Świetna połowa i zaskakujący koniec niedzielnego meczu.
PGE Spójnia Stargard przegrała z BM Stalą Ostrów Wielkopolski 89:91. Przez większość meczu 10. kolejki Energa Basket Ligi nic na to nie wskazywało. Gospodarze mieli nawet 22 punkty przewagi, a jeszcze w czwartej kwarcie prowadzili 76:63.
- Faktycznie wynik rozczarowujący, ponieważ mieliśmy pod kontrolą większość spotkania. W końcówce niestety ten mecz nam uciekł. Bardzo szkoda, ponieważ mogliśmy się włączyć już do ścisłej czołówki - zaznaczył w rozmowie z naszym portalem Adam Brenk.
To koszykarz, który świetnie zaczął i zdobył sześć punktów. Takiego wejścia w mecz raczej nie spodziewali się rywale. - Nie wiem, czego się spodziewali. My na pewno spodziewaliśmy się, że potrafimy tak grać. Dla nas nie było to zaskoczenie. Dobrze to wyglądało do pewnego momentu. Później niestety coś nam się posypało - wyjaśnił.
Gdy zespół traci tak dużą przewagę, często mówi się o dekoncentracji. Teraz jednak tak nie było. Rywal był wymagający, dlatego można było się spodziewać, że mecz nie jest jeszcze rozstrzygnięty. - Nie ma mowy o dekoncentracji. Tak się niestety mecz ułożył. Słabszy nasz moment i przeciwnicy to wykorzystali - wyjaśnił koszykarz PGE Spójni.
Stargardzianie trafili 11 "trójek", ale oddali aż 37 rzutów z za linii 6,75 metra. To głównie efekt taktyki BM Stali. - W drugiej połowie Ostrów bronił strefą. Trudno było dostać się pod kosz. Musieliśmy uciekać się do rzutów trzypunktowych - przyznał Adam Brenk.
Po 10 meczach PGE Spójnia ma pięć zwycięstw i zajmuje ósme miejsce w tabeli. Żeby awansować do Suzuki Pucharu Polski, prawdopodobnie będzie musiała wyprzedzić jeszcze jednego przeciwnika. Terminarz ma jednak w miarę korzystny, a w następnym meczu zmierzy się na wyjeździe z Twardymi Piernikami Toruń (niedziela 11 grudnia, godz. 16:00).
Pomimo porażki kibice po meczu dziękowali stargardzkim koszykarzom. Ten pojedynek potwierdził, że zespół prezentuje się zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu. Cztery ostatnie mecze to dwa wysokie zwycięstwa oraz dwie porażki różnicą dwóch punktów. - Jesteśmy w grze. Mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej. Trzeba brać to, co jest i w kolejnych meczach bić się o zwycięstwo - podsumował nasz rozmówca.
Materiał sponsorowany