W żadnej innej rywalizacji w Orlen Basket Lidze historia bezpośrednich spotkań nie jest tak istotna, jak w derbach Pomorza Zachodniego. PGE Spójnia Stargard przegrała w 11. kolejce z Kingiem Szczecin 69:78.
To niewiarygodne, że w rywalizacji drużyn, które w ostatnich latach są dość blisko w tabeli, w ligowych meczach King Szczecin prowadzi już 10:0 z PGE Spójnią Stargard. Najgorsze jednak, że sobotni pojedynek potwierdził problemy, z jakimi Biało-Bordowi zmagają się w ostatnich tygodniach. Przełomu szczególnie w ataku nie było, a z taką grą o następne ligowe zwycięstwa w najbliższym czasie będzie trudno. Na horyzoncie jest już wyjazd do niepokonanego w OBL Anwilu Włocławek (niedziela 10 grudnia, godz. 15:30).
Goście już w pierwszej kwarcie zdobyli 12 punktów z rzędu i prowadzili 15:5. Niesiona gorącym dopingiem PGE Spójnia zrewanżowała się serią 14 "oczek". Wahania nastrojów trwały do końca pierwszej połowy. King przegrywał 19:24, ale chwilę później prowadził 34:28.
Po 20 minutach szczeciński zespół prowadził 36:34, ale w trzecią kwartę lepiej weszła PGE Spójnia. Po "trójce" Devona Danielsa i punktach Karola Gruszeckiego było 41:36. Rekordowo Biało-Bordowi prowadzili 52:45 i było to 3,5 minuty przed końcem trzeciej kwarty. Przewaga jednak błyskawicznie uciekła, a po raz ostatni gospodarze w korzystnej sytuacji byli w połowie czwartej kwarty (64:62 po "trójce" Adama Brenka).
Później jeszcze był przez chwilę remis 66:66, ale po weryfikacji wideo na prośbę trenera Arkadiusza Miłoszewskiego sędziowie anulowali punkty zdobyte przez Stephena Browna. W odpowiedzi swoje rzuty trafiali Przemysław Żołnierewicz (21 punktów, 7/12 z gry) i Andrzej Mazurczak (72:64).
W PGE Spójni kolejne rzuty pudłował indywidualnie grający Devon Daniels. Amerykanin zdobył najwięcej w zespole (16) punktów. Miał też 10 zbiórek. Trafił jednak tylko 5/15 prób z gry i popełnił również pięć strat. Przy tak niskiej skuteczności to za dużo akcji w wykonaniu jednego gracza, żeby zwyciężyć.
PGE Spójnia walczyła do końca. Punkty zdobyli jeszcze Karol Gruszecki i Benjamin Simons, ale rywale mieli zaskakującą odpowiedź, bo dwie "trójki" trafił Zac Cuthbertson, który ustalił wynik meczu. King trafił 7/19, a PGE Spójnia 8/30 rzutów z dystansu. Obie drużyny popełniły po 19 strat. Goście aż dziewięć z nich mieli w pierwszej kwarcie, gdy kilka kolejnych akcji kończyło się błędami kroków.
Prostych błędów z obu stron nie brakowało. Równie dużo było emocji, a jeszcze więcej walki. Koszykarze zagrali na limicie przewinień, ale tylko Adam Łapeta w trzeciej kwarcie opuścił boisko po piątym i to w dodatku technicznym przewinieniu. Center w 13 minut zdobył sześć punktów i szkoda, że później nie mógł już pojawić się na parkiecie, bo z nim w grze PGE Spójnia była o 14 punktów lepsza od przeciwnika. Tym bardziej, że słabsze zawody rozgrywali inni podkoszowi - Wesley Gordon i Aleksandar Langović.
PGE Spójnia Stargard - King Szczecin 69:78 (17:15, 17:21, 21:18, 14:24)
PGE Spójnia: Devon Daniels IV 16, Stephen Brown Jr. 13, Karol Gruszecki 11, Benjamin Simons 11, Adam Łapeta 6, Adam Brenk 5, Aleksandar Langović 4, Wesley Gordon 3, Sebastian Kowalczyk 0.
King: Przemysław Żołnierewicz 21, Zac Cuthbertson 12, Andrzej Mazurczak 11, Tony Meier 9, Kacper Borowski 7, Morris Udeze 7, Darryl Woodson 4, Filip Matczak 3, Michał Nowakowski 2, Maciej Żmudzki 2.
Materiał sponsorowany