W 21. kolejce Orlen Basket Ligi PGE Spójnia Stargard przegrała z Treflem Sopot 70:88. Biało-Bordowi z serii czterech wyjazdowych spotkań wrócili z jednym zwycięstwem odniesionym w Toruniu.
- To będzie dla nas ciekawe wyzwanie, ale wygraliśmy pierwszy mecz. Jesteśmy dobrze przygotowani. Chcemy kontrolować deskę i też odebrać rzuty za trzy, bo oni mają też wielu dobrych strzelców - zapowiadał w przedmeczowym wywiadzie na Polsacie Sport Extra trener Sebastian Machowski.
PGE Spójnia wygrała pierwszy pojedynek z Treflem 80:73. W rewanżu jednak rywale okazali się zdecydowanie lepsi. Tylko początek należał do Biało-Bordowych (9:2). Był też świetny moment w trzeciej kwarcie, gdy 11 punktów z rzędu zdobył Benjamin Simons. Wcześniej jednak gospodarze wypracowali 20 "oczek" przewagi.
- Gratulacje dla Trefla za zwycięstwo. Od końcówki pierwszej kwarty, gdy mieli serię i wyszli na prowadzenie, nie potrafiliśmy wrócić. Utrzymywali wynik przez cały mecz. Główna przyczyna jest taka, że nasza efektywność rzutów nie była wystarczająco wysoka, żeby rywalizować - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Biało-Bordowych.
- Myślę, że defensywnie staraliśmy się, jak mogliśmy, co powodowało nasze kłopoty z przewinieniami. Na koniec nie mieliśmy szans, żeby wygrać. Oczywiście nie jest łatwo pokonać jedną z najlepszych drużyn w lidze, ale my zawsze gramy, żeby wygrać. W tym meczu to się nie udało - podsumował Sebastian Machowski.
Z przedmeczowych założeń niewiele wyszło. Trefl miał wyraźną przewagę w zbiórkach (40:30), a do tego trafił 40% rzutów z dystansu (11/27). - Trefl jest tak zbudowaną drużyną w tym roku, że mają bardzo głęboką rotację. U nich ta intensywność w ogóle nie schodzi. Cały czas grają na pełnych obrotach. Trener Tabak cały czas rotuje zawodnikami tak, żeby energia szczególnie w obronie nie spadała. Myślę, że to był klucz - tłumaczył w pomeczowym wywiadzie na Polsacie Sport Extra kapitan PGE Spójni Stargard, Karol Gruszecki.
Szybkie przewinienia Wesley'a Gordona i absencja Adama Łapety sprawiły, że PGE Spójnia miała problemy w strefie podkoszowej. Zdaniem doświadczonego koszykarza to również otworzyło strzelców rywali. Przede wszystkim Aarona Besta, który zdobywając 32 punkty, rozegrał swój zdecydowanie najlepszy mecz w sezonie. Wcześniej nawet nie zbliżył się do takiego osiągnięcia.
- U nas trochę przy węższej rotacji przy problemach Wesley'a Gordona z faulami ciężko było bić się z ich podkoszowymi. Można śmiało powiedzieć, że nasza obrona zaczyna się od Wesley'a. Jeżeli mieliśmy braki pod koszem, to musieliśmy się trochę bardziej koncentrować na ich wysokich zawodnikach, przez co ich strzelcy byli bardziej otwarci. Best miał świetne spotkanie. Trafiał wszystko, co rzucił w stronę kosza. Naprawdę ciężko było wygrać, ale nie poddajemy się - powiedział Karol Gruszecki.
Na pomeczowej konferencji krótko piątkowy mecz ocenił również Wesley Gordon. - Trefl jest dobrym zespołem. W tym meczu zagrali świetnie. Po prostu nie mogliśmy tego znieść - zaznaczył center PGE Spójni Stargard. Powrót do Sopotu dla Amerykanina nie był udany. Nie dość, że drużyna wysoko przegrała, to sam Wesley Gordon na parkiecie spędził zdecydowanie najmniej minut ze wszystkich ligowych spotkań w obecnym sezonie.
Było to spowodowane pięcioma przewinieniami. Trzeba zaznaczyć, że to dopiero druga taka sytuacja w sezonie, gdy Wesley Gordon opuszcza parkiet za pięć przewinień. Po raz pierwszy wydarzyło się to w Gliwicach. Wtedy również nie brakowało kontrowersji, a rywale mieli dwa razy więcej rzutów wolnych niż PGE Spójnia. Tamtego meczu jednak szkoda bardziej, bo stargardzki zespół przegrał minimalnie (74:76).
Materiał sponsorowany