PGE Spójnia wróciła z dalekiej podróży, ale tym razem minimalnie przegrała.
W tym sezonie były już trzy minimalne zwycięstwa. W 7. kolejce Energa Basket Ligi jednak Biało-Bordowi minimalnie przegrali z Kingiem Szczecin 95:97. To był kolejny wielki powrót, ale tym razem niezakończony szczęśliwie.
Według oficjalnych danych na niedzielne derby do Netto Areny przyszło 4513 kibiców obu ekip. Stargardzianie od początku świetnie się bawili, wierząc w derbowe przełamanie. To się nie wydarzyło, bo King wygrał po raz ósmy z rzędu. Tak blisko jednak jeszcze nie było i to pomimo faktu, że o wyniku jednego ze wcześniejszych spotkań decydowała dogrywka.
Po trzech minutach PGE Spójnia prowadziła 10:5 i była to jej najwyższa przewaga w meczu. Później świetne momenty mieli gospodarze. Na początku drugiej kwarty przy ich prowadzeniu 24:20 "trójkę" trafił Paweł Kikowski, dla którego to był wyjątkowy mecz. Zmierzył się z klubem, w którym występował przez ostatnich osiem lat oraz trenerem, który na ten sezon nie widział go w składzie.
To właśnie Arkadiusz Miłoszewski miał wpływ na to, że punkty nie zostały uznane. Skorzystał z przysługującej szkoleniowcowi wideo weryfikacji i sędziowie anulowali punkty. PGE Spójnia miała piłkę po wcześniejszym przewinieniu rywala, ale nic na tym nie zyskała, a chwilę później przegrywała już 20:27. Właściwie od tego momentu mecz stał się szaloną gonitwą.
Emocji nie brakowało. Od remisu 32:32 King zdobył 11 punktów z rzędu. Po 20 minutach było jednak tylko 45:41, bo świetną końcówkę miał Courtney Fortson. Początek trzeciej kwarty był jeszcze wyrównany, ale później King wypracował najwyższą zaliczkę w meczu (68:51). PGE Spójnia mozolnie odrabiała straty. Zbliżyła się na 73:79, ale później miała kolejny przestój.
King miał broń, której bardzo brakowało stargardzkim koszykarzom. Gospodarze trafiali "trójki". W całym meczu mieli w tym elemencie 13/23, a PGE Spójnia tylko 5/17. To zrobiło różnicę, choć w całym meczu szczeciński zespół trafił tylko o jeden rzut z gry więcej. W PGE Spójni tym razem nie było problemów z rzutami wolnymi (26/31).
Po drugim celnym rzucie z dystansu Filipa Matczaka było 90:76, a do końca pozostawały nieco ponad trzy minuty. Od tego momentu PGE Spójnia zaczęła kolejny szalony pościg. Wykorzystywała potknięcia rywali. Zbliżyła się na 92:94, ale faulowany Zac Cuthbertson wykorzystał rzuty wolne (96:92).
Kolejna ponawiana akcja trwała trochę za długo, żeby dać sobie realną szansę na zwycięstwo. "Trójkę" trafił Karol Gruszecki. Później faulowany Tony Meier wykorzystał pierwszy rzut wolny, a kolejny celowo przestrzelił i gospodarze mogli odetchnąć. King mógł przegrać na własne życzenie, ale było za mało czasu na odpowiedź, bo tylko 0,7 sekundy.
Meier z 19 punktami był najlepszym strzelcem Kinga. Trafił 6/7 prób z gry w tym 4/5 za trzy. Double-double skompletował Andrzej Mazurczak - 12 "oczek" i 13 asyst. W PGE Spójni double-double miało dwóch graczy. Shawn Jones do 30 punktów dołożył 10 zbiórek. Trafił 11/13 prób za dwa i 8/9 rzutów wolnych. To wszystko złożyło się na 37 punktów rankingowych.
Powoli rozkręca się Courtney Fortson. W derbach miał po 13 punktów i asyst. Był bezbłędny na linii rzutów wolnych (7/7). Gorzej wyglądała jego skuteczność z gry (3/10). Trzy rzuty rozgrywającego blokowali rywale, którzy w całym meczu mieli aż dziewięć bloków. Coś takiego nie zdarza się często.
Warto jeszcze odnotować efektywny mecz Krzysztofa Sulimy. W 19 minut zdobył 12 punktów (4/4 za dwa). Miał też siedem zbiórek i 18 "oczek" we wskaźniku efektywności. Najciekawsza była jednak inna statystyka. Z nim na parkiecie PGE Spójnia zdobyła o 11 punktów więcej od Kinga.
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 97:95 (24:20, 21:21, 23:17, 29:37)
King: Tony Meier 19, Phil Fayne 15, Bryce Brown 13, Andrzej Mazurczak 12, Zac Cuthbertson 10, James Eads III 9, Filip Matczak 8, Maciej Żmudzki 5, Mateusz Kostrzewski 4, Kacper Borowski 2.
PGE Spójnia: Shawn Jones 30, Courtney Fortson 13, Krzysztof Sulima 12, Brody Clarke 10, Karol Gruszecki 8, Isiah Brown 7, Paweł Kikowski 6, Jordan Mathews 4, Adam Brenk 3, Dominik Grudziński 2.
Materiał sponsorowany