PGE Spójnia Stargard przegrała z Legią Warszawa 78:89. Niedzielny pojedynek na konferencji prasowej ocenił trener Sebastian Machowski.
- Oczywiście dla nas to trudna wyjazdowa porażka. Mieliśmy zły początek meczu, ale ładnie się odbudowaliśmy. Zagraliśmy bardzo dobrą drugą kwartę i przejęliśmy prowadzenie po 20 minutach. Grając przeciwko bardzo dobrej drużynie, jaką jest Legia, ważne jest, żeby mocno finiszować, ale tego nie zrobiliśmy - zaznaczył trener Biało-Bordowych.
- Mieliśmy szanse i pozycje do rzutów. Z drugiej strony Legia punktowała w każdej akcji niezależnie od tego, jak broniliśmy, co robiliśmy. Nawet gdy zbieraliśmy, oddawaliśmy im piłkę. Gratulacje dla Legii. Mamy następną szansę w Toruniu, żeby wrócić do domu ze zwycięstwem - dodał szkoleniowiec PGE Spójni Stargard. Jak z jego perspektywy wyglądała czwarta kwarta przegrana 17:29 oraz końcówka meczu? Rywale trafili w tej części 4/7 "trójek", a PGE Spójnia tylko 2/9.
- W czwartej kwarcie pozwoliliśmy na za dużo rzutów trzypunktowych Holmanowi, Cowelsowi, Jacksonowi i w ogóle wszystkim koszykarzom Legii. Po drugiej stronie nie zdobywaliśmy punktów. Próbowaliśmy wygrać mecz, ale było za późno, żeby walczyć jeszcze raz. Nie mieliśmy wystarczająco czasu na jeszcze jeden powrót. Nie chodzi tylko o "trójki". Nie potrafiliśmy ich zatrzymać i nie zdobywaliśmy punktów - analizował Sebastian Machowski.
Całościowo PGE Spójnia trafiła o jedną "trójkę" więcej niż Legia. Po trzech kwartach miała też przewagę w zbiórkach, ale w tym elemencie skończyło się remisem 38:38. - w czwartej kwarcie, a szczególnie w końcówce oni trafiali i nie mieliśmy zbiórek. Pamiętam dwie sytuacje. W pierwszej zebrał Gruszecki i podał do Holmana. W drugiej Devon Daniels wywalczył piłkę i również podał do Holmana pod koszem. Również takie małe błędy mogą nie pozwolić wygrać przeciwko tak mocnej drużynie, jak Legia - podsumował szkoleniowiec stargardzkiej drużyny.
Przed PGE Spójnią następne wyjazdowe mecze. Już w czwartek (1 lutego, godz. 17:30) istotny pojedynek z Arrivą Polskim Cukrem Toruń. Później jeszcze przed trzytygodniową przerwą od rywalizacji w Orlen Basket Lidze trudne starcie z Treflem Sopot (9 lutego, 17:30).
Materiał sponsorowany