegrał Benjamin Simons. W pierwszej zdobył 11 punktów, trafiając 4/4 rzuty z gry (trzy "trójki"). Po zmianie stron spudłował trzy kolejne rzuty i nie powiększył swojego dorobku. Najbardziej zaskakująca sytuacja wydarzyła się jednak w połowie drugiej kwarty. Po przewinieniu technicznym Michała Kroczaka Amerykanin spudłował swój pierwszy rzut wolny w tym sezonie Orlen Basket Ligi. Do tej pory miał w tym elemencie 10/10.
PGE Spójnia Stargard - Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 77:56 (25:12, 24:16, 11:11, 17:17)
PGE Spójnia: Devon Daniels IV 17, Stephen Brown Jr. 11, Benjamin Simons 11, Adam Łapeta 10, Sebastian Kowalczyk 9, Wesley Gordon 7, Adam Brenk 5, Alex Stein 5, Karol Gruszecki 2, Aleksandar Langović 0, Oliwer Korolczuk 0, Damian Krużyński 0.
Muszynianka Domelo Sokół: Adam Kemp 12, Ikechukwu Nwamu 11, Terrell Gomez 10, Delano Spencer 9, Michał Kroczak 5, Marcin Nowakowski 4, Filip Struski 3, Milivoje Mijović 2, Patryk Jaźwa 0, Mikołaj Płowy 0.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Koszykarskie święto i dwie różne połowy PGE Spójni Stargard